REKLAMA

Światowa afera pogodowa, niestety z polskim IMGW na czele

Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej jest częścią Państwowego Instytutu Badawczego. Nic więc dziwnego, że decyzja dotycząca zakazu publikacji danych pochodzących z IMGW przez serwis pogodowy Radereu.cz rozpętała burzę w internecie.

26.06.2013 14.31
Światowa afera pogodowa, niestety z polskim IMGW na czele
REKLAMA

Sprawa IMGW i zakazu przetwarzania danych publikowanych przez ten instytut jest dosyć skomplikowana. Niby mamy do czynienia z Państwowym Instytutem Badawczym, którego owoce pracy powinny być ogólnodostępne dla obywateli państwa polskiego. I są, ale tylko i wyłącznie z poziomu stron IMGW.

REKLAMA

Instytut skontaktował się z twórcami serwisu pogodowego Radareu.cz, który publikuje dane ze stacji pogodowych w całej Europie i tworzy interaktywną mapę pogodową całego kontynentu. Publikowane w ten sposób dane są pomocne nie tylko dla pilotów samolotów i helikopterów, czy kapitanów statków morskich lub śródlądowych - z Radareu.cz korzystają również pracownicy budowlani planujący prace wysokościowe, sportowcy oraz zwykli Kowalscy, którzy potrafią czytać mapy pogodowe i dzięki tej wiedzy mogą uniknąć burzy, która zaleje tunele w mieście czy też na czas schować samochód w garażu przed nadciągającym gradobiciem.

Twórcy Radareu.cz poinformowali jednak, że zwrócił się do nich Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej z Polski. Postraszeni sądem właściciele serwisu pogodowego postanowili zaprzestać publikacji danych z IMGW, aby uniknąć jakichkolwiek kłopotów.

"Bad news today for people in Poland, IMGW (Poland meteorological institute) as the only one refused to provide their radar data. They threatened us to court, if we will continue to publish their data. It's really incredible ! Partial coverage of Poland, we were forced to deal with interpolation from radars of neighboring states. We're really sorry, we do not want to get into trouble."

Pod adresem Instytutu Badawczego posypały się skargi i wyrazy oburzenia. Serwis IMGW udostępnia dane na swojej stronie, ale są one znacznie słabszej jakości niż te na zewnętrznych serwisach, które zestawiają je z raportami z całej Europy co daje szeroki obraz map pogodowych dla naszego kontynentu.

IMGW zaczęło się bronić. Pojawiły się również wyjaśnienia innych internautów, którzy w przeszłości kontaktowali się z Instytutem w tej sprawie. Na Facebooku użytkownik Mateusz zmamieścił mail od Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej, który otrzymał w odpowiedzi na pytanie zadane w 2007 roku. IMGW tłumaczyło wtedy koszty z jakimi wiąże się pozyskiwanie danych, którymi dysponuje Instytut.

Jak zapewne orientuje się Pan, utrzymanie sieci radarów meteorologicznych POLRAD, działających zgodnie z wymogami Światowej Organizacji Meteorologicznej jest bardzo kosztowne, toteż zmuszeni jesteśmy pobierać opłaty od wszystkich odbiorców, których potrzeby wykraczają poza produkty i informacje udostępniane standardowo na stronie www.imgw.pl dla użytkowników.

Systemy pomiarowe, jakimi posługuje się Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej są obecnie na bardzo wysokim poziomie technicznym i technologicznym, co w sposób oczywisty przekłada się na koszt ich obsługi. Dodatkowym elementem jest zapewnienie niezawodności tych systemów, które obecnie jest kompromisem pomiędzy ich kosztem, a możliwościami finansowymi Instytutu. Proszę równocześnie nie zapominać, że dane te służą do zapewnienia bezpieczeństwa państwa i Społeczeństwa, a także do gromadzenia narodowej bazy danych hydrologicznych i meteorologicznych. - czytamy w liście IMGW skierowanym do jednego z internautów.

Dodatkowo na uwagę zasługuje fakt, iż IMGW z roku na rok otrzymuje coraz mniejsze wsparcie finansowe z budżetu państwa co przekłada się na wymuszenie wzrostu przychodów generowanych przez udostępnianie danych pogodowych do biznesowych odbiorców, którzy nabywają je z myślą o komercyjnym użytku.

Prognoza pogody nie jest dostępna dla celów re-use, a jak zaczyna padać, to nagle pojawiają się opóźnienia w prezentowaniu danych z radarów? Moim zdaniem odpowiadają za to posłowie, bo - jak uważam - chodzi o kasę. Zwyczajnie. Chodzi o kasę na realizację zadania publicznego, której IMiGW nie ma. Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej ma realizować określone zadania publiczne, tak? Tak. Z budżetu państwa IMiGW otrzymał w 2012 roku 42.802.567,71 złotych. To mniej, niż w 2011 roku (48.961.778 złotych) i mniej niż w roku 2010 (52.252.285,77 złotych). Nie wiem jeszcze, jakie są ogólne koszty działalności IMiGW i mam za mało danych, by stwierdzić, czy Instytut gospodaruje prawidłowo (racjonalnie, rzetelnie, etc.), czy też gdzieś jakieś pieniądze marnuje, gdzieś wyciekają, albo gdzieś coś można by zrobić lepiej.

Przypuszczam, że problem z tym rozpaczliwym uniemożliwianiem korzystania z danych z radarów pogodowych ma swoje źródło w "krótkiej kołderce" finansów publicznych. W 2012 roku Instytut uzyskał 7.068.968,58 złotych z tytułu odpłatnego przekazywania danych pogodowych. To mniej, niż w roku 2011 (7.143.348,72 złotych), ale więcej, niż w roku 2010 (6.805.206,34 złotych). Spodziewam się, że za rok dostanie z tego tytułu jeszcze mniej, bo generalnie ludzie zaczynają się mocno awanturować o te dane, a dodatkowo zaczynają pytać o treść zawartych przez IMiGW umów.

Te dane pogodowe, to informacje publiczne. Zgodnie z dyrektywą o ponownym wykorzystaniu informacji z sektora publicznego Instytut nie może zawierać umów na wyłączność. Tak czy inaczej - Instytut jest tu swoistym monopolistą w zakresie tego typu danych publicznych, więc usiłuje przynajmniej - jak rozumiem sytuację - dyktować swoje warunki. Bo z czegoś musi pokryć koszty, a nie ma z czego. Zatem handluje informacjami. - wyjaśnia Piotr VaGla Waglowski na stronie Vagla.pl

Problem pojawia się wtedy gdy dane z IMGW chce pozyskać serwis non-profit. Witryna, która nie zarabia nie jest w stanie płacić za dostęp do danych z Polskiego Instytutu Badawczego. Tym bardziej wydaje się to dziwne, że żaden europejski odpowiednik IMGW nie wymaga od niekomercyjnych serwisów pogodowych podobnych opłat.

Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej ugiął się pod naporem maili, zapytań na Facebooku i ogólnego pospolitego ruszenia, które od kilkudziesięciu godzin miało miejsce w internecie. Oburzali się Polacy, śmiali się z nas Europejczycy, którzy wcześniej nie spotkali się z podobną reakcją państwowych instytutów meteorologicznych.

W odpowiedzi na aferę związaną z serwisem Radareu.cz IMGW wydało oświadczenie, które opublikowano m.in. na Facebooku. Wszystkie osoby zainteresowane tematem, które wysłały zapytanie na maila, również tą drogą dostały odpowiedź z kopią wspomnianego pisma. W tym temacie pojawiła się kolejna wpadka IMGW, które wysłało maile wrzucając do pola DW (Do Wiadomości) adresy, e-mail wszystkich zainteresowanych. Oburzeni sprawą internauci zapowiedzieli już zgłoszenie sprawy do GIODO, gdyż rozwścieczyła ich odpowiedź przedstawicielki IMGW, która uznaje, że miała prawo udostępnić te adresy email wszystkim zainteresowanym internautom, gdyż ci nie zgłosili wcześniej zastrzeżeń, iż tego sobie nie życzą. Komedia.

(...) zdaniem Pani Katarzyny, miała ona prawo wysłać do nas odpowiedź zbiorczą udostępniając nasze dane wzajemnie, gdyż nikt z nas nie zastrzegł braku takiej możliwości. - Taką informację uzyskałem telefonicznie dziś o 13.24 prosząc o kontakt z działem prawnym IMGW - powiedział w rozmowie ze Spider's Web Paweł Surgiel, użytkownik którego adres e-mail został udostępniony obcym osobom przez pracowników IMGW.

Sama odpowiedź IMGW jest bardzo interesująca. Pomijając bufonowatą formę wypowiedzi warto zwrócić uwagę na to jak Polski Instytut Badawczy odwrócił kota ogonem.

IMGW zdecydowało się na udostępnienie nieodpłatnie danych dla Radareu.cz. Na razie na czas trzech miesięcy. Przez najbliższe tygodnie IMGW będzie czekało na kontakt od przedstawicieli Radareu.cz i jest otwarte na rozmowy odnośnie dalszej bezpłatnej współpracy.

W sieci pojawiły się okrzyki świętujące zwycięstwo internautów nad “systemem”. Niestety trzeba pamiętać, że problemy Radareu.cz nie były odosobnione, a w oświadczeniu IMGW nie ma mowy o innych portalach, którym odmówiono współpracy. Jednak właściciele tych serwisów mają teraz zielone światło i mogą przystąpić do rozmów.

Podobne problemy na jakie natrafił Radareu.cz z polskim IMGW miał właściciel aplikacji Transportoid, który walczy z krakowskim MPK. Przewoźnik utrudnia polskiemu programiscie uzyskanie dostępu do danych o rozkładach jazdy. Sprawa trafiła do sądu, gdzie zapadły pozytywne dla twórcy aplikacji decyzje, jednak mimo tego Krakowskie MPK nadal utrudnia tworzenie Transportoida i udostępnia nieaktualne dane o rozkładach jazdy. Tomasz Zieliński - twórca aplikacji - informował na swojej stronie, że współpraca z wszystkimi przedstawicielami lokalnych przewoźników w Polsce przebiega pomyślnie. Tylko zarząd MKP Kraków robi wszystko, aby utrudnić mu życie.

REKLAMA

Jak widać w każdym stadzie musi być przynajmniej jedna czarna owca.

Smutne jest to, że w naszym kraju zawsze znajdą się instytucje i osoby, które mimo pełnienia bądź co bądź oficjalnych funkcji, zawsze będą patrzeć na stan portfela, zapominając o tym, że reprezentują organa państwowe lub lokalne np. miejskie. Cała ta szopka w wykonaniu Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej to strata czasu i pieniędzy obywateli i podatników, którzy swoją ciężką pracą finansują jej istnienie. Zarówno Krakowskie MPK jak i IMGW na swoich stronach udostępniają dane, które wymuszają na nich obowiązujące przepisy. Ale obie instytucje robią to w znacznie gorszym stylu i mniej przystępnej formie niż inne, zewnętrzne i często nawet niekomercyjne podmioty. Zamiast współpracować z takimi osobami, rzuca się im kłody pod nogi i traktuje jako niewygodną konkurencję czy też wroga. Wstyd.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA