REKLAMA

Zaryzykuję życie swoje i innych, ale... zrobię sobie to zdjęcie!

Zawsze gdy wracam z jakiejś podróży rodzina pyta o zdjęcia. Gdy je pokazuję pada pytanie o to, dlaczego nie ma mnie na zdjęciach. Mówię, że ja je robiłam więc jak mogę na nich być. Od niedawna słyszę "przecież mogłaś zrobić sobie sama zdjęcie". Selfie są wszędzie. Nawet na trasach Tour de France. Bo przecież włażenie na trasy i stawanie tyłem do peletonu to i tak nic w porównaniu do mody na selfie robionych na wysokościach, przy dzikich zwierzętach czy podczas łamania prawa.

09.07.2014 16.40
Zaryzykuję życie swoje i innych, ale… zrobię sobie to zdjęcie!
REKLAMA
REKLAMA

Selfie są już codziennością i raczej nikogo nie dziwi widok dziewczyny w centrum handlowym wdzięczącej się do wyciągniętej ręki trzymającej telefon czy turystów pozujących wspólnie do zdjęć z dłoni. Błyskawicznie zaakceptowaliśmy selfie jako część naszej popkultury a przeniknięcie tego fenomenu do głównego nurtu mediów tylko w tym pomogło.

BBC zwróciło uwagę na dosyć nie bezpieczną modę robienia sobie zdjęć na trasach Tour de France.  Widzowie wchodzą nawet na trasę i czekają na przejeżdżający peleton. Kolarze mówią,  że czasami staje się to po prostu zagrożeniem dla wszystkich. Robienie takich selfie jest jednak zrozumiałe jeśli spojrzy się krajobraz mediów i wspomnień czasów internetu.

Od jakiegoś czasu robię coraz mniej zdjęć.  Powód jest prosty. Każde cudowne publiczne miejsce zostało obfotografowane już tysiąckrotnie.

Zamiast robić amatorskie fotki mogę wpisać odpowiednie hasło w Google'a i obejrzeć wspaniałe, profesjonalne zdjęcia tego, co widziałam na własne oczy.  Na dodatek pięknie ukazane go.

Zoe Doyle selfie

Poza tym wartość pojedynczego zdjęcia jest dziś tragicznie niska.  Robimy ich tyle, że nie ma nawet sensu składować ich przez lata. Brak kliszy i przejście na cyfrowe formaty oraz rozwój technologiczny sprawiły,  że robimy 10 zdjęć w sytuacji, w której 20 lat temu zrobilibyśmy 1-2 zdjęcia.

Do tego rzadko je wywołujemy,  na zawsze więc pozostają zbitką zer i jedynek w pamięciach i pikselami na ekranie.Jakby tego było mało fotografia stała się dostępna dla wszystkich.  Oprócz świetnych aparatów w smartonach niemal każdy ma dostęp do półprofesjonalnych aparatów cyfrowych, kursów fotografii w internecie i może robić przyzwoite zdjęcia w różnych sytuacjach. Ilość zdjęć publikowanych praktycznie wszędzie - od stron internetowych po portale społecznościowe jest przytłaczająca.

Na imprezie masowej, takiej jak Tour de France mogę więc zrobić zdjęcie kolarzy, jedno z tysięcy, bo wszyscy wyciągają swoje urządzenia i filmują oraz fotografują wszystko co dookoła lub udowodnić sobie,  znajomym, że faktycznie byłam na wyścigu.

Katie Holroyde selfie

A do udowodnienia swojej obecności najlepsze jest selfie. Wprawdzie słabo widać co dzieje się z tyłu,  ale jestem!  Tu, teraz, doświadczam czegoś! To, że słabo widzę co się dzieje i nic nie doświadczam bo stoję tyłem w najważniejszym momencie to szczegół. Mam za to dowód. Pokażę go znajomym, spojrzę na niego kilka razy a potem zapomnę.

Jest kilka szkół komentowania i opiniowania selfie. Jedne mówią,  że to naturalna ewolucja zdjęć w zaszumionej przestrzeni cyfrowej, inni że to plaga, głupia moda. Jedne badania twierdzą że selfie to sposób na narcystyczne wyrażenie siebie, inne że to sposób na podreperowanie niskiej samooceny i dlatego są mało warte. Jeśli jednak przyjrzeć się temu, jak robimy selfie - coraz odważniej, coraz częściej z narażeniem zdrowia czy życia,  bezmyślnie fotografując akty łamania prawa czy nieczule pozując obok potemcjalnego samobójcy to może się okazać,  że selfie to tylko syndrom czegoś,  co zachodzi głębiej w społeczeństwie.  Zmian,  które dokonują się na naszych oczach.

Być może czujemy się nieco zagubieni w nowym świecie.  Może potrzebujemy tych dowodów na "ja, tu i teraz", może to rezonuje niepewność.

REKLAMA

A może globalizacja i błyskawiczna wymiana informacji sprawia, że przytłoczeni zwracamy się do miejsca które znamy i zamiast tonąć w gigabajtów z zewnątrz wolimy zostać w swoim małym,  ale znanym zakątku świata.  Z "ja" jako centrum.Jakikolwiek nie byłby ten główny powód,  idę o zakład że będziemy słyszeć o ludziach którzy ponieśli fizyczne szkody czy nawet zginęli,  bo chcieli zrobić oryginalne selfie. I chyba nic na to nie możemy poradzić.

Zdjęcie główne pochodzi z serwisu Shutterstock

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA