REKLAMA

CES 2013: Toshiba zrozumiała, że bez obniżki cen nici z dotykowej rewolucji

Problem z moim wzdychaniem do nowych, dotykowych Ultrabooków jest taki, że ich cena cały czas utrzymuje się na nieosiągalnym dla mnie poziomie. Z jednej strony praktycznie każdy z nich ma coś, co powoduje, że do niego wzdycham, z drugiej jednak… czy na pewno dotyk i wygodna forma uzasadniają aż tak duży wydatek? Toshiba rozumie mój dylemat.

CES 2013: Toshiba zrozumiała, że bez obniżki cen nici z dotykowej rewolucji
REKLAMA

Mam wiele upatrzonych Ultrabooków, które bym baaardzo chciał mieć. Czy to X1 Carbon Touch, czy któryś nowy Samsung, czy jeszcze co innego: trzeba przyznać, że są to cudowne maszyny. Lekkie, wydajne, pracujące długo na baterii, no i z dotykowym ekranem, co jak zdążyłem zauważyć, w żadnym wypadku nie zastępuje myszki / gładzika i klawiatury, ale w znakomity sposób je uzupełnia.

REKLAMA

Problem w tym, że jak już się na coś zdecyduję, to przychodzi liczenie kosztów. Tu kredyt, tam rachunek za prąd, tu nowe ubrania, tam urodziny Blondyny… i w efekcie cały czas siedzę na swoim wieloletnim, wysłużonym już Pavilionie. Który nie jest „fajny”, który ma raptem Core 2 Duo i 4 GB RAM-u i który mi wystarcza w zupełności. Oznacza to więc, że wydam kilka tysięcy złotych na coś, co jest trochę wygodniejsze i „fajne”. Wąż w kieszeni zaczyna kąsać.

Jestem przekonany, że wielu z Was stoi przed podobnym dylematem. Z jednej strony, owe nowe notebooki są strasznie fajne, z drugiej jednak strony… nie lepiej kupić dysk SSD, Windows 8 i być na czasie? W większości wypadków to w zupełności wystarcza. Wspominałem wcześniej swoją konfigurację sprzętową, wystarcza mi ona do pracy i multimediów i to zachowując duży komfort. A pracuję wielozadaniowo, używam Office’a, Photoshopa, InDesigna, oglądam filmy MKV w 1080p…

Pozostaje więc wygoda. A Toshiba na CES-ie zaprezentowała Ultrabooka, który, gdyby nie jeden malutki szkopuł, byłby idealny, biorąc pod uwagę cenę. Model Satellite U845t jest coś, czemu się uważnie przyjrzę, jak w końcu trafi on do polskiej dystrybucji. „Światowa” premiera wyznaczona jest na 10 marca. Kosztuje on 800 dolarów. Co dostajemy w zamian?

Satellite-U845t

Komputer zostanie wyposażony w procesor Core i3, lub w „nieznacznie droższej wersji” (niestety, nie wiadomo konkretnie jakiej) Core i5. Do tego dostajemy do 6 GB pamięci RAM, 500-gigabajtowy dysk na dane i 32-gigabajtowy dysk SSD na system i aplikacje. Oprócz tego, standardowy zestaw złącz w wersji podstawowej: HDMI, Ethernet, karty SD, jeden port USB 3.0, dwa porty USB 2.0. Całość waży 1,8 kg i ma 20,3 mm grubości.

Wystarczy? Nie pograsz raczej na tym w Battlefielda, a i zapewne uczelniane projekty w AutoCAD mogą być kłopotliwe, ale do szerokopojętej konsumpcji treści jest to aż nadto. I to wszystko za osiemset zielonych.

Na czepialskiego (tak, pamiętam o niskiej cenie!) skrytykuję tylko rozdzielczość ekranu dotykowego: 14 cali i 1366 x 768 pikseli. Z doświadczenia wiem, że to ciut za mało dla Metro. Rzecz jasna, wszystko będzie działać, ale kafelków na ekranie startowym, w mojej ocenie, mieści się wtedy nieco zbyt mało, co będzie wymuszało dużą ilość przewijania czy „smyrania” palcem.

Cieszę się jednak, że producenci sprzętu zaczynają rozumieć, że „trudności z panelami dotykowymi”, czym tłumaczą wysokie ceny, guzik klientów obchodzą. Jest za drogo. Toshiba przeciera szlak tanim, zapowiadającym się na bardzo przyzwoite, sprzętom. Życzę powodzenia!

REKLAMA

Źródło ilustracji: Engadget

Maciek Gajewski jest dziennikarzem, współprowadzi dział aktualności na Chip.pl, gdzie również prowadzi swojego autorskiego bloga

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA