Samsung zachwycił świat, ale zaczarować rynek będzie trudniej
Premiera Samsunga Galaxy S6 pokazała nam, że lider rynku urządzeń mobilnych postanowił zupełnie zmienić swoją strategię. Firma czuje się na rynku na tyle mocno, że zamiast na siłę różnić się od Apple… stworzyła niemal taki sam telefon jak konkurent z Cupertino!
Nie wierzycie? Sami zobaczcie. Co do tej pory odróżniało Samsunga od Apple?
Po pierwsze, jakość wykonania urządzenia
Do tej pory praktycznie wszystkie urządzenia Samsunga były wykonane z plastiku. Zmieniło się to wraz z serią Samsung Galaxy A, dzięki której Koreańczycy przekonali się, że użytkownikom podobają się sprzęty wykonane z lepszych materiałów. Efekt? Samsung Galaxy S6 nie tylko dorównuje iPhone’owi 6 pod względem jakości wykonania, ale nawet go przewyższa.
Połączenie metalu i szkła prezentuje się nawet nie tyle ślicznie, co po prostu spektakularnie. Jest to urządzenie, którym naprawdę można się pochwalić. Oczywiście tak długo, jak szklana obudowa nie wyląduje na betonie… Ale cóż, przynajmniej mamy pewności, że flagowiec Samsunga ot tak nie wygnie się w kieszeni.
Po drugie, prosty interfejs użytkownika
Użytkownicy poprzednich urządzeń Samsunga doskonale wiedzą, że jego nakładka cieszyła się ogromną liczbą funkcji, dając w rezultacie interfejs przypominający sen pijanego Salvadora Dali oraz wydajność porównywalną z Fiatem 126p jadącym nie tylko pod górkę, ale też na ręcznym. iPhone oferował co prawda mniej opcji, ale dzięki świetnemu dopasowaniu ich do interfejsu korzystanie z nich było samą przyjemnością. Teraz Samsung poszedł tą samą drogą.
Znacznie uprościł interfejs, wykastrował swojego Androida z niepotrzebnych aplikacji i sprawił, że korzystanie ze smartfonu jest nie tylko łatwe, ale też przyjemne. Co prawda miałem okazję spędzić z Samsungiem Galaxy S6 zaledwie kilka godzin, jednak nawet po tak krótkim czasie zobaczyłem, że obsługuję go bez żadnego problemu. Po raz pierwszy od dawna dostrzegłem, że system stosowany przez Koreańczyków naprawdę bazuje na Androidzie, a Samsung nie stara się na siłę ukryć pochodzenia swojego oprogramowania.
Po trzecie, brak możliwości rozbudowy
Ceniłeś sobie poprzednie urządzenia Samsunga za duże możliwości rozbudowy? Za opcje łatwej wymiany akumulatora oraz szybkiego rozszerzenia pamięci za pomocą kart microSD? Jeśli tak, to poszukaj innego smartfonu. Najnowsze dziecko Samsunga nie pozwala ani na jedno, ani na drugie. Brak możliwości wymiany akumulatora został uargumentowany tym, że zaledwie promil użytkowników był zainteresowany tą funkcją. Dzięki temu także o wiele rzadziej będziemy słyszeć o problemach z wybuchającymi Samsungami, które zawsze były spowodowane stosowaniem tanich zamienników akumulatorów lub zasilaczy.
O wiele mniej logiczne jest zablokowanie możliwości wymiany kart pamięci. Jestem przekonany, że z funkcji tej korzystało wielu użytkowników, którzy dzięki temu mogli kupić najgorzej wyposażoną wersję smartfonu i uzupełnić ewentualne braki w pamięci właśnie za pomocą akcesoriów. Dlatego należy podejrzewać, że jest to typowy skok na kasę, dzięki czemu bardziej wymagające osoby będą musiały kupić droższe urządzenie z wbudowaną pamięcią o pojemności 64 lub 128 GB.
Na otarcie łez można dodać, że z tego powodu najmniej pojemna wersja Samsunga Galaxy S6 będzie mieć aż 32 GB pamięci, a Google stopniowo wycofuje wsparcie dla kart pamięci. Warto docenić fakt, że Samsung zachował się tu lepiej niż Apple, które pozwala klientom na kupno telefonów w wersjach 128, 64 i... zaledwie 16 GB. Co nie zmienia faktu, że właśnie pozbył się cechy, która na plus odróżniała go od zupełnie zamkniętego na rozbudowę Apple'a.
Czy Samsung wygra z Apple na jego podwórku?
Choć nie jestem marketingowcem Samsunga, to już podejrzewam, co chcą osiągnąć Koreańczycy. W poprzednich latach zdobyli oni ogromny rozgłos, głównie dzięki szeroko zakrojonym kampaniom marketingowym. Gdy cały świat już nie chce słyszeć o Samsungu, ten zamierza za wszelką cenę pokazać, że nie tylko dorównuje iPhone’owi, ale też jest od niego lepszy. To może też tłumaczyć, dlaczego tak wielu przedstawicieli mediów, w tym ja, mogło zobaczyć ten smartfon jeszcze przed premierą.
Czy sukces jest w tym przypadku możliwy do osiągnięcia? W teorii, jak najbardziej. W końcu Samsung Galaxy S6 wydaje się ładniejszy i lepiej wykonany od nowego iPhone’a, korzystanie z niego jest niezwykle łatwe, zaś w tej samej cenie oferuje większą pojemność pamięci.
Argumenty zdają się przemawiać za Koreańczykami. Intuicja jednak podpowiada mi, że Samsung Galaxy S6 sprzeda się gorzej niż nowy iPhone, ponieważ rynek nowoczesnych technologii kręci się obecnie właśnie wokół Apple. Samsung może dwoić się i troić, może też być liderem całego rynku mobilnego, ale w najwyższym segmencie firmy z Cupertino po prostu nie pobije. Dlaczego? Ponieważ rynkiem kierują właśnie emocje, którymi rządzi firma Tima Cooka.
To Apple wynalazł smartfon w formie, w jakiej go dzisiaj znamy. To iPhone kojarzy się ludziom z idealnym telefonem. To po iPhone’a ustawiają się kolejki na całym świecie. I to iPhone ma w garści rynek amerykański, z którego wyniki przekładają się na rezultaty uzyskane na całym świecie. Dlatego nawet jeśli Samsung stworzył “własnego iPhone’a” i uczynił go lepszym niż pierwowzór, nie sprzeda się on ta tyle dobrze, by zdetronizować głównego konkurenta.
Co prawda mój rozum twierdzi inaczej, serce jednak uważa, że jest to najzwyczajniej w świecie niemożliwe.
* Ostatnie zdjęcie pochodzi z serwisu Shutterstock.