REKLAMA

Canon nie odpuszcza rynku bezlusterkowców. Oto EOS M5

Jeśli chodzi o cyfrowe lustrzanki, Nikon i Canon są poza wszelką konkurencją. Jeśli chodzi o bezlusterkowce… cóż. Ten pierwszy nie radzi sobie wcale, ten drugi próbuje, ale jak dotąd z marnym skutkiem. Canon jednak w końcu wprowadza bezlusterkowca, który przyciąga uwagę. Oto Canon EOS M5

15.09.2016 12.35
EOS M5 - zobacz najnowszego bezlusterkowca od Canona
REKLAMA
REKLAMA

Canon opisuje swój najnowszy produkt jako ekwiwalent Canona 80D w świecie bezlusterkowców i jest w tym sporo prawdy. Canon EOS M5 to bez wątpienia najlepszy sprzęt tej kategorii, jaki do tej pory stworzył producent i w dużej mierze zawdzięcza to właśnie zapożyczeniu wielu cech oraz niektórych podzespołów z nowego 80D.

Przede wszystkim, obydwa aparaty mają tę samą matrycę. To 24,2-megapikselowy sensor APS-C. EOS M5 posiada również znany z lustrzanek Canona tryb focusowania Dual Pixel, który zapewnia płynne, kinematograficzne wręcz przejścia ostrości w trybie wideo oraz bardzo dokładny autofocus w trybie foto. Natywna czułość ISO, jaką obsługuje Canon EOS M5 to 100-25,600, co na dzisiejsze standardy jest dość typową wartością i przy zastosowaniu tak dobrej matrycy powinno dać bardzo szeroki, użyteczny zakres czułości, co pozwoli fotografować także w kiepskich warunkach oświetleniowych.

canon-eos-m5-back-cl-4 class="wp-image-516465"

Za przetwarzanie obrazu odpowiada najnowszy procesor Canona, Digic 7.

Dodatkowo aparat potrafi w trybie ciągłym fotografować z prędkością 4 klatek na sekundę, zaś bufor zapełnia się po zapisaniu 20 plików w formacie RAW. Prędkość zwiększa się do 9 fps, jeśli serię robimy z zablokowanym punktem AF. Co ciekawe, Canon deklaruje, że pomimo zastosowania elektronicznego wizjera, nie dochodzi do jego zaciemnienia (tzw. blackoutu) między seriami.

Canon EOS M5 niestety nie nagrywa wideo w 4K, co może odrzucić wielu kupujących, poszukujących dobrego rozwiązania hybrydowego. Maksymalna rozdzielczość to Full HD/60 fps. Na pociechę dostajemy tryb timelapse oraz panning-mode, znany z najnowszego Canona 5D mk IV.

canon-eos-m5-back-cl-2 class="wp-image-516463"

Choć EOS M5 ma wiele cech wspólnych z Canonem 80D, nadal mamy tu bagnet dla obiektywów EF-M. Canon przewidział jednak adapter, który pozwala podłączyć do M5 wszystkie modele obiektywów z mocowaniem EF.

Canon EOS M5 najbardziej zmienił się względem poprzednika od strony wizualnej.

Zamiast korpusu przypominającego aparat kompaktowy, mamy tu do czynienia z obudową przywodzącą na myśl lustrzanki, tudzież bezlusterkowce Fuji czy Olympusa. To bardzo dobra zmiana, bo podobnie jak w lustrzankach fotograf ma dostęp do wszystkich najważniejszych nastaw w formie pokręteł i przycisków; nie trzeba więc przekopywać się przez menu, jak ma to miejsce np. w Sony a6300.

canon-eos-m5-back-cl-1 class="wp-image-516462"

Ciekawie prezentuje się też 3,2-calowy ekran dotykowy, którym możemy nie tylko przeglądać zdjęcia i nawigować po menu, lecz także ustawiać punkt ostrości. Co ciekawe, w Canonie EOS M5 możemy ustawiać ostrość na ekranie dotykowym także wtedy, gdy patrzymy przez wizjer.

Jedyna dziwaczna rzecz związana z tym ekranem to kierunek, w którym możemy go odchylić o 180 stopni. Przez to, że zastosowano tu wbudowaną lampę błyskową, nie podniesiemy wyświetlacza do góry, lecz… na dół. Może ktoś zdoła vlogować w ten sposób, ale chyba musiałby się pogodzić z trzymaniem aparatu za jego grip, a nie dedykowany statyw czy gimbal.

Canon EOS M5 i jego wywijany ekran. class="wp-image-516464"

Oczywiście Canon EOS M5 ma także wbudowaną łączność Bluetooth, NFC oraz Wi-Fi, dla szybkiego łączenia się i przesyłania plików między aparatem a smartfonem. To znaczy, że można nim także sterować przy pomocy dedykowanej aplikacji Canona.

Polskie ceny na razie nie są znane. Wiadomo jednak, że nowy Canon EOS M5 ma trafić na sklepowe półki w listopadzie, jako samo body (980 dol.) lub w dwóch różnych zestawach z nowymi obiektywami kitowymi: 15-45 mm f/3.5-6.3 bądź 18-150 mm f/3.5-6.3 (za 1100 dol.)

REKLAMA
canon-eos-m5-back-cl-5 class="wp-image-516466"

A to już pułap, w którym Canon rywalizuje bezpośrednio z fenomenalnym Sony a6300 a także z lustrzankami APS-C. Trudno więc stwierdzić, czy tym razem starania Canona przyniosą efekty w postaci wyników finansowych. Prawdę mówiąc... śmiem wątpić.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA