Samsung NX20, test zaawansowanego bezlusterkowca - recenzja Spider's Web
Samsung NX20 jest topowym bezlusterkowcem tej koreańskiej firmy mającym ambicje do nawiązania walki z takimi aparatami jak Sony NEX-6, Olympus OM-D, czy Fuji X-E1. Przetestowałem go wraz z dwoma obiektywami: 18-55 mm f/3.5-5.6 oraz 30 mm f/2.0. Czy jest to aparat warty uwagi? Zapraszam do przeczytania testu.
O przynależności Samsunga NX20 do wyższej półki świadczy wbudowany elektroniczny wizjer, gorąca stopka (złącze zewnętrznej lampy błyskowej), wbudowana lampa błyskowa i fantastyczna ergonomia. Na tą ostatnią składa się duży, wygodny uchwyt, odchylany i obrotowy ekranik oraz całe mnóstwo wyciągniętych na korpus przycisków i pokręteł. Wszystkie najważniejsze opcje są dostępne pod kciukiem lub palcem wskazującym, dzięki czemu po skonfigurowaniu aparatu i przypisaniu funkcji do programowalnych przycisków praktycznie nie ma potrzeby wchodzenia do menu.
Aparat, jak na nowoczesny sprzęt z wyższej półki przystało, wyposażony jest w łączność WiFi i obsługę GPS, jednak do geotagowania zdjęć potrzebny jest dodatkowy moduł, którego nie ma w zestawie. Aparat jak na bezlusterkowca jest duży, ale mimo wszystko pozostaje mniejszy od lustrzanek entry-level. Zwłaszcza szerokość aparatu jest znacznie mniejsza niż w przypadku lustrzanek, co jest oczywiście zasługą braku lustra w tym typie aparatu. Urządzenie trzyma się niesamowicie wygodnie, a przyciski są umieszone bardzo logicznie i ergonomicznie. Obsługa zbliżona jest bardziej do lustrzanek Canona niż Nikona z uwagi na pionowe kółko nastaw obsługiwane palcem wskazującym (w Nikonach jest to poziome kółko umieszczone pod kciukiem) oraz niebieskie symbole niektórych przycisków, sugerujące, że guziczek ten jest używany w trybie odtwarzania zdjęć. Aparat sprawia jednak wrażenie bardzo plastikowego, przez co może być kojarzony z raczej tańszą półką, niż tą, do której faktycznie należy. Brakuje mi tu jakiejś ekstrawagancji – być może lepszego designu, być może metalowego wykończenia – w każdym razie czegoś, co podkreśliłoby, że mamy do czynienia z klasą premium.
Aparat wyposażony jest w matrycę APS-C wykonaną w technologii CMOS o rozdzielczości 20,3 megapiksela oraz dostępnej czułości ISO od 100 do 12800. Jest to poziom najlepszych amatorskich i półprofesjonalnych lustrzanek i warto mieć świadomość, że żeby uzyskać lepszą jakość zdjęć niż tę, którą prezentuje Samsung NX20, musielibyśmy wyłożyć na sprzęt kwotę pięciocyfrową. Migawka aparatu pracuje w zakresie 30 – 1/8000 s, co także charakteryzuje sprzęt z wyższej półki. Tryb seryjny zapewnia 8 zdjęć w ciągu sekundy, ale uwaga – dostępne są ultraszybkie tryby, które rejestrują 15, lub nawet zawrotne 30 kl/s! Haczyk polega na tym, że w tych trybach rozdzielczość zdjęcia spada do 5 megapikseli. NX20 oczywiście umożliwia zapis surowego pliku Raw z matrycy (tutaj w formacie .SRW). Umożliwia też zapis filmów w rozdzielczości Full HD, przy 30 kl/s, przy użyciu kodeka H.264 (format MP4).
Do dyspozycji, poza zielonym trybem SMART, mamy oczywiście znane z lustrzanek tryby P, A, S, M, tryb C, w którym sami programujemy interesujące nas parametry oraz nowatorski tryb „i”, który oznaczony jest jako „preselekcja obiektywu”. Ułatwia on współpracę z funkcją i-Fn dostępną w nowych obiektywach, o tym jednak później. Na kółku nastaw znajduje się jeszcze tryb SCN, który umożliwia wybór sceny (krajobraz, śnieg, fajerwerki, etc.), tryb filmowania oraz tryb WiFi, dzięki któremu możemy połączyć aparat ze smartfonem lub telewizorem oraz wysłać zdjęcia na serwisy społecznościowe, chmurę Microsoftu SkyDrive lub jako załącznik w mailu. Programiści zapomnieli niestety o opcji prostego bezprzewodowego przesłania zdjęć na komputer, co jest wręcz zabawne.
Na uwagę zasługuje wizjer, który umożliwia fotografowanie w sytuacjach, w których nie radzi sobie ekranik, czyli np. w pełnym słońcu. Podgląd w wizjerze realizowany jest elektronicznie poprzez mały wyświetlacz o bardzo dużej rozdzielczości. Wizjer jest duży i wyraźny i takie rozwiązanie jest o klasę lepsze od małych i ciemnych wizjerów znanych z lustrzanek entry-level. Wizjer wyświetla nam te same dane, co główny ekran, a w związku z tym widzimy wszystkie parametry zdjęcia oraz ew. dodatki, takie jak histogram lub poziomica. Po zrobieniu fotografii na chwilę wyświetla się ona w okularze, co jest niesamowicie wygodne i nieosiągalne przy klasycznym, optycznym rozwiązaniu. W praktyce można fotografować bez odrywania oka od wizjera. Po zbliżeniu oka do okienka wizjera, główny ekran automatycznie się wygasza, dzięki czemu oszczędzana jest bateria. Elektroniczny wizjer zastosowany w NX20 nie jest jednak idealny – w niektórych sytuacjach widać lagi i brakuje trochę płynności obrazu. Mam też wrażenie, że wyświetla nieco wypłowiałe kolory.
Jakość zdjęć
Aparat otrzymałem wraz z dwoma obiektywami: kitowym 18-55 o świetle f/3.5-5.6 (czyli klasyczny, podstawowy obiektyw znany m.in. z lustrzanek) oraz z naleśnikiem 30 mm f/2.0. Zacznę od tego drugiego.
Szkiełko 30 mm f/2.0 jest po prostu fenomenalne. Jestem naprawdę zaskoczony, jak bardzo bezkompromisowy jest ten obiektyw. Przeważnie mamy do wyboru albo dużą światłosiłę obarczoną sporym rozmiarem obiektywu albo małe, poręczne wymiary szkiełka, ale ze słabym światłem w zamian. Ewentualnie mamy mały naleśnik z dobrym światłem, ale bardzo słabą jakością zdjęć. W przypadku Samsunga 30 mm f/2 mamy wszystko naraz - świetną ogniskową (moją ulubioną na APS-C), niezwykle małe wymiary, przy których jakimś cudem udało się zachować świetną światłosiłę f/2.0, a przy tym doskonałe właściwości optyczne. Naprawdę nie wiem, jak inżynierom tej koreańskiej firmy udało się połączyć tyle skrajności. Dla mnie jest to obiektyw idealny i żałuję bardzo, że w moim systemie Sony NEX nie ma podobnego szkiełka.
Obiektywu można śmiało używać już od pełnej dziury. Zdjęcia są wystarczająco ostre w codziennym użytkowaniu. Być może serwisy, które testują ostrość szkieł dopatrzą się niższej rozdzielczości w rogach szkiełka, ale nie oszukujmy się – różnice na poziomie 5% nie są zauważalne. Kombinacja ogniskowej 30 mm i światłosiły f/2 pozwala już całkiem przyjemnie rozmyć tło, o ile nie staramy się fotografować obiektów zbytnio oddalonych. W systemie Samsunga jest jeszcze kilka naleśników o innych ogniskowych. Sądząc z opinii na forach, wszystkie dają bardzo dobrą jakość obrazu. Jest to ewenement i naprawdę zaskakujące jest, że producent smartfonów i lodówek potrafi zrobić szkła do bezlusterkowców znacznie ciekawsze, niż fotograficzni wyjadacze, tacy jak Canon, Nikon i Sony. Chyba tylko Fuji ze swoim systemem X wybija się jeszcze wyżej, ale nad konkurentami góruje także ceną.
