Aspołeczny, nieudacznik, nerd - czy na pewno? Łamiemy stereotypy na temat graczy
Zamknięty w sobie, nieśmiały. Ma problemy sam ze sobą. Przeciętniak z miękkim zarostem. Grubas żywiący się fast-foodami. Prawiczek. Gracz. To typowy obraz jegomościa pasjonującego się grami wideo. Diabelnie bzdurny.
Jeżeli powiesz na pierwszej randce dziewczynie, że jednym z twoich hobby są gry wideo, to najprawdopodobniej do drugiej randki nie dojdzie, nie wspominając nawet o kolacji ze śniadaniem. Gracze kojarzeni są jako aspołeczne typy. Nerdy spędzające czas z nosem wlepionym w ekran komputera lub telewizora, żyjący na garnuszku rodziców. Faceci, w których męskości za grosz. A jeżeli dziewczyna gra, to już na pewno ma jakieś problemy ze sobą. Tymczasem jest to bardzo krzywdzący stereotyp. I nie twierdzę tak tylko dlatego, że sam jestem graczem i chcę się poczuć lepiej. Badania stoją po naszej stronie.
W samym tylko ubiegłym roku, wyłącznie w Stanach Zjednoczonych, rynek gier wideo zanotował obrót w wysokości 13,5 miliarda dolarów. Już samo to powinno podpowiedzieć, że tak znaczna część ludzkości nie może być nieudacznikami. Ale nie do każdego przemówi statystyka. Dlatego postanowiono to sprawdzić w sposób bardziej precyzyjny i niezmiennie naukowy.
Pomysłodawcą badania i jego sponsorem jest Twitch, a więc usługa dla graczy pozwalająca na umieszczenie i/lub transmitowanie treści wideo związanych z grami. Można więc silić się o podejrzenia o stronniczość. Nikt jednak, jak dotąd, nie zdecydował się podważyć tych wyników, zwłaszcza, że liderem projektu badawczego został Neil Howe, znany socjolog.
Gry to taka sama forma rozrywki, jak sport, film czy teatr
Badanie Howe’a przeprowadzono za pomocą Internetu, poprzez rozmowy i ankiety z tysiącem losowo wybranych osób. Postawiono założenie, że gracz to osoba, która co najmniej raz przez ostatnie dwa miesiące z chęcią i z własnej woli bawiła się grą wideo. 63 procent ankietowanych zakwalifikowało się jako „gracze”.
Badanie jasno dowodzi, że gracze są wręcz przeciwieństwem stereotypu, jaki o nich panuje. Są zazwyczaj bardziej towarzyscy od ogółu, prowadzą spełnione życia i są lepiej wykształceni od osób, które grami wideo się nie interesują.
Gracze dużo chętniej spędzają czas z rodziną, przyjaciółmi oraz swoimi partnerami i dużo chętniej zgadzają się z założeniem, że „przyjaciele to najważniejsza rzecz w moim życiu” (57 procent graczy zgodziło się z tym stwierdzeniem przy 35 procentach nie-graczy). Co więcej, gra coraz więcej kobiet. Proporcje są wręcz równo rozłożone (52 procent to mężczyźni, 48 procent kobiety). W 2004 roku, według innego badania, grało „tylko” 40 procent kobiet.
Gracze też dużo częściej są samowystarczalni. 42 procent graczy zatrudnionych jest na pełen etat i tylko 39 procent nie-graczy może się pochwalić tym samym. No cóż, gry wideo są dość drogie. Gracze są też dużo bardziej świadomi form rozrywek, jakie sobie dobierają poza samym graniem. Nie przepadają za ramówkową telewizją, samodzielnie dobierając sobie treści za pomocą Hulu, Netflixa czy podobnych serwisów.
Gracze są więc, w ujęciu statystycznym rzecz jasna, inteligentni, towarzyscy, pewni siebie i ambitni. Dlatego też, droga nieznajomo, następnym razem, jak jakiś facet „przyzna się” do tego, że uwielbia spędzić czasem wieczór z gamepadem w ręku, to zamiast go skreślać, lepiej się zastanów, czy fajna okazja właśnie ci nie przechodzi koło nosa.
Źródło: The Washington Post
Zdjęcie pochodzi z serwisu Shutterstock