CES 2013: Intel nadrabia zaległości za ARM, demonstruje nowiutkie Atomy
Tajemnicą poliszynela jest to, że Intel najzwyczajniej w świecie zaspał rewolucję mobilną, jaką dały procesory oparte o architekturę ARM. Nowe układy udowadniają jednak potęgę Mistrza.
Intel od dawna króluje na rynku wydajnych maszyn domowych, spychając AMD na margines „taniej alternatywy”. Jego największy konkurent na tym polu, mimo coraz agresywniejszej polityki cenowej i całkiem ciekawych rozwiązań (na przykład APU) coś nie może wrócić do dawnej glorii i chwały. Jest tylko jeden problem: Intel jest mistrzem w „niemodnym” segmencie rynku.
Wraz z coraz większą optymalizacją kodu systemów operacyjnych i aplikacji, superwydajne procesory mają znaczenie właściwie tylko dla graczy i profesjonalistów obrabiających w jednej chwili setki megabajtów danych. Do typowej pracy biurowej i konsumpcji treści, wymiana procesora jest kosztem absolutnie zbędnym. Producenci sprzętu zaskoczyli nas więc czymś nowym: tabletami, smartfonami i ultraprzenośnymi komputerkami, które od netbooków różnią się przyzwoitą wydajnością. I tak jak w ostatnim przypadku Intel radzi sobie całkiem przyzwoicie, tak pierwsze dwie kategorie urządzeń zostały zdominowane przez procesory licencjonujące architekturę ARM. Intel za późno się zorientował co jest grane.
Zaczął jednak nadrabiać zaległości. Nowe procesory Atom i Core zaczęły być dużo bardziej energooszczędne i wydzielające mniej ciepła, dzięki czemu zredukowano konieczność stosowania aktywnego chłodzenia. A po prezentacji na CES-ie można odnieść wrażenie, że potęga ARM-ów była tymczasowa, a Intel stał się graczem, na którego trzeba uważać.
Najważniejszym punktem prezentacji Intela były nowe, 22-nanometrowe procesory Atom, nazywane Bay Trail. Mają one zastąpić układy Clover Trail, które znajdziemy w obecnie sprzedawanych tabletach z Windows 8.
Pierwszy czterordzeniowy Atom ma być najwydajniejszym tabletowym procesorem Intela, ponad dwukrotnie wydajniejszym niż SoC obecnej generacji. Będą posiadać zaawansowane funkcje bezpieczeństwa, co powinno się spodobać korporacjom szukającym tabletów dla swoich pracowników. Intel jednak nie zapomniał o tym, co najważniejsze.
Nowe Atomy mają być na tyle energooszczędne i mające na tyle „przyjazną” charakterystykę cieplną, że pozwolą na instalowanie ich w urządzeniach, których grubość nie przekracza 8 mm, mają wytrzymywać cały dzień bez ładowania baterii, kilka tygodni w trybie czuwania, oraz… co bardzo nietypowe, jak na Intela, mają być, tak po prostu, tanie.
Co do tego ostatniego, to zabrakło, niestety, konkretów. Wiemy jednak, że pierwsze urządzenia z Bay Trail mają się pojawić dopiero pod koniec roku. W międzyczasie mają się pojawić nieco ulepszone Clover Trail, oferujące większą energooszczędność i wydajność. Intel jednak bardzo lakonicznie o nich opowiedział, że właściwie nie mam jak tu przekazać czegokolwiek użytecznego.
Ciekawą informacją jest ta na temat nowych , 7-watowych procesorów Core (te wykorzystywane obecnie są 15-watowe). Te pojawią się już dużo szybciej. Znajdziemy taki układ w laptopie Yoga 11S oraz w ultrabookach Acera, które powinny się pojawić na rynku względnie niedługo. Pozwoli to im na dziewięć godzin pracy bez konieczności podłączania do zewnętrznego zasilania.
Szansa dla ARM? To, że Bay Trail pojawią się dopiero za co najmniej trzy kwartały. Konkurenci już szykują kolejne generacje swoich układów. Nie śmiem jednak zgadywać, czy znowu zostawią Intela w tyle. Widać, że gigantowi zależy jak diabli. A pieniądze na R&D to on ma…
Maciek Gajewski jest dziennikarzem, współprowadzi dział aktualności na Chip.pl, gdzie również prowadzi swojego autorskiego bloga