Drugi obiektyw, czyli 18-55 f/3.5-5.6, jest już znacznie nudniejszy. To typowa, przewidywalna konstrukcja dołączana jako kitowe szkło do aparatu. Nie oznacza to jednak, że jest zła. Daje przyjemny, wystarczająco ostry i kontrastowy obraz. Sam obiektyw jest dosyć mały, oczywiście, jak na swoje parametry. Jest na pewno sporo mniejszy niż podobne konstrukcje przeznaczone do lustrzanek. W zestawie jest do niego dołączona osłona przeciwsłoneczna.
Obiektyw wyposażony jest w stabilizację obrazu oraz ciekawe novum promowane przez Samsunga, czyli przycisk i-Function. Znajduje się on na obiektywie i po jego naciśnięciu pierścień ostrości obiektywu służy nam do zmiany wybranych parametrów, np. przysłony, kompensacji ekspozycji lub wyboru sceny. Rozwiązanie to w praktyce sprawdza się bardzo dobrze. Na początku trzeba się do niego przyzwyczaić, ale po jakimś czasie zmiana parametrów w ten sposób staje się bardzo naturalna i wygodna. Jeżeli chcemy ustawiać ostrość manualnie, to rozwiązanie oczywiście nie działa, a pierścień ostrości służy do celu, o jakim informuje jego nazwa. Oba obiektywy bardzo sprawnie radziły sobie z ustawianiem ostrości. AF pracuje szybko i pewnie. Na tym polu aparat śmiało może konkurować z lustrzankami i o kilka długości wyprzedza klasyczne kompakty.
Jak już wspomniałem, dzięki matrycy APS-C aparat radzi sobie bardzo sprawnie w fotografii nocnej. Szumy są niewielkie i z powodzeniem można używać ISO 3200. ISO 6400 traktowałbym jako awaryjne, a wartość 12800 została dodana chyba tylko po to, żeby specyfikacja wyglądała lepiej na papierze – wartość ta jest według mnie nieużywalna. Z drugiej strony nie ma co oczekiwać cudów od APS-C, w końcu to tylko aparat, a nie noktowizor. Samsung NX20 niestety ma wyraźną tendencję do programowego odszumiania zdjęć na wyższych czułościach, przez co szum faktycznie jest mniejszy, ale spada także dość mocno ilość detali. Automatyczny balans bieli także nie radzi sobie najlepiej w nocy, zdjęcia wychodzą zbyt żółte.
Podsumowując
Samsung NX20 to nietuzinkowy bezlusterkowiec, który stanowi swoisty pomost między lustrzankami, a malutkimi bezlusterkowcami innych producentów. Lustrzankowy wygląd i obsługa na pewno sprawią, że posiadacze luster poczują się jak w domu i nie odczują żadnego dyskomfortu po przesiadce. Mniejsze rozmiary i waga zarówno korpusu jak i szkieł oraz bardzo dobra jakość zdjęć sprawiają, że jest to propozycja godna rozważenia.
Plusy:
+ bardzo wygodna obsługa
+ odchylany ekran ułatwiający kadrowanie
+ duży i wyraźny wizjer elektroniczny
+ złącze gorącej stopki
+ bardzo dobra jakość zdjęć, której nie powstydziłaby się żadna lustrzanka APS-C
+ fantastyczne obiektywy łączące małe wymiary i dobre osiągi
Minusy:
- występujące w niektórych sytuacjach lagi wizjera
- mimo wszystko spory rozmiar jak na bezlusterkowca
- nieprzemyślana funkcja WiFi
- trochę na siłę: marne oprogramowanie dołączone do zestawu
Paczka ze zdjęciami z aparatu dostępna jest do ściągnięcia pod tym adresem (plik RAR 150 MB).