REKLAMA

Głupio przyznać, ale wsiąkłem po uszy w Dragon Ball Xenoverse 2 - recenzja Spider’s Web

Znacie to uczucie, kiedy trafia się wam gra tak wciągająca, że siedzi w głowie nawet, kiedy jesteście w pracy lub szkole? Mam tak z Dragon Ball Xenoverse 2. Uciążliwa choroba, bo tytułowi daleko do wybitności.

Recenzja Dragon Ball Xenoverse 2 - wsiąkłem na całego!
REKLAMA
REKLAMA

Napiszę to na wstępie, jasno i czytelnie - Dragon Ball Xenoverse 2 nie jest najlepszą bijatyką z uniwersum Smoczych Kul. Nie jest nawet na podium. Pod względem mechaniki i efektowności, Xenoverse 2 wciąż jest kilka poziomów niżej od wspaniałych gier z serii Budokai, wydawanych na PlayStation 2. Kto pamięta?

Mój awatar w Dragon Ball Xenoverse 2 class="wp-image-526918"
Mój awatar w Dragon Ball Xenoverse 2

Chociaż Dragon Ball Xenoverse 2 nie jest najlepszą odsłoną serii, na pewno jest tą najbardziej uzależniającą.

Wszystko przez fuzję (he he) bijatyki z produkcją MMORPG. Wiem, wiem jak to brzmi. „-Dragon Ball i RPG? Szaleństwo!” Nic bardziej mylnego! Na przestrzeni czasu Smocze Kule wielokrotnie flirtowały z tym gatunkiem, z olbrzymim powodzeniem. Wystarczy wspomnieć kapitalną serię Legacy of Goku na Game Boya Advance’a.

Niczym w rasowej produkcji cRPG, przygodę z Dragon Ball Xenoverse rozpoczynamy od stworzenia własnego herosa. Niestety, wybór nie został w żaden sposób poszerzony względem poprzedniej odsłony. A szkoda, bo nawet ja mam w głowie kilka możliwości. Do palety dostępnych ras mogły dołączyć dziwaczne Androidy, a także „nacja” Kaioshinów, czyli bogów pilnujących porządku.

Od momentu stworzenia postaci, każdy wyprowadzony cios, każdy kopniak, każda teleportacja i każde combo to już kwestia cyfr i statystyk działających w tle. Wszystko, co robimy, ulepsza nasze zdolności, zwiększa siłę ciosów, daje dostęp do kostiumów z lepszymi statystykami… Będziecie zdumieni, jak wiele zależy tutaj od poziomów doświadczenia, a jak niewiele od własnych umiejętności.

Dragon Ball Xenoverse 2 spaja każdą formę aktywności w jednym, skromnym, otwartym na innych graczy świecie.

Wszystkie możliwe misje, zadania, treningi, sparingi, raidy (!) łączy średnich rozmiarów przestrzeń społeczna. To tutaj zobaczymy innych graczy, dodamy przyjaciół do ulubionych, uformujemy grupę i razem weżniemy udział w wyzwaniach online, do sześciu graczy jednocześnie.

Tego typu przestrzeń społeczna nie jest żadną nowością w pod-serii Xenoverse. Otwarty świat w końcu jednak zaczął jakoś wyglądać. Twórcy gier na licencji Dragon Balla wciąż mają ogromne braki, jeżeli chodzi o szczegółowość i atrakcyjność lokacji. Czuć jednak drobny progres względem poprzedniej odsłony, krok wykonany w odpowiednim kierunku.

Hub społecznościowy to teraz nie tylko miasto, ale również mieszanina obszarów znanych fanom anime. Mamy tutaj skrawek planety Namek, mamy statek kosmiczny złego Freezera, dom różowego Buu czy willę Herculesa. Wszędzie możemy się dostać pieszo, latając bądź korzystając ze specjalnych skrótów.

Przestrzeń społeczna została usianą masą, MASĄ aktywności. Nie wiadomo, w co ręce włożyć.

Liczba zadań, misji i treningów, jakie możemy wykonać, jest porażająca. Na tym polu Xenoverse 2 ma do zaoferowania znacznie więcej, niż poprzednia odsłona. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby odrzucić główny wątek fabularny i zająć się jedną z dziesiątek aktywności. Trochę jak w Skyrim - zbaczamy z głównego kursu i zajmujemy się awansowaniem stworzonego przez siebie bohatera.

A jest w czym awansować! Świat Dragon Ball Xenoverse 2 został przeliczony na statystyki, obrażenia i poziomy doświadczeń. Każda specjalna umiejętność, od kultowej Hamehamehy, przez ostre dyski energetyczne Kuririna, na przemianie z SSJ kończąc, to teraz techniki zdobywane w trakcie misji, rajdów i treningów.

dragon-ball-xenoverse-2-123 class="wp-image-526912"

Żongluje się nimi tak jak ekwipunkiem w klasycznych grach cRPG. Wybieramy umiejętności ofensywne, defensywne, przemiany, ucieczki - komponujemy wojownika w podobny sposób, w jaki dobiera się miecze i tarcze rycerzowi w grze fantasy. Początkowo może się to wydawać dziwne, ale uwierzcie mi - niezwykle wciąga.

Zdobywanie kolejnych umiejętności i transformacji uzależnia jak narkotyk.

Pal licho ratowanie świata! Tworząc postać z kosmicznej rasy Freezera, chciałem odblokować ataki niszczące całe planety oraz przemiany w „złotą” formę, doskonale znaną fanom anime. Szkoliłem się pod okiem międzyplanetarnego tyrana, awansowałem w rangach jego armii i krok po kroku rosłem z poziomu na poziom.

To po prostu cieszy - widzieć, jak z treningu na trening twoja postać jest coraz silniejsza. Więcej potrafi. Jest bardziej wszechstronna. Może przyjąć wiele ciosów. W Dragon Ball Xenoverse 2 nie ma nic przyjemniejszego, jak powrót do wroga, którego wcześniej nie dało się pokonać, z kilkoma nowymi technikami w zanadrzu.

dragon-ball-xenoverse-2-72 class="wp-image-526917"

A teraz wyobraźcie sobie, że do tego dochodzi kolekcjonowanie pancerzy, przedmiotów których można użyć podczas walk, kosmetycznych skórek, przemian i wiele, wiele więcej. Jeżeli chodzi o treść, jaką zostało wypełnione Dragon Ball Xenoverse 2, nie mam żadnych zastrzeżeń.

Niestety, nie mogę napisać tego samego o sednie produkcji, jaką jest walka.

To bardzo smutne, że przy mocy obliczeniowej konsol ósmej generacji, twórcy wciąż nie potrafią stworzyć udanej bijatyki w uniwersum Smoczych Kul. Pod względem mechaniki wymiany ciosów, Dragon Ball Xenoverse 2 może czyścić buty bijatykom DBZ wydawanym w czasie ery PlayStation 2.

Xenoverse 2 ogranicza się do wciskania dwóch przycisków walki kontaktowej, aż do załadowania paska energii ataków specjalnych. Potem korzystamy z jakieś super-hiper-techniki zjadającej połowę wytrzymałości przeciwnika, a następnie wracamy do walki kontaktowej i znowu ładujemy energię. Gdy dostajemy po twarzy, korzystamy z bloku i teleportacji. To by było na tyle.

dragon-ball-xenoverse-2-98 class="wp-image-526913"

Zero w tym finezji. Zero wyczucia. Jasne, gra oferuje kombinacje ciosów, ciekawe łączenia, rzuty i tak dalej, ale wszystko to ucieka pod naporem statystyk i cyferek. Czy będziemy się silić na efektowne kombinacje, czy chamskie, powtarzalne ataki - efekt zawsze jest taki sam. Uwierzcie, wiem co mówię, bo wykręciłem serię ponad 50 ciosów z rzędu.

Dragon Ball Xenoverse 2 jest o wiele lepsze od pierwszej części. Nie znaczy to jednak, że jest udane.

Nie mylcie bardzo wciągającej gry z grą bardzo dobrą. Xenoverse 2 wciągnęło mnie jak ruchome piaski. To moje „guilty pleasure”, którego jednak nie mogę polecić nikomu poza fanami Smoczych Kul.

Co się udało:

  • Świetna implementacja statystyk i cyferek ze świata cRPG
  • Rozwijanie postaci wciąga jak narkotyk
  • Ulepszony hub społecznościowy
  • Masa aktywności do wykonania
  • Gra na tygodnie spokojnej zabawy online i offline
  • Zawartość z nowego Dragon Ball Super

Co się nie udało:

REKLAMA
  • Graficzne rozczarowanie
  • Skomplikowanie mechaniki walki nie zachwyca
  • Zniszczenie otoczenia to kpina
  • Lokacje są smutne, puste i surowe
  • Archaiczne rozwiązania sieciowe, problemy z serwerami

Żadna inna gra z serii Dragon Ball nie była jeszcze tak rozbudowana, tak zróżnicowana, tak napakowana zawartością i tak uzależniająca. Niestety, „mięso” tego tytułu, jaką powinna być efektowna walka, pozostawia wiele do życzenia.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA