MyApple wydaje anglojęzyczny magazyn i właśnie o nim rozmawiamy z Krystianem „MacKozerem” Kozerawskim
MyApple ponownie zaskakuje. Po tym, jak kilka miesięcy temu zdecydowali się wydawać magazyn PDF na dość tłocznym już rynku internetowych wydawnictw nt. Apple, teraz wracają z anglojęzyczną jego wersją.
O tym, czy to ma sens, czy nie boją się spektakularnej porażki i o przyszłości mediów piszących nt. Apple rozmawiamy z Krystianem „MacKozerem” Kozerawskim, redaktorem naczelnym MyApple.
Przemysław Pająk, Spider’s Web: No, no, wygląda na to, że rzucacie się na głęboką wodę? Anglojęzyczny magazyn dla fanów Apple? Skąd ten pomysł w ogóle?
Krystian Kozerawski, MyApple: Kiedy zaczęliśmy wydawać MyApple Magazyn pokazaliśmy go wielu naszym zagranicznym znajomym. Komentarze były w większości takie same: kiedy pojawi się wersja angielska. W połowie września opinii tego typu było już na tyle dużo, że postanowiłem zapytać się o zdanie Steve'a Sandego prowadzącego bloga Apple World Today, który pisze także do polskiego MyApple Magazynu. Stwierdził, że to świetny pomysł.
Uważasz, że na rynku wszelakich wydawnictw nt. fenomenu Apple brakuje „magazynu pdf” w języku angielskim?
Tak. Moim - z resztą nie tylko moim - zdaniem brakuje właśnie takiego magazynu jak nasz. Na rynku jest oczywiście kilka wydawnictw, ale mają one trochę inny charakter.
Powiedz mi proszę szczerze - co chcecie osiągnąć tymi anglojęzycznymi wydaniami? Przebić się do mainstreamu mediów piszących nt. Apple?
Chcemy dotrzeć do większej grupy czytelników na całym świecie, a także w jakimś stopniu skupić w naszym magazynie osoby ze środowiska użytkowników i blogerów piszących o Apple, którzy tworzyli społeczność spotykającą się na Macworld. Można oczywiście uznać, że to banał, ale przynajmniej dla mnie jest to bardzo ważne. Myślę, że nie musimy chodzić na piwo z Gruberem (choć akurat miałem okazję wypić z nim piwo podczas konferencji Ull w Dublinie), by docierać do naprawdę sporej grupy czytelników.
Pewnie znasz i czytasz MacStories.net - włoski serwis nt. Apple piszący po angielsku. Uważasz, że możecie iść tą samą drogą?
MacStories.net to blog, a MyApple Magazine to magazyn. Piszemy o trochę innych rzeczach i w trochę inny sposób. Nie widzę tutaj podobieństwa.
Zdajesz sobie sprawę z tego, że Federico Viticci włada naprawdę perfekcyjnym angielskim, który nie odbiega poziomem od native speakerów. Rzuciłem oko na Waszą produkcję - wg mnie nie wygląda to na super zaawansowany język angielski. Nie boisz się, że narazicie się na śmieszność?
Dobrze to ująłeś - nie odbiega poziomem - co nie oznacza, że jest to język native speakera - Amerykanina. Mój angielski oczywiście jest daleki od doskonałości, czego mam pełną świadomość. Niektóre z tekstów przetłumaczyłem sam. Zostały one jednak potem przetłumaczone jeszcze raz przez rodowitych Amerykanów, blogerów piszących o Apple od dobrze ponad 10 lat. Zgodzę się z Tobą, że nawet po ponownym tłumaczeniu z "mojego angielskiego" na ich amerykański angielski, nie jest to język taki, jakim posługuje się Vittici. Jestem jednak spokojny. MyApple Magazine trafił wcześniej do kilku amerykańskich i irlandzkich blogerów, którzy nie tylko "nie odbiegają poziomem od native speakerów", ale po prostu angielski (i amerykański angielski) jest ich językiem ojczystym. Poza tym w MyApple Magazine połowa tekstów napisana została przez amerykańskich blogerów po angielsku. Wydaje mi się, że trudno zarzucać im brak znajomości swojego języka - zwłaszcza osobie, która zajmowała się newsami w serwisie MacCentral, który rozwinął się później w stronę internetową Macworld. Oczywiście czy chcę, czy nie, muszę teraz mocno popracować nad moim angielskim, nawet jeśli moje teksty będą tłumaczone przez profesjonalnego tłumacza.
A może po prostu Waszym celem nie jest rynek US czy UK, tylko tych wszystkich rynków lokalnych, które wprawdzie native speakerami angielskimi nie są, ale za to posługują się biegle językiem angielskim?
Celem jest każdy czytelnik. Zarówno ten z USA, Wielkiej Brytanii, Kanady, Australii, Nowej Zelandii, ale i z Francji, Niemiec, Szwecji, Indii czy Japonii.
Wydaje mi się, że do sukcesu anglojęzycznego MyApple Magazine będziecie potrzebowali mnóstwo tzw. „exclusive news”. Będziecie w stanie takowe dostarczyć?
Podobnie jak w polskojęzycznym MyApple Magazynie, nie planujemy działu newsów. Na pewno jednak dostarczymy ekskluzywne treści i ciekawe reportaże. Nie widziałem w mediach anglojęzycznych fotoreportażu sprzed salonu Apple Store w Berlinie. Już wiem, że historia o handlarzach z byłego ZSRR spodobała się niektórym czytelnikom za oceanem.
Skądinąd wiem, że przychody MyApple są w dużej części generowane przez ruch z USA. Czy MyApple Magazine powstaje z myślą o tym typie klientów?
Na to pytanie odpowiedziałem już wcześniej. Zamierzamy docierać z naszymi treściami (tworzonymi w połowie przez Amerykanów) do czytelników na całym świecie, także tych w USA.
Porozmawiajmy przez chwilę na temat polskiego rynku wydawnictw nt. Apple. Jesteście krótko na rynku, ale udało Wam się zdobyć całkiem przyjemną liczbę ok 50 - 60 tys. subskrybentów. Uważasz, że to już jest top polskiego rynku?
Zdecydowanie nie. MyApple.pl ma 200 tysięcy zarejestrowanych użytkowników. Jak na razie z naszym magazynem nie docieramy nawet do połowy tej liczby. Przyznam jednak, że zwiększenie liczby czytelników jest dla nas sporym wyzwaniem.
Zdaje się, że jesteście na poziomie podobnym do iMaga - magazynu, który jest zdecydowanie dłużej od Was na rynku. Uważasz, że już ich pokonaliście?
Tak jak wspominałem w poprzedniej naszej rozmowie dla Spidersweb, MyApple Magazyn nie powstał po to, by pokonać iMagazine. Staramy się robić coś innego. Stronimy np. od typowego lifestyle'u, który użytkownicy produktów Apple znajdą właśnie tam. Moim zdaniem oba magazyny mogą koegzystować, choć oczywiście jesteśmy dla siebie pewną konkurencją.
A czy w ogóle uważasz iMaga za Waszą konkurencję? Pytam, bo wiesz, gdy ostatni raz publikowaliśmy na Spider’s Web wywiad z Tobą, były osoby z iMaga, które miały mi to za złe…
Skłamałbym, gdybym odpowiedział, że nie jesteśmy dla siebie konkurencją. Jesteśmy, ale zamiast walczyć ze sobą, możemy starać się dopasować nasze treści tak by czytelnik nie musiał wybierać między nami a innymi tytułami. Myślę, że jak na razie nam się to udaje. Jeśli na łamach Spidersweb opublikujesz wywiad z kimś z iMagazine, to z miłą chęcią go przeczytam.
Panuje przekonanie, że polski rynek Apple, to bardzo mały rynek. Może po prostu brakuje Wam odbiorców i przez to zasięgu w Polsce i musicie wyjść na zewnątrz, by w ogóle przetrwać.
Wystartowaliśmy z MyApple Magazynem w wydawać by się mogło niezbyt atrakcyjnym dla reklamodawców momencie, bo na początku wakacji. Mimo to znaleźliśmy reklamodawców. Ich zainteresowanie naszym magazynem rośnie. Nie można mówić tu jeszcze o kokosach, ale inwestycja zaczyna się zwracać.
W pierwszym numerze anglojęzycznego MyApple Magazine nie widzę reklam. To celowe zagranie, czy nie udało się Wam znaleźć reklamodawców dla tego wydania?
Przyznam, że do pierwszego numeru nie szukaliśmy reklamodawców. Chcemy mieć najpierw magazyn na rynku, tak by mogli oni sami ocenić, czy jest to dla nich atrakcyjne miejsce do promocji swoich produktów czy usług. Dodam, że pierwsi reklamodawcy już się do nas zgłosili.
Ok, jeśli pogadamy za rok, to czy myślisz, że wciąż będziecie wydawać anglojęzyczną wersję MyApple?
Jeśli tylko niebo nie zwali się nam na głowę, to myślę, że tak.
Pogadajmy przez chwilę o fenomenie Apple. Uważasz, że to wciąż jest firma, która potrafi zaskakiwać rynek?
Myślę, że tak i mimo wszystko wciąż zaskakuje. Nie musi koniecznie wypuszczać zupełnie nowych produktów. Osobną kwestią jest to, w którą stronę zmierza rynek zarówno komputerów, jak i urządzeń mobilnych. Jak sam wiesz, nie jest on do końca przewidywalny. Osobiście obawiam się jednak, że w pewnym momencie zarówno Apple, jak i inne firmy technologiczne mogą trafić na ścianę. Nie będzie już za bardzo co można wsadzić do kolejnego smartfona czy tabletu. Zwiększanie ilości pikseli w ekranach nic nie da, bo już teraz często nie jesteśmy w stanie zauważyć różnicy. Podobnie będzie z procesorami, układami graficznymi. To moim zdaniem szerszy problem, ale dotyczy także Apple.
Czy wg Ciebie Apple Watch jest przełomowym produktem?
Zdecydowanie nie. Takim przełomowym produktem był dla mnie pierwszy zegarek Pebble, który pozwalał na korzystanie z prostych aplikacji i który komunikował się z iPhone'em (czy smartfonem z Androidem). Moim zdaniem Pebble to protoplasta wszystkich współczesnych smart zegarków, w tym i Apple Watcha. Zegarek od Apple jest przydatnym narzędziem, ale nie jest ani specjalnie piękny, ani rewolucyjny.
Jak myślisz, jaką pozycję będzie mieć Apple powiedzmy za dekadę?
Myślę, że ta pozycja może zależeć od cen ropy i pojemności akumulatorów montowanych w pojazdach elektrycznych. A tak na serio, to dekada jest na tym rynku niemal wiekiem. W ciągu 10 lat ówczesny gigant może znaleźć się na samym dnie (czego przykładem jest Nokia czy BlackBerry).
A gdzie Wy w MyApple będziecie za dekadę?
Mam tylko nadzieję, że dalej będziemy robili to co lubimy - pisali o Apple.
- MyApple Magazine dostępny jest do pobrania ze strony myapplemagazine.com