REKLAMA

Yonder Music to świeże spojrzenie na temat streamingu. Problemem twórców może okazać się krótkowzroczność

Patrząc z perspektywy użytkownika, serwisy streamingowe nie mają zbyt wielu wad. Owszem, nie zawsze odnajdziemy w nich wszystko, co znajduje się w ofercie klasycznych sklepów internetowych z muzyką, ale biorąc pod uwagę fakt, że w większości z nich nie musimy płacić ani grosza za dostęp do zasobów, trudno jest narzekać. Z perspektywy artystów sytuacja prezentuje się jednak nieco odmiennie - zyski za kolejne odsłuchania ich utworów są niewielkie i żeby zarobić rozsądne pieniądze, trzeba mieć ogromne szczęście lub po prostu być gwiazdą. Receptę na ten problem ma mieć jeden z nowych serwisów streamingowych.

Yonder Music to świeże spojrzenie na temat streamingu. Problemem twórców może okazać się krótkowzroczność
REKLAMA
REKLAMA

Pomysł firmy Yonder Music wydaje się być z pozoru prawie doskonały. Największą bolączką serwisów takich jak Spotify, Deezer czy WiMP oraz głównym powodem, dla którego zyski twórców są tak niewielkie, jest ogromna przewaga użytkowników "darmowych", przynoszących jedynie stosunkowo niewielkie zyski z oglądania czy odsłuchiwania reklam. Szacuje się, że z płatnych, o wiele zyskowniejszych subskrypcji, korzysta zaledwie co setny klient tego typu serwisów (choć w niektórych przypadkach wygląda to o wiele lepiej). I choć sytuacja ta zdaje się zmieniać z roku na rok, w dalszym ciągu kwoty za pojedyncze odsłuchanie utworów zamykają się w tysięcznych częściach dolara.

Serwis muzyczny w cenie telefonu

Rozwiązanie? Cenę płatnej subskrypcji wliczyć w koszt urządzenia, oferując użytkownikowi od razu po uruchomieniu dostęp do całkowicie bezpłatnej biblioteki, ze wszystkimi funkcjami, przez inne serwisy traktowane jako dodatek "premium". Teoretycznie takie posunięcie mogłoby pozwolić zapewnić serwisowi odsetek płatnych subskrybentów na poziomie... 100%, a i każdemu prawdopodobnie łatwiej byłoby wydać te kilkadziesiąt złotych więcej przy zakupie telefonu, kiedy i tak pozbywamy się z kieszeni tysięcy złotych. Gdyby na takie posunięcie zdecydowali się producenci telefonów, mógłby to być początek naprawdę dobrego okresu dla artystów korzystających z serwisów streamingowych jako kanałów dystrybucji.

yonder music

Tu jednak pojawia się pierwszy problem. Pomysłodawcy albo nie próbowali, albo jeszcze nie udało im się nikogo przekonać do swojej idei, w związku z czym postanowili samodzielnie udowodnić, że ta strategia ma sens, przygotowując do sprzedaży kilka tysięcy sztuk modeli HTC One M7 oraz HTC One M8, wyposażonych w odpowiednią aplikację. W rezultacie, jeśli własnymi pieniędzmi zapewnimy sobie dostęp do wersji beta Yonder Music, dożywotnia subskrypcja serwisu streamingowego Yander kosztuje nas razem z nowym telefonem albo 479 dol. albo 679 dol. W przyszłości ma pojawić się jeszcze jeden model z oferty HTC, zajmujący jednak miejsce na niższej półce, a co za tym idzie - kosztujący około 300 dolarów.

Gdzie pojawia się kolejna wątpliwość? W cenie telefonów. Obydwa modele - prawdopodobnie aby podnieść ich atrakcyjność - są bowiem tańsze, niż przy zamówieniu przez stronę producenta, co nie pozwala tak naprawdę określić ile musielibyśmy finalnie dopłacić do takiego urządzenia, gdyby taka współpraca miała usatysfakcjonować producenta telefonu, artystów i firmę. Realizowany w ten sposób program testowy nie doprowadzi raczej do żadnych wniosków, być może z wyjątkiem tego, że każdy lubi zapłacić kilkadziesiąt dolarów mniej niż w normalnym sklepie. Czy zechcemy dopłacić przy zakupie - tego już nam w żaden sposób nie powie.

Piękne plany, niezbyt piękna przyszłość

Szczególnie, że oczekiwania twórców projektu są spore. W wywiadzie udzielonym New York Times, założyciel firmy stwierdził, że liczy na zyski z licencji na poziomie od 15 dol. w mniej zamożnych krajach, do nawet 80 dol. Oczywiście liczone od każdego sprzedanego modelu.

Czy jednak takie podejście ma faktycznie sens? Być może, ale tylko w przypadku, gdyby Yonder Music faktycznie znalazł się na milionach czy wręcz dziesiątkach milionów telefonów. Spotify, które jest przedstawiane jako "jeden z tych złych" miał już ponad rok temu 6 milionów płatnych użytkowników, wydających na subskrypcję około 120 dol. rocznie, a wypłaty dla artystów sięgnęły 500 mln dol.

htc yonder

Zakładając więc średni przychód z jednego użytkownika Yonder Music na poziomie 40 dol., na rynku powinno znaleźć się ponad 12,5 miliona telefonów z tą usługą, żeby serwis stał się porównywalnie atrakcyjny dla artystów (przy założeniu podobnej skali i oferty). I tutaj pojawiają się dwa kolejne problemy, związane z tym jak użytkowane są i jak kupowane są telefony.

Przede wszystkim, choć segment droższych telefonów można liczyć faktycznie w milionach egzemplarzy, nie każdy decyduje się na taki zakup, a obecnie najszybciej rośnie popularność tanich i najtańszych urządzeń. Przy walce o jak najniższą cenę, dodanie nawet 15 czy 20 dol. do ceny początkowej może przesądzić o porażce danego modelu. Czy któryś z producentów "złotówkofonów" zdecyduje się tak zaryzykować?

Do tego średni czas, przez który telefon pozostaje w naszych rękach wynosi sporo ponad rok. Nawet jeśli Yonder Music sprzedałby w pierwszym roku 15 milionów telefonów, tym samym dysponując środkami większymi niż Spotify, to co stałoby się po upływie pierwszych 12 miesięcy? Zakładając, że subskrypcja jest dożywotnia, serwis miałby 15 milionów użytkowników, którzy za korzystanie z niego już nie płacą, ale mimo to mają dostęp do wszystkich treści. Wychodzi więc na to, że rozwiązanie YM po pewnym czasie staje się jeszcze gorsze, niż wszystkie dotychczasowe pomysły.

Kto znajdzie lepsze rozwiązanie?

REKLAMA

Rozwiązać problem serwisów streamingowych starają się od dłuższego czasu wszyscy. Czy to przez wiązanie usług strumieniowania z bezpośrednim, klasycznym pobieraniem (jak np. Nokia), czy to przez dopuszczanie do swoich zasobów tylko płatnych subskrybentów, czy przez podejmowanie prób zwiększenia przychodów generowanych przez użytkowników bez abonamentu. Do gry wkraczają też operatorzy, oferujący często w specjalnych pakietach nielimitowany dostęp do ofert wybranych serwisów.

Pomysł młodej firmy na tym tle wydaje się ciekawy, ale jednocześnie nie do końca przemyślany i wymagający ogromnej skali, aby odnieść jakikolwiek sukces. Nawet jeśli jednak YM zacznie nabierać rozpędu i jej twórcy wymyślą, jak rozwiązać większość swoich problemów, kto wie, czy do tego czasu Spotify albo Deezer nie zgromadzą już tak wielu płatnych i darmowych użytkowników, generując przy tym ilości gotówki wystarczające do usatysfakcjonowania artystów, że nikt nie będzie sobie zawracał głowy kolejnym podobnych serwisem?

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA