Wykorzystajmy w końcu poprawnie te nowe technologie!
Z jednej strony niesamowity postęp, wszechobecne wysokie technologie, z drugiej brak odpowiedniego wykorzystania ich w realnym świecie. Kiedy organy państwowe oraz przedsiębiorstwa zdadzą sobie sprawę z wszechobecnego internetu oraz plusów i minusów za tym idących?
Rewolucyjne technologie
Rozwój od zarania dziejów miał na celu jedno – ułatwianie życia ludziom. W końcu koła nie wynaleziono ot tak, dla zabawy. Każdy z Was mógłby wymienić co najmniej naście przykładów technologii oraz innowacji, które zmieniły Wasze życie. Komputery, chińskie zupki, penicylina, prezerwatywy – mnożyć można bez liku. W parze z nowościami muszą iść jednak usprawnienia dotychczasowego systemu. Po kiego muchomora potrzebny jest smartfon z możliwością wideorozmów bez adekwatnego wsparcia operatora, elektryczny samochód bez odpowiedniej infrastruktury uzupełniania baterii lub czy bilet w komórce, który wg kanara jest nieważny? Życie pokazuje, że nie na wszystkie technologie jesteśmy gotowi.
Dzisiejsza historia z Wyborczej, mimo że nieco tabloidowa, pokazuje jasno, że nie wszyscy zachęcają do korzystania z nowych technologii. Oszczędzając Wam lektury, w skrócie – Agnieszka z Warszawy kupuje bilet komunikacji miejskiej w smart fonie i dostaje mandat za nieposiadanie biletu. Kontroler nie uznaje wirtualnych biletów? Agnieszka relacjonuje, że był to pierwszy, który nie uciekł na widok kodu QR. Pech (lub właściciel warszawskiego ZTM) chciał, że bohaterka dzisiejszej historii otrzymała mandat. Powód – kontroler twierdzi, że bilet został zakupiony w momencie kontroli.
Justyna również nie ma miłych wspomnień z korzystaniem z biletów w komórce. Warszawiacy i inni mieszkańcy Polski korzystający z metra wiedzą, że wchodząc na stację bilet należy odbić w odpowiednich bramkach. Telefonu do czytnika jednak nie włożymy. Justyna jest spóźniona na arcyważne spotkanie, przeskakuje przez bramkę, pędzi w kierunku jakże popularnego w Polsce środka transportu i bach – odbija się od niebieskiej ściany. Finał – policjanci karzą ją mandatem za niedozwoloną czynność mimo pokazania biletu w telefonie. Dodatkowo pouczają ją, że w takiej sytuacji powinna korzystać z windy.
Internet to zło
Morał z powyższych historii? Szybciej uciekać przed policją? Nakręcać wszystko, by mieć dowód? Cofnąć się w rozwoju i rozpocząć konne podróże po mieście? Lekarstwo jest o wiele bardziej prozaiczne – poprawić świadomość ludzi oraz wdrażać nowe technologie razem z obowiązkowymi szkoleniami.
Powyższe sytuacje to tylko wierzchołek góry lodowej - sytuacji, gdzie system nie jest za pan brat z technologiami jest wiele. Jedna z dziewczyn udała się złożyć skargę na kontrolera, usłyszała jednak… że lepiej korzystać z biletów papierowych. Jestem świadomy, że nowe technologie dla wielu starszych osób nie są codziennością, a rozwiązaniami, przy których młodzi bezproduktywnie spędzają czas. Nie powinno być jednak takich sytuacji, gdzie przez nieznajomość nowych rozwiązań jesteśmy skazani na dodatkowe koszty, czy to pieniężne, czy czasowe pomimo wsparcia danej organizacji. Nie muszę chyba mówić o kolejkach w urzędach, by załatwić jakąkolwiek sprawę. Dziekanaty dzielnie wtórują państwowym placówkom.
Niestety, nasze państwo jest w dalekim odwodzie, jeżeli chodzi o wykorzystanie nowych technologii w codziennym życiu. Oczywiście nie jesteśmy też na końcu stawki, w dużych miastach bezproblemowo znaleźć można bankomat czy zapłacić w sklepie kartą płatniczą czy znaleźć darmowy hot spot. To jednak za mało.
Wszyscy jesteśmy oszustami
Wracając do biletów w komórce. Aplikacja moBILET posiada zabezpieczenie przed oszustami. Blokuje się ona po 30 sekundach od niewybrania biletu, wystarczy się jednak cofnąć o jeden ekran, by licznik wrócił do stanu początkowego – a więc teoretycznie można bezproblemowo oszukiwać i kupować bilet nie po wejściu do środka transportu, a dopiero w przypadku kontroli. Wtedy reakcja kontrolerów może być zasadna. Kasowniki mogą zostać zablokowane, ale smartfona nikt nie jest w stanie odciąć od sieci lub rąk posiadacza. Co jednak z tego, gdy nawet wcześniej zakupiony bilet jest traktowany przez kontrolera, jako skasowany po rozpoczęciu kontroli.
Sam od wielu miesięcy korzystam z aplikacji moBILET, a papierowe bilety widzę tylko, gdy zużyte są wyrzucane przez niedobrych pasażerów. Na moje szczęście moje ścieżki nie skrzyżowały się z drogami żółtych ptaszyn, nie mogę więc zweryfikować ich działań w konfrontacji ze smartfonem. Wygląd potencjalnego spotkania zastanawia mnie jednak od dłuższego czasu – jakie kompetencje posiadają owe osoby w nowej sytuacji, na jakiej podstawie weryfikowany jest bilet - w końcu musi być możliwość sprawdzenia offline, godziny, o której bilet został zakupiony, sumy kontrolnej lub czegokolwiek takiego? Napisanie osobnej aplikacji wyświetlającej 3 karty i udającej moBILET nie powinno być problemowe.
Kwestia biletów to tylko wierzchołek góry lodowej. Spróbujcie załatwić jakąkolwiek sprawę urzędową przez internet… Liczę jednak, że z czasem nie tylko ZTM, ale także inne firmy oraz instytucje zaczną być świadomymi nie tylko możliwości wykorzystania nowych technologii, ale też ich natury oraz potencjalnych błędów i nieporozumień. Rozwoju nie będzie, jeśli system będzie nas ganił za bycie nowoczesnymi.
W końcu technologie są po to, by ułatwiać nam życie, a nie je komplikować i powodować regres.