Są tańsze e-czytniki od Kindle'a. Ale czy warto w nie inwestować?
E-książki oraz e-czytniki to jeden z najwyraźniej rozwijających się trendów w naszym kraju. Prawdopodobnie prawdziwy boom nastąpi dopiero przed świętami. W sieci jest coraz więcej tanich książek, dostępnych jest także coraz więcej samych e-czytników. Niestety większość z nich ma podstawową wadę – nie są Kindle'em.
Amazon to dość specyficzna firma, z charyzmatycznym prezesem oraz olbrzymimi finansami. To największy sklep internetowy na świecie, choć Amazon nie jest li tylko sprzedawcą dóbr materialnych ale także usługodawcą - oferuje treści VOD, muzykę w chmurze czy też ebooki. W swojej ofercie ma także firmowane swoją marką czytniki e-książek Kindle. Zresztą Kindle to dziś marka parosolowa. Składają się na nią zarówno e-czytniki (obecnie model klasyczny, model dotykowy z podświetlaniem i wysoką rozdzielczością) jak i tablety Kindle