Słonie bez ciosów, czyli jak natura przechytrzyła kłusowników
Człowiek wpływa na ewolucję zwierząt i roślin czy tego chcemy, czy nie. Większość jedzenia rzekomo niezmodyfikowanego genetycznie tak naprawdę nie ma odpowiednika w naturze.
Na przykład pomarańcze, banany czy truskawki do twory w 100 proc. stworzone przez człowieka metodami wielowiekowego doboru najbardziej odpowiadających nam osobników. Nie przeszkadza nam to uważać ich za naturalne owoce.
Niestety, nie zawsze działalność człowieka ma pozytywny wpływ na kondycję gatunku. Najbardziej widowiskowym przykładem negatywnego działania człowieka jest stan, w jakim znalazły się afrykańskie słonie dzięki kłusownictwu. Pochodząca z ciosów (błędnie nazywanych kłami) kość słoniowa, mimo zakazów, wciąż jest barbarzyńsko pozyskiwana od tych pięknych zwierząt.
W 1931 roku zabito wszystkie oprócz jedenastu osobników żyjących w rejonie Addo - dziś ten teren jest parkiem narodowym.
Spośród tych jedenastu osobników znajdowało się osiem samic. Połowa z nich pozbawiona była ciosów od urodzenia. Jest to cecha przekazywana w linii żeńskiej, i jak się okazuje jest ona preferowana przez warunki w jakich żyją wciąż słonie. Osobniki pozbawione ciosów mają większe szanse na przeżycie, bo kłusownicy nie mają po co ich zabijać.
Jaki jest efekt takiego „nienaturalnego doboru naturalnego”?
Dziś aż 98 proc. samic słoni w okolic Addo jest pozbawione kłów. Chroni to ich od kłusowników, ale powoduje inne problemy - bo ciosy słoniom służą do obrony, zdobywania pożywienia oraz jako sygnał godowy. Dotąd przyrodnicy uważali słonie bez kłów za przypadek kalectwa - jednak gdy stanie się to cechą dominującą, będą musieli zmienić podejście.
Przypadek słoni bez ciosów to przykład ewolucji w działaniu. Skoro jakaś cecha (posiadanie ciosów) powoduje, że osobnik ma mniejsze szanse na przeżycie, to ma też mniejsze szanse na przekazanie swojej puli genowej potomstwu. Być może przez to już niedługo słoń wyposażony w kły - dotąd wizytówkę gatunku - będzie rzadkością.