Hitler wrócił, by pokazać nam, jacy jesteśmy
Co by się stało, gdyby we współczesności pojawił się… Hitler, prosto z 1945 roku? Gdyby obudził się w centrum nowoczesnego Berlina? “Look Who’s Back”, satyryczny film na podstawie książki, to nie tylko komedia, ale genialny komentarz do coraz bardziej uderzającej po oczach współczesności.
Kilka dni temu oglądałam relację z nominacji Donalda Trumpa na kandydata partii republikańskiej w Stanach. Podczas czterodniowej serii przemówień pod hasłem “Make America Great Again” politycy, przygasłe gwiazdy ekranu czy twórca sukcesu walk MMA, wydobywali z tłumu delegatów okrzyk “LOCK HER UP!” (“zamknijcie ją!”) o Hillary Clinton. A gdy Chris Christie urządził sobie sesję oskarżającą ją, w której pytał ochoczy tłum czy jest winna i tłum odkrzykiwał “WINNA”, pomyślałam, że ok, nie lubię Clinton i uważam, że postawiono ją ponad prawem, ale to republikańskie przedstawienie jest nieco przerażające.
Gdy Donald Trump zakończył konwencję 75-minutowym przemówieniem, które polegało na straszeniu imigrantami, Hillary Clinton, mówieniu o sobie “tylko ja mogę przywrócić prawo i porządek!” i powtarzaniu tych 3 motywów w kółko, pomyślałam z dreszczem, że to symptom zmieniającego się nastroju na całym świecie. Polityki, do której nie są przygotowani współcześni, tak zwani establishmentowi politycy, bo nie istniała ona na zachodzie od kilkudziesięciu lat.
A potem obejrzałam polecony przez znajomego film, “Look Who’s Back”.
Oto Adolf Hitler budzi się w 2014 roku w miejscu, gdzie 70 lat temu był jego bunkier. Hitler jest Hitlerem - ma misję, chce poprowadzić naród niemiecki ku chwale.
Hitler bywa niezręczny, miewa wpadki, ale szybko odnajduje się w nowej rzeczywistości i wraz z reporterem telewizyjnym chcącym odzyskać pracę rusza w Niemcy, pytając zwykłych ludzi o politykę, o to, co im się nie podoba.
Pamiętacie Borata czy Bruno, gdy Sacha Baron Cohen w przebraniu jako kontrowersyjny charakter wyrusza w podróż po Stanach wchodząc w interakcje ze zwykłymi ludźmi? To ta sama sytuacja: oto Adolf Hitler, z wąsikiem, w mundurze, rozmawia z Niemcami, rozmawia z politykami. A ludzie rozmawiają z Hitlerem chętnie, chętnie też mu przytakują. Mówią, że nie podoba im się, że nie mają na nic wpływu, że nie lubią imigrantów i chętnie wyrzuciliby ich z kraju, nawet tych urodzonych w Niemczech.
“Look Who’s Back” nie jest jak Borat, ma napisaną linię fabularną, satyryczną, w niemieckim stylu. Jednak w miarę mijania kolejnych minut filmu satyra przemienia się w niepokojący obraz ludzkiej natury zdominowanej przez pierwotne instynkty, chęć pięcia się po szczebelkach kariery i nienawiść. To satyra w najlepszej postaci, bo zmuszającej do myślenia i uderzającej prosto w twarz absurdalnością i kontrowersyjnością.
To spojrzenie na nas samych przez pryzmat historii i tego, jak nie potrafimy objąć jej ciężaru i o tym, jak powtarzamy i będziemy powtarzać błędy ludzkości.
Czy Hitler ma rację mówiąc, że potrzebujemy kogoś, kto złapie ludzi za mordę, da im jasny, prosty i przede wszystkim szczery przekaz? Czy demokracja jest skazana na zagładę przez to, że jest… demokracją i daje ludziom to, czego chcą? Czy internet jest najlepszym medium propagandowym? Czy nienawiść do innych ludzi jest wynikiem propagandy czy czymś, co każdy nosi w sobie? Czy faktycznie wystarczy wykorzystać niezadowolenie ludzi by dostać w ręce władzę?
Obejrzyjcie “Look Who’s Back”, jest na Netfliksie. Pamiętajcie, że ludzie, których spotyka na ulicach Hitler to zwykli, niepodstawieni ludzie. Gdy obejrzycie ostatnią scenę, napiszcie w komentarzach, co pojawiło wam się w głowie na widok wesołych reakcji przechodniów.
A potem rozejrzyjcie się po świecie. Będziecie rozumieli dlaczego w Polsce, Stanach czy w Turcji dzieje się to, co się dzieje.