Detale - to, co sprawia, że lubię Apple
Z komputerów i innych urządzeń elektronicznych korzystam przez kilka godzin dziennie. Otaczają mnie dziś technologie. Trudno jest przejść obok nich bez emocji. W końcu chociażby nawet samochód nie jest tylko środkiem transportu. Trudno też nie zostać fanem konkretnych produktów technologicznych, gdy wiele małych rzeczy po prostu cieszy.
Czy jestem fanboy'em? Nie uważam się za takiego, choć zapewne... mam objawy. Wolę siebie określać zadowolonym użytkownikiem ekosystemu Apple z generalnie optymistycznym podejściem do świata i nowych technologii. Moje pierwsze spotkanie z jabłkami w podstawówce pamiętam jak przez mgłę. Jedyne co mi pozostało w głowie to kolory G3, przeglądarka Nestcape Navigator, spolszczona klawiatura i... "poniechaj" zamiast "anuluj".
Dopiero w 2007, albo na początku 2008 roku, pojawił się pierwszy iSprzęt w postaci iPoda Nano 3 generacji. Zauroczył mnie swoim wyglądem i porządkiem w bibliotece muzycznej jaki zrobiłem dzięki iTunes. Z folderów odtwarzanych w Winampie przeszedłem na oprogramowanie przyjazne człowiekowi. Później już poszło z górki: iPhone 3G, w 2010 Mac mini, a w 2011 iPad 2.
Diabeł tkwi w szczegółach
Przyczynkiem do tego przydługiego i nostalgicznego wstępu był komunikat o dostępnej aktualizacji elementów składowych OS X 10.9 Mavericks wymagających restartu. Powiadomienie to wyświetliło się w górnym rogu: mogłem zaktualizować system teraz, za godzinę lub w nocy, gdy komputer będzie się ładował. Ta ostatnia opcja jest dla mnie genialna. Przywiodła mi wspomnienia o Windows XP, który uporczywie skomlał o aktualizację, by wreszcie po minutowym odliczaniu zrestartować się w najmniej odczekiwanym momencie. O zachowywaniu okien, zapisaniu dokumentów i otwartych kartach można było zapomnieć.
Może dzisiejszy Windows już jest lepszy..., przynajmniej mam taką nadzieję. Ale wciąż miliony osób obcują z XP, który działa tak, jak działa. Nie wierzę w to, że czerpią one radość z użytkowania komputera. A praca na nowych systemach może być naprawdę przyjemna, zwłaszcza na OS X. Dla mnie, to właśnie w tych detalach tkwi zauroczenie możliwościami sprzętu Apple - od wyglądu nowego Maka pro, po powiadomienia w systemie.
Akt 2. Demoniczne Apple, kontra ulegliwi producenci
Dziś już nie tylko kupno sprzętu Apple wiąże się z bezproblemową migracją danych. Niezależnie czy to telefon z Andoridem, Windows Phone, czy też iPhone - wystarczy podać login, hasło i nasze dane są na nowym urządzeniu. Jednak pierwsze, co po uruchomieniu nowego smartfona z Androidem od operatora robi moja luba to... odinstalowanie dodatkowych aplikacji. Podobnie byłoby w przypadku nowego komputera, gdzie każdy producent dorzuca swoje dodatki. O nakładach na Androida nie będę wspominał. To dwa zupełnie odmienne wrażenia z "Out of the box".
Władcze i ograniczone Apple potrafi postawić na swoim. Firma nie dała się operatorom, a na komputerach nie znajdziemy wszędobylskich naklejek, które owszem są ważnym elementem wizerunkowym Intela, ale jednak w nadmiarze wyglądają odpustowo.
Jedni lubią ogórki, a inni ogrodnika córki
To nie będzie felieton z mocną stronniczą tezą. Nie muszę udowadniać, że sprzęty Apple są lepsze od innych. Ani to nie poprawi mojego samopoczucia, ani nie wpłynie znacząco na wynik finansowy spółki z Cupertino.
Po prostu dziś o naszych technologicznych upodobaniach decydują detale. Ja wskazałem tylko na kilka drobnych cech Apple, ale znajdę szybko pięć innych osób, które wskażą zupełnie inne elementy, za które cenią sobie iOS, OS X i urządzenia z logo nadgryzionego jabłka. Podobnie Ewa i Mateusz wskażą detale, dla których wybrali Ubuntu, a Maciek i Dawid w równie ciepłych słowach wypowiedzą się o najnowszym sofcie Microsoftu.
To detale kształtują nasze upodobania. Te szczegóły nas przywiązują i rozpieszczają. Ja nie wyobrażam sobie pracy na czymś innym niż iOS. Przekonały mnie do tego detale w iPodzie nano.
Jedyną przewagę Apple nad konkurencją, jaką mogę tutaj wskazać, to konsekwencja. Po zadowoleniu z jednego urządzenia będziemy raczej zadowoleni z kolejnych urządzeń. W przypadku innych firm niestety rzadko kiedy mamy taką gwarancję. Ale to szczegół...
... i jeszcze gdyby iPhoto działało prawidłowo z 150 GB biblioteką zdjęć.