REKLAMA

Ta niesamowita wizualizacja każe się zastanawiać nad problemem zaśmiecenia orbity okołoziemskiej

W jednym z opowiadań Stanisława Lema z serii o pilocie Pirxie, bohater pracuje w holowniku zbierającym walający się po Układzie Słonecznym złom, by sprzedać go w celu przetopienia. Pamiętam, że gdy czytałem to opowiadania po raz pierwszy, wydawało mi się ono umieszczone w bardzo odległej przyszłości - bo przecież ludzkość dopiero co zaczęła swoje przygody w kosmosie!

Oto jak realny jest problem zaśmiecenia orbity okołoziemskiej
REKLAMA
REKLAMA

Wydawało mi się, że to niemożliwe abyśmy tak szybko tam tak naśmiecili. Niestety, rzeczywistość okazuje się naśladować fikcję - i być może niedługo doczekamy się przedsiębiorców - takich jak ten z opowiadania, zbierający kosmiczny złom.

Za pierwszy obiekt umieszczony przez człowieka na orbicie uważa się sowiecki Sputnik - należy jednak pamiętać że niejako przy okazji w kosmos wysyłaliśmy ostatnie człony rakiet nośnych. Ich części często również pozostawały na orbicie, tworząc coraz większą chmurę części różnej wielkości krążących wokół naszej planety.

Jak podaje stworzona przez NASA strona Space Debris and Human Spacecraft, wokół naszej planety w 2013 roku krążyło ponad 500 tysięcy kosmicznych śmieci - i to tylko licząc te o "znaczącej wielkości" - czyli większe od śliwki. Nawet tej wielkości obiekt, gdy ma szybkość sięgającą tysięcy kilometrów na godzinę, może przebić bez problemu grubą metalową blachę i dokonać uszkodzeń np. w stacji kosmicznej.

Liczba kosmicznych odpadków kilkukrotnie wzrosła skokowo w ciągu dosłownie jednej chwili.

Stało się tak na przykład w 1996 roku, kiedy francuski satelita telekomunikacyjny zderzył się z resztkami - jak na ironię - również francuskiej rakiety. Kolejne spektakularne zderzenie do na przykład kolizja rosyjskiego satelity z amerykańskim Iridium w 2009 roku, która wytworzyło około dwóch tysięcy rozrzucony po orbicie okołoziemskiej części.

Ostatnim wspominanym w mediach zderzeniem była eksplozja chińskiego satelity monitorującego pogodę w 2007 roku, który został zniszczony przez chińskie wojsko w ramach testu broni. Spowodowało to zwiększenie liczby orbitalnych śmieci o kolejne trzy tysiące obiektów o znaczącej wielkości.

REKLAMA

Aby lepiej zrozumieć zagadnienie i skalę problemu, Stuart Grey, astronom ze University College London, stworzył ciekawą wizualizację pokazującą ilość krążących po orbicie niedziałających pojazdów kosmicznych i ich części od 1957 roku (kiedy to Rosjanie wystrzelili Sputnika) aż do dziś. Obiekty nie są w skali - każdy z nich to kropka tej samej wielkości, a pod uwagę Grey wziął jedynie obiekty większe od jabłka. Mimo to obejrzenie tej wizualizacji daje do myślenia, i wyjaśnia, dlaczego NASA i Europejska Agencja Kosmiczna uważają problem zaśmiecenia orbity za coraz bardziej palący.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA