Balast za burtę, czyli Satya Nadella o trudnych decyzjach wewnątrz Microsoftu
Dyrektor generalny Microsoftu wysłał „poufny” list do pracowników firmy. To typowa, korporacyjna korespondencja, która ma motywować i przypominać o celach korporacji. Satya Nadella wbił nam jednak niezłego ćwieka.
Nie wierzę w to, że ten list miał nigdy nie ujrzeć światła dziennego. Masowo wysyłana korespondencja musi prędzej czy później wyciec do Internetu, zwłaszcza że osoba, która ów list udostępniła, jest praktycznie nie do namierzenia. Satya Nadella wysłał nam więc list otwarty, maskując go jako wewnętrzną korespondencję dla pracowników.
List ma charakter motywacyjny. Nadella przypomina o rewolucyjnym Windows 10 i misji Microsoftu, a więc dotarciu do setek milionów ludzi celem zapewnienia im odpowiednich narzędzi do realizowania ich celów. W liście znalazło się jednak jedno stwierdzenie. Jedno zdanie, niepodparte żadnymi konkretnymi ogłoszeniami, które de facto może sugerować gigantyczne zmiany jeżeli chodzi o przyszłość Microsoftu.
„Czekają nas trudne decyzje”
- Mamy niesamowitą okazję na wzrost w bieżącym roku. Musimy dalej wprowadzać innowacje w nowych sektorach, wykonywać nasze plany, podjąć trudne decyzje w miejscach, gdzie nam się nie udaje oraz rozwiązywać nasze problemy tak, by nasi klienci odczuwali z tego korzyść – pisze Satya Nadella. „Trudne decyzje” nie polegają na zmianie marki, czy pożegnaniu się z danym modelem telefonu. To sięga znacznie głębiej.
Niestety, Nadella nie zdradził niczego więcej. A to zmusza nas do czegoś, co jest dla nas wyjątkowo irytujące. Do spekulacji. I to bardzo trudnych, bowiem nie mamy ku nim żadnych podstaw.
Najmniej sensacyjną spekulacją są… dalsze zwolnienia w Microsofcie. Satya Nadella kontynuuje zapoczątkowaną przez Steve’a Ballmera restrukturyzację i optymalizację firmy. Dublujące się działy, rozproszone odpowiedzialności… to z Microsoftu ma zniknąć, i znika już od wielu miesięcy. Wraz z setkami zwolnień.
Ta teoria szczególnie by nam pasowała , gdyby nie wyrażenie „gdzie nam się nie udaje”. To sugeruje coś istotniejszego dla użytkowników produktów Microsoftu, niż przetasowanie w kadrach. Jedna interpretacja prosi się o zastosowanie znacznie mocniej, od dowolnej innej. Microsoft w przewidywalnej przyszłości pożegna się z którymś rynkiem.
Tylko co to może być?
Znani i cenieni obserwatorzy Microsoftu, którzy również wzięli ów list pod lupę, sugerują prawie jednogłośnie, że zapewne chodzi tu o Windows Mobile. Nie przyjmuję jednak tej interpretacji do wiadomości. Faktycznie, system na smartfony to miejsce, gdzie Microsoft nie odnosi większych sukcesów mimo gigantycznych inwestycji. Wiemy z nieoficjalnych źródeł (poprzez teksty cenionych, amerykańskich blogerów obserwujących Microsoft), że gigant z Redmond ma „plan B” w razie porażki na rynku smartfonów. Jest nim Android i koncentrowanie się na tym systemie (choć oczywiście aplikacje na iOS dalej by się pojawiały). Na to jest jednak dużo za wcześnie. Microsoft niedawno przejął Nokię i szykuje się do premiery Windowsa 10, który przecież ma działać „na wszystkich urządzeniach”. Stworzenie tak elastycznej a zarazem potężnej platformy i planowanie wyjęcia z niej jednego z kluczowych elementów jest skrajnie nielogiczne.
Fakt przejęcia Nokii oraz rozkład udziałów rynkowych Windows Phone sugeruje również, że Microsoft nie przestanie produkować Lumii (część osób uważa, że Windows Mobile pozostanie, ale tylko jako system dla partnerów OEM). Smartfony Lumia to ponad 90 procent całego rynku Windows Phone (i Windows Mobile w przewidywalnej przyszłości). Jeżeli zgodzimy się z tym, że sam system nie idzie pod nóż, to konsekwentnie musimy stwierdzić, że Lumia jest równie bezpieczna.
Dużo bardziej prawdopodobne wydaje się pożegnanie linii komputerów Surface. Choć ta decyzja również jest, z naszego punktu widzenia, nielogiczna. Owszem, pierwsze dwie generacje Surface’ów to rynkowa porażka. Jednak Surface Pro 3 okazał się zbierającym ciepłe recenzje, dobrze sprzedającym się komputerem. Nie wydaje nam się, by w tym momencie to właśnie o ten dział chodziło.
To może coś z rozwiązań korporacyjnych lub usług? Tyle że w tej dziedzinie Microsoft króluje. Nawet Bing, choć oczywiście nie w formie wyszukiwarki webowej, a Big Data, z której korzysta wiele usług, takich jak chociażby Siri. Azure, Skype, Outlook, wszystko to zapewnia Microsoftowi duży i stały przypływ gotówki. Gdybyśmy mieli coś wybrać na siłę, wskazalibyśmy Dynamics, który w kontekście sojuszu Microsoftu z Salesforce.com może wydawać się strategicznie zbędny.
Co obstawia Spider’s Web?
Rozkładamy bezradnie ręce i nie mamy pojęcia. Jednak gdybyśmy mieli na siłę coś wskazać, byłby to… Xbox. Zwłaszcza jego część multimedialna. Konsola Xbox oraz sklep z treściami audio i wideo pasują do reszty Microsoftu jak pięść do nosa. Zwłaszcza w świetle jego wyników rynkowych.
Przeciwko naszej teorii przeczą wielomilionowe inwestycje Microsoftu w dalszy rozwój jego konsoli i inwestycje w gry na Xboxa, i na Windows 10. Jednak przyjrzyjmy się bliżej ofercie multimedialnej Microsoftu. Ta, wraz z premierą Windows 10, ma porzucić markę „Xbox”. Muzyka i wideo od tej pory mają być dostępne w Sklepie Windows (na wzór Google Play). Satya Nadella nie kryje też niechęci do tego przedsięwzięcia: jedną z jego pierwszych decyzji po objęciu stanowiska dyrektora generalnego Microsoftu było zamknięcie oczka w głowie Steve’a Ballmera, a więc Xbox Entertaiment Studios, czyli powstałego na bazie wielomilionowych inwestycji projektu Microsoftu, który miałby rywalizować z Netflixem i podobnymi.
Xbox Music i Xbox Video również od dłuższego czasu się nie rozwijają. Aplikacje klienckie na Windows są co najwyżej łatane z drobnych usterek, aplikacje na inne platformy błagają o wdrożenie kluczowych funkcji (jak chociażby tryb offline). Microsoft nie walczy o prawa wyłączności na dane materiały już od długiego czasu. Ekspansja obu usług na inne rynki została całkowicie wstrzymana, w Polsce do dziś są niedostępne, mimo iż zadebiutowały wraz z Windows 8.0.
Zamknięcie Xbox Video i Xbox Music nie oznacza odcięcia użytkowników Windows od multimediów i nie oznacza ich przepływu do Google’a czy Apple’a (choć część na pewno to zrobi). Deezer, Spotify, Tidal, Hulu, Netflix i tym podobne mają mocną obecność na prawie wszystkich platformach Microsoftu. Co więcej, tak jak jeszcze Xbox Music cieszy się względną popularnością, tak klientów Xbox Video ze świeczką szukać.
Pamiętajcie jednak, że to tylko i wyłącznie nasze spekulacje. I w tym przypadku jesteśmy szczególnie zainteresowani waszymi opiniami w komentarzach.