iPhone 6 i bateria: Samsung może odpalać kolejną edycję kampanii “wall huggers”
Jestem od pół roku użytkownikiem telefonów Apple i cenię sobie te urządzenia za jakość wykonania oraz intuicyjność systemu operacyjnego. Nie są to jednak sprzęty idealne, a produkty konkurencji rozkładają iPhone’y pod kilkoma względami na łopatki. Wystarczyło spędzić kilka dni z nowym iPhone’em 6, by stwierdzić, że wbrew temu co można wyczytać w sieci kolejny smartfon firmy z Cupertino prezentuje się np. pod względem baterii po prostu mizernie.
Telefony Apple to świetny sprzęt. Ba, uznaję go nawet za warty swojej (kosmicznej) ceny. Mało który smartfon jest tak dobrze wykonany jak kolejne iPhone’y, a żaden inny producent nie dysponuje tak zaawansowanym, idiotoodpornym i bogatym w aplikacje firm trzecich systemem operacyjnym.
Są jednak rzeczy, których po przesiadce z Androida mi brakuje.
Telefony z systemem Google zwykle mnie irytowały i niemal każdego dnia znajdowałem w nich jakieś nowe wady, problemy, niedoróbki. Nie mogę jednak nie wspomnieć o tym, że w przeciwieństwie do iPhone’a, który jest znacznie bardziej stabilny i przyjazny, Androidy ma znacznie większe możliwości.
Opcja podłączenia pendrive’a bezpośrednio do telefonu, głośniki stereo dla trybu landscape i wodoodporna obudowa to rzeczy, które w Cupertino czekają jeszcze na odkrycie. Największym problemem iPhone’a jest jednak bateria. Przesiadka z Androida na nieco zużytą piątkę była dla mnie szokiem i znów musiałem uzbroić się w powerbanki.
Okazało się, że nie był to znów jakiś felerny model.
Telefony Apple po prostu... tak mają. Konkurencja już dawno wyprzedziła firmę Tima Cooka. Kolejny model, czyli iPhone 5s, też nie zachwycał czasem pracy przy korzystaniu z dokładnie tego samego zestawu aplikacji, co na wielu różnych Androidach. Co najgorsze najnowszy iPhone 6 też nie wprowadza w tej kwestii rewolucji.
Apple co prawda chwaliło się nieco dłuższym czasem pracy iPhone’a 6 w porównaniu do modelu iPhone 5s, ale różnica była minimalna. Nawet przy najlepszej możliwej optymalizacji systemu i doborze odpowiednich podzespołów z baterii w iPhonie 6 nie sposób wykrzesać dużo więcej. Ogniwo o pojemności 1815 mAh przy 4,7-calowy ekranie nie ma szans zapewnić pełnego dnia intensywnej pracy.
iPhone 6 Plus jest nieco lepszy, ale to już phablet, nie telefon.
Na wrześniowym keynote Apple pokazało tabelkę, z której wynikał znacznie dłuższy czas pracy nowego “Plusa” względem 5s i 4,7-calowej szóstki. Wynika to ze znacznie większej baterii. Po wzięciu telefonu do ręki stwierdziłem jednak, że wolę już te powerbanki w portfelu, niż paletkę pingpongową w kieszeni.
Co prawda z iPhone’a 6 korzystam dopiero od piątku, ale szybko skonfigurowałem go pod siebie korzystając z tego samego zestawu aplikacji, co wcześniej na 5s i maksymalnie spójnego z tym, który wykorzystuję na Androidach. Po pierwszym dniu “normalnego” użytkowania telefonu zauważyłem, że cudów nie ma.
Nowy iPhone jest pod względem czasu pracy bardzo przeciętny. Jest ciut lepiej niż na iPhonie 5s, ale iPhone 6 ma nowy, niezużyty jeszcze akumulator. Nadal jednak muszę telefon podpinać pod kabel w środku dnia.
Żadna tabelka nie przekona mnie, że jest inaczej. Testy w warunkach polowych uznaję zresztą za najbardziej miarodajne. Jestem przeciwnikiem brania jako pewnik syntetycznych danych z benchmarków, gdzie testowane są parametry urządzeń w ściśle kontrolowanym środowisku. Mam już kilka lat doświadczenia w testowaniu urządzeń mobilnych i po prostu wiem, że intuicja recenzenta jest znacznie ważniejsza niż tabelki i wykresy.
Co prawda nie ocenię na oko różnicy czasu pracy co do minuty, ale korzystajac z urządzeń przez kilka tygodni w zbliżony sposób jestem bez problemu w stanie orzec, czy telefon sprawdza się nieźle, średnio, czy beznadziejnie. iPhone 6 plasuje się, jak na razie tak jak jego poprzednik, w ogonie mojego prywatnego rankingu. Do tematu wrócę oczywiście jeszcze za kilka tygodni, ale jeśli miałby stać się cud, to widzielibyśmy go już teraz.
Co prawda recenzenci ze Stanów Zjednoczonych (dodajmy, że starannie wybrani przez Apple) byli czasem pracy iPhone’a 6 na baterii pozytywnie zaskoczeni, ale “zwykli użytkownicy” po światowej premierze takiego entuzjazmu nie wykazują.
Z kim nie rozmawiam po kilku dniach od premiery, to nikt z czasu pracy z dala od gniazdka w wersji “bez Plusa” jakoś specjalnie zadowolony nie jest. Pierwszy phablet Apple to inna sprawa, ale nawet tutaj entuzjazm jest umiarkowany. Wiem jednak, że nie każdy z Was uwierzy mi na słowo, więc pogoogle’owałem trochę w temacie. Wyniki, tak jak się spodziewałem, są bardzo różne.
Jednym z serwisów, który sprawdził benchmarkami iPhone’a 6 i iPhone’a 6 Plus i porównał do konkurencji jest AnandTech. Redaktorzy tego serwisu mają mnóstwo wiedzy na temat sprzętu, ale tak jak wydajność była mierzona na kilka różnych sposobów, tak czas pracy na baterii testowany był wyłącznie podczas “przeglądania internetu”. To tylko jedna część składowa aktywności, jakie wykonujemy w telefonie.
Możecie mi wierzyć, że w praktyce i codziennym użyciu iPhone 6 wcale nie wypada lepiej od LG G2, Samsunga Galaxy S5 i tym bardziej Galaxy Note 3.
Znacznie bliższy moim spostrzeżeniom jest test serwisu Phone Arena, który sprawdza czas pracy na baterii z wykorzystaniem autorskiego skryptu, który “ma symulować normalne wykorzystanie telefonu”. Kolejność smartfonów na liście pokrywa się z moimi prywatnymi obserwacjami i opiniami innych redaktorów i blogerów piszących o technologiach, których darzę zaufaniem.
Phone Arena przekonuje, że iPhone 6 jest niewiele lepszy pod tym względem czasu pracy od iPhone’a 5s. Lepiej radzi sobie iPhone 6 Plus, ale i tak oba są w tyle za takimi modelami jak Xperia Z3, Samsung Galaxy S5, LG G3, Moto X i Galaxy Note 3. Na rewolucję w kwestii baterii przyjdzie nam poczekać jeszcze przynajmniej rok, ale powoli tracę nadzieję na to, że będę mógł wyjąć powerbank z portfela.