Pixel nie będzie sukcesem, a Google nie będzie drugim Apple’em
Oglądając konferencję Google’a można było odnieść wrażenie, że internetowy gigant zmienia charakter działalności - z firmy czysto software’owej staje się podmiotem produkującym i sprzedającym własny hardware.
Nowy oddział firmy ds. hardware’u. Na czele były prezes Motoroli. Poważnie medialnie wyglądające debiuty: smartfonów Google Pixel, głośników Home, wzmacniaczy sygnału WiFi, zestawu do VR-u Daydream. Na pierwszy rzut oka wydawać by się mogło, że Google będzie teraz podmiotem jak Apple, Samsung, Microsoft. Albo jak Amazon, który skutecznie łączy działalność internetową z produkcją i sprzedażą własnych sprzętów (Kindle, Echo).
A ja zaryzykuję stwierdzenie, że nic z tego nie wyjdzie. To znaczy będzie tak samo jak dotychczas.
Pixel nie będzie sukcesem
Jaki jest największy z dotychczasowych sukcesów sprzętu Google’a? Chromecast. 40 mln sprzedanych urządzeń do domowego streamingu mediów ze sprzętów komputerowych na telewizor robi wrażenie. Dlaczego? Produkt był/jest tani oraz rozwiązuje realny problem. Był też pierwszym produktem tego typu na rynku. Trudno jednak mówić o tym, że Chromecast wyniósł Google’a do rangi poważnego hardware’owego gracza. Rynek tego typu urządzeń jest bowiem relatywnie niewielki.
Google Pixel nie będzie sukcesem sprzedażowym, bo nie powiela żadnego z dwóch argumentów, które zrobiły sukces Chromecastowi.
Google Pixel jest bardzo drogim smartfonem - kosztuje od 649 do 669 dol., czyli podobnie do iPhone’a, z którym Google chce w końcu poważnie powalczyć. Tyle że Google nie jest utożsamiany z marką premium hardware.
Wystarczy prześledzić historię marki Nexus, by zrozumieć co się od Google’a sprzedaje. Największym sukcesem okazał się Nexus 5. Kosztował od 349 do 379 dol. Sukcesem nie okazały się: Nexus One (530 dol.), Nexus 6 (od 599 do 699 dol.), bo były za drogie. Google to marka ‚value for money’. Niewielu klientów uwierzy w nagły przeskok do kategorii premium, w której są iPhone’y i flagowe modele Samsunga.
Pixel nie jest także żadnym przełomem rynkowym. Ani nie jest lepszy od iPhone’ów czy topowych Samsungów, ani nie pozycjonuje się na coś zupełnie nowego. Nawet z wyglądu przypomina iPhone’a bardziej, niż nowe smartfony HTC, a to sztuka. Premium w formie naśladownictwa? Ja tego nie kupuję.
No i jest też aspekt czysto techniczny - Pixel będzie miał niezwykle ograniczoną dystrybucję. Apple, obok prężnie działającej sprzedaży online, ma linię fizycznych sklepów. Ha, najlepiej performujących sklepów na świecie! Samsung ma swoje Brand Store’y. Microsoft swoje. Nawet Amazon planuje ponad 100 kiosków w centrach handlowych. A Google nie dość, że sprzedawał będzie smartfony tylko via własny online, to na dodatek tylko na wybranych rynkach (np. w Polsce nie).
To, co powyżej, można też odnieść do pozostałych nowości hardware Google’a.
Tak jak Google Pixel jest jak iPhone, tak Home jest jak Echo Amazonu. A Daydream View jest jak Oculus Facebooka, czy PlayStation VR Sony, tyle że na dodatek znacznie mniej rozbudowany. WiFi z kolei jest jako Eero i tysiące innych boosterów zasięgu bezprzewodowych sieci.
Wprawdzie niektóre z tych sprzętów mają nieco bardziej agresywną politykę cenową od Pikseli - na przykład Home kosztuje o 50 dol. mniej od Echo - ale problem braku rozbudowanej siatki sprzedaży detalicznej pozostaje taki sam, jak w przypadku smartfona Google’a.
Przypuszczam więc, że z większością nowych produktów hardware’ówych Google’a będzie tak, jak z wieloma innymi pomysłami i próbami w przeszłości.
Czy ktoś dziś pamięta Nexusa Q? Miał być domowym centrum streamingu mediów. Albo Google TV? W 2011 r. szef Logitecha, firmy, która zauroczyła się telewizyjną platformą Google’a, nazwał Google TV najbardziej kosztotwórczą pomyłką w historii. Pamiętacie Pixel C? Miał być hitem wśród konwertowalnych tabletów. Pamiętacie Chromeboksa, stacjonarny komputer od Google’a? Pamiętacie Google Glass? No właśnie.
A największą porażką Google’a na rynku hardware’owym było chyba przejęcie Motoroli. Byłego amerykańskiego lidera telefonów komórkowych kupowano, by pokazać rynkowi jak powinny wyglądać wdrożenia Androida. Oddano kilka lat później Lenovo i dopiero pod skrzydłami chińskiej firmy marka Motorola wraca do żywych.