Najważniejsze w tygodniu: Windows 8.1 i OS X Mavericks to service packi, czy pełnoprawne nowe systemy operacyjne?
Czy Windows 8.1 i OS X Mavericks wprowadzają tyle zmian, że można je nazwać nowymi systemami operacyjnymi czy to tylko service packi, usprawnienia, które powinny być obecne w obu OS-ach od początku?
Piotr Grabiec: Aktualizacje systemów operacyjnych takie jak Windows 8.1 i OS X Mavericks wnoszą na tyle mało zmian dla końcowego użytkownika, że ciężko pod tym względem patrzeć na nie jako zupełną nowość pełną innowacji. Pod tym względem można spokojnie uznać je za service packi. Skłania ku temu myśleniu zresztą decyzja Microsoftu, dzięki której każdy posiadacz Windowsa 8 z automatu dostanie aktualizację do 8.1 za darmo. W przypadku OS X będzie to pewnie około 30 dolarów, ale to nie jest zbyt wygórowana kwota, a użytkownicy komputerów Apple zdążyli się zresztą do takiej polityki wydawniczej przyzwyczaić.
Oczywiście sporo zmian w jednym i drugim przypadku znalazło się "pod maską", ale tego zwykły użytkownik nawet nie zauważy. W przypadku systemu Apple jest to chociażby zarządzanie energią i energooszczędność, a w nowym systemie Microsoftu wsparcie dla kilku monitorów i skalowanie interfejsu. Nie znalazłem.jednak nic na tyle ciekawego, żeby na nowe wydanie Windowsa czekać z wypiekami na twarzy.
Na Windows 8.1 oczywiście się przesiądę tak szybko jak będzie to możliwe, bo po prostu lubię i chcę działać na najnowszej możliwej wersji softu w moich urządzeniach elektronicznych, ale jak wspomniałem, nie czekam na nią. Fajnie, że są zmiany, ale na komputerze już teraz pracuje mi się dostatecznie wygodnie. Uważam też, że takie nowe wersje OS-ów przypominające service packi są dziś naprawdę w porządku. Nie ma co wywracać interfejsu użytkownika do góry nogami, a lepiej w moim mniemaniu, że twórcy systemów operacyjnych skupiają się na dopracowaniu obecnych rozwiązań. Po co mi w końcu kolejna rewolucja w codziennym środowisku pracy?
Ewa Lalik: Żyjemy w czasach coraz większej dominacji systemów mobilnych. Tych, które aktualizują się za darmo, czasem przynosząc całkowicie nowe wersje, jak iOS 7. Desktopowe systemy operacyjne są coraz większym dodatkiem - miejscem, do którego wracamy, gdy chcemy popracować albo nie mieścimy się już na małym ekranie.
Ogólnie rzecz biorąc takie OS-y tracą ważność na rzecz mobile'a, przede wszystkim w kwestii codziennego użycia i intymności tych kontaktów. Desktop ma działać - ma być prosty, stabilny i wygodny.
Wyobrażacie sobie sytuację, w której dziś Microsoft czy Apple zawołałby za nowy OS tysiąc, a nawet pięćset złotych? Tak, jak to kiedyś przecież bywało.
Ponieważ zmienia się podejście do komputerów i systemów, musi zmieniać się także polityka aktualizacji i cenowa. Niektóre aktualizacje jeszcze kosztują, jak w OS X, ale to specyfika tak zwanego "rezerwatu", w którym użytkownicy zapłacą nawet za aktualizację. Windows 8.1 nie kosztuje nic. Bo nie może.
Bo nawet, jeśli wnosi wiele usprawnień, to po pierwsze odpowiadają one na niedorobiony w pierwszym wydaniu system, a po drugie zapłaciłoby za niego niewiele, bardzo niewiele osób.
Aktualizacja systemu jako taka nie jest nic warta. Użytkownicy zaczynają dostrzegać, po części dzięki mobilnej strategii dystrybucji, że system nie jest wartością samą w sobie, a narzędziem, na którym buduje się całą gamę usług dodanych.
Windows 8.1 wprowadzi lepszą obsługę SkyDrive'a i Skype'a? Na SkyDrive'ie i Skype'ie zarobi Microsoft, i to długofalowo, nie może więc wstrzymywać procesu aktualizacji płatną wersją, i tak dalej.
Nie mi wyrokować, czy nowości w OS X i Windowsie 8 to usprawnienia, czy całkiem nowe systemy, bo po prostu nie jestem ich użytkowniczką. Widzę natomiast, że czasy, w których użytkownicy skłonni są płacić za cokolwiek, co związane z podstawowym działaniem systemu, odchodzą do lamusa.
Dawid Kosiński: Nie korzystam z OS X, ale od pewnego czasu korzystam z finalnej wersji Windowsa 8.1. Na plus na pewno zasługuje pojawienie się wskazówek, które ułatwiają używanie nowego typu oprogramowania oraz takie ważne drobnostki jak przycisk Menu Start. Bardzo spodobało mi się też zastosowanie tej samej tapety w trybie klasycznym i kafelkowym. Dzięki temu wygląd systemu wydaje się bardziej spójny.
Na uwagę zasługują też nowe aplikacje, takie jak książka kucharska czy trener fitness. A to dopiero początek, bo Windows 8.1 to aktualizacja nie tylko systemu operacyjnego, a całego ekosystemu Microsoftu.
O ile Windows 8 umiarkowanie mi się podobał, ale ostatecznie mnie do siebie przekonał, to 8.1 jest w mojej opinii systemem takim, jakim Windows 8 powinien być rok temu. Wówczas przekonałby do siebie o wiele więcej osób niż miało to miejsce.
Paweł Okopień: Brak większych zmian w przypadku OS X jest oznaką dojrzałości tego systemu. Apple nie robi rewolucji i w ostatnich latach dodaje jedynie kilka elementów widocznych dla użytkownika. Jednocześnie Apple udaje się jeszcze spieniężyć przywiązanie użytkowników. Zapewne nowa odsłona będzie kosztować ok. 30 dolarów i znów będzie bić rekordy sprzedaży i szybkiej adaptacji.
W przypadku Windows 8.1 jest trochę inaczej. Tutaj aktualizacja jest wynikiem nieco chłodnego przyjęcia Windowsa 8. Microsoft wprowadza ważne usprawniające, mające być drugim początkiem. To dobry ruch dzięki któremu Windows 8 staje się jeszcze lepszy i przystępny dla osób przyzwyczajonych do starych Windowsów.
Podsumowując nowe systemy wprowadzają drobne, ale ważne elementy. Dla ekosystemu lub wygodniejszego użytkowania. Świadczą też o dojrzałości komputerów. Teraz liczy się przede wszystkim rynek mobilny.
Przemysław Pająk: Żyjemy w bardzo ciekawych czasach. Jeszcze 10, 15 lat temu system operacyjny komputera był dosłownym centrum wszystkiego, co działo się w nowych technologiach - to on determinował tempo rozwoju hardware’u, decydował jakie oprogramowanie będzie instalowane na komputerach rozlokowanych po całym świecie, to na pracy nad nim skupiały się największe umysły inżynieryjne.
Dziś desktopowy OS to tylko narzędzie wprawiające w ruch dość archaiczny sprzęt komputerowy jakim jest komputer PC. To, co napędza dziś rozwój technologii użytkowych znajduje się albo na urządzeniach komputerowych, które nosimy w kieszeniach, bądź też w internecie, który od niedawna nazywany jest chmurą. To tam dokonuje się dziś największy postęp rozwoju oprogramowania funkcjonalnego.
Dwaj główni dostawcy tzw. dużych systemów operacyjnych - Microsoft i Apple, dziś uwagę skupiają na innych produktach. Microsoft dużo więcej inwestuje w wsparcie działań wokół swojego mobilnego OS-u, Windows Phone’a, a dla Apple’a zdecydowanie najważniejszy jest iOS, który instalowany jest na urządzeniach, które dziś robią mu biznes nieporównywalnie większy niż kiedykolwiek wcześniej komputery Mac.
To dlatego kolejne wersje Windowsa i OS X to jedynie poprawki do istniejących produktów, a nie całkiem nowe dzieła. Windows 8.1 to poprawiona wersja rewolucyjnego, ale jednak z dużymi problemami Windowsa 8. OS X 10.9 (Mavericks) to z kolei kolejny przystanek ku pełnej unifikacji systemu z iOS.
Duże systemy operacyjne, mimo iż wciąż znacznie bardziej zaawansowane niż ich mobilne odpowiedniki, straciły swoje strategiczne znaczenie. Będą oczywiście dalej rozwijane, czy raczej aktualizowane, ale większa część innowacji będzie dokonywana w mobilnych systemach operacyjnych. I co najciekawsze - to mobilne OS-y będę determinować to, w jakim kierunku będą się rozwijać desktopowe OS-y, do czasu aż te… zostaną wchłonięte przez młodszych mobilnych braci.