REKLAMA

Glassholes, czyli ludzie, którzy są za czy przeciw Google Glass?

Jest taki pan, który jest niezwykle hiperaktywny, społecznościowy i pro-WszystkoCoInternetowoSpołecznościowe. Nazywa się Robert Scoble i aktualnie zajmuje się pokazywaniem w Google Glass wszędzie, gdzie tylko się da. Scoble zresztą twardo stoi za Google+ i innymi tworami, które są, mówiąc delikatnie, kontrowersyjne. I o ile facet wydaje się bardzo sympatyczny, to jego zapalczywe próby obrony Glass przed krytyką stają się nudne.

Glassholes, czyli ludzie, którzy są za czy przeciw Google Glass?
REKLAMA

Google Glass to taki śmieszny wytwór wyobraźni inżynierów Google'a i osób na kierowniczych stanowiskach, które w zasadzie mają jeden cel - wepchnąć reklamy i usługi Google'a gdzie tylko się da. Firma ma przecież zarabiać, taki przyświeca jej cel, a budowanie własnych lotnisk dla dyrektorów kosztuje.

REKLAMA
scoble_shower-660×494

Robert Scoble ostatnio pokazał się w Google Glass pod prysznicem. Bo okulary Google'a są wodoodporne, więc dlaczego nie. Media podchwyciły, część z nich napisała krytycznie o okularach wychodząc od zdjęcia Scoble'a. Scoble polemizuje, ale tak w zasadzie to nie ma z czym. Nikt, nikt nie może przewidzieć, czy Glass się przyjmą, czy może za kilka lat będą wspomnieniem-ciekawostką.

Nie będę więc wyrokować sukcesu lub porażki Glass, bo tak szczerze to nie wiem, co się stanie. Mam mocne obawy, że to urządzenie, które wzbudziło już zainteresowanie całego świata, może się przyjąć, przynajmniej w specyficznych kręgach. Z drugiej strony patrzę na takie zdjęcie i chce mi się śmiać. Typowy networking nerdów - niby rozmawiają, niby łapią kontakty, a tak naprawdę każdy kątem oka sprawdza wiadomości na fejsie czy przegląda ebay'a. A może ogląda mecz, jak w tym filmiku. Kto wie, rozmówca nigdy się nie dowie!

party

Tym dziwniejsze to wszystko, gdy spojrzy się na to przez pryzmat słów Sergey'a Brina. Powiedział on, że używanie smartfonów jest nieatrakcyjne (użył słowa "emasculating", ale wolę myśleć, że to było przejęzyczenie, że wcale nie chodziło mu o to, że smartfony czynią mniej męskimi). Że gapienie się w kawałek szkła wygląda nieciekawie i odpychająco.

Może to i racja - ludzie z telefonami w dłoniach wyglądają zabawnie. Jednak jeszcze zabawniej wyglądają nosząc Google Glass. Przepraszam, panowie - bo 99% zdjęć osób, które testują Google Glass przedstawia panów - ale wyglądacie po prostu głupio z takim kawałkiem niewiadomoczego przy oku:) Pewnie da się do tego przyzwyczaić, pewnie będzie tak, jak ze smartfonami i przyjmiemy Glass do porządku dziennego, ale na razie zdjęcia takie, jak to przyprawiają mnie o napady śmiechu. Tak samo, jak ten Tumblr (klik 2:)).

Nie mi też oceniać, czy Google Glass sprawią, że staniemy się już całkowicie antysocjalni. To samo miały sprawić telefony, potem internet, potem sieci społecznościowe. Wszystkie nowości wzbudzają skrajne emocje. Smartfony w połączeniu z Facebookiem i czatami miały być gwoździem do trumny relacji międzyludzkich, a tak się nie stało. To po prostu narzędzie, które wpływa na całą kulturę i zachowania, ale wciąż jest tylko narzędziem.

Tylko, że za każdym razem, gdy ktoś z Google'a wypowiada się o sieciach społecznościowych i kontaktach międzyluczkich brzmi to tak, jakby ktoś żyjący całe życie w celibacie udzielał rad na temat udanego pożycia seksualnego. Może, oczywiście, teoretyzowanie i wsparcie wiedzą jest w porządku, ale pewnych niuansów nigdy się nie załapie.

Bo musimy pamiętać o jednym w kontekście umiejętności społecznoścowych Google'a - ta korporacja ani razu nie stworzyła nic na wskroś społecznościowego. Próbowała wiele razy, stąd wzięły się Orkuty, Wave'y czy Buzzy, ale nigdy jej to nie wyszło. Nawet Google+, do którego mam ogromny sentyment, nie jest społecznościowy tak, jak powinien być. To spoiwo łączące usługi, to narzędzie do SEO, ale nie sieć społecznościowa w ścisłym tego słowa znaczeniu. To nie Facebook, to nawet nie Twitter, to całkiem inna atmosfera, inny klimat i przeznaczenie.

Same okulary słusznie wzbudzają kontrowersje.

Fani pomysłu nazywają je naturalną ewolucją, do której elektronika dążyła od lat, krytykanci zarzucają im, że pozbawią całkowicie prywatności nie tylko użytkowników, ale wszystkich ludzi stykających się z nimi, że zmienią relacje międzyludzkie i jeszcze bardziej zamkną użytkowników w wirtualnym świecie. Nikt jednak tak naprawdę nie wie, jak będzie to wyglądać.

Wiadomo jednak, że sytuacja nie jest tak zerojedynkowa. Tak, jak przejawem braku kultury jest dziś gapienie się w ekran smartfona na spotkaniu, tak za kilka lat może być nim noszenie Google Glass. Tak po prostu. Osobiście nie będę życzyła sobie, by ktoś gapił się na mnie przez okulary, które są nieustannie podłączone do Wielkiego Brata zarabiającego na zbieraniu danych, ale tak samo dziś nie życzę sobie, by ktoś robił mi zdjęcia smartfonem, gdy się na to nie zgadzam. Jasne, egzekwowanie nieużywania Google Glass będzie trudniejsze, niż egzekwowanie robienia mi zdjęć, ale w końcu jako społeczeństwo utrzemy pewne schematy zachowania.

glass

Poza tym w tej całej dyskusji na temat Google Glass zapominamy o jednym. Google Glass to tylko stan przejściowy, to urządzenie przechodnie pomiędzy smartfonami a jakimiś futurystycznymi wszczepkami w oko czy nawet w mózg. Możemy protestować, ale machina sprzężania ludzkiego ciała z technologią ruszyła już kilka dekad temu i nie da się jej zatrzymać.

Robert Scoble wzbudza jednak coraz więcej śmiechu. Krytykantów Google Glass nazywa "Glassholes", a to przecież określenie idealnie opisujące osoby, które gdy tylko Google Glass się rozpowszechni nie będą ściągały ich z głowy i wpychały się z nimi w prywatne życie innych.

REKLAMA

Glassholess. Pięknie to brzmi, definiuje pewien stan umysłu oparty na braku poszanowania dla innych ludzi i tego, że nie chcą brać udziału w dobrowolnym naruszaniu intymności innych.

Jednak z mocnymi opiniami, ze stwierdzeniami "to będzie hit" czy "to nie ma szans się przyjąć" wstrzymajmy się jeszcze trochę. Może okazać się, że ludzie pokochają Glass. A może okazać się też, że Glass na dłuższą metę będą używać tylko śmiesznie wyglądający fani życia nie w życiu.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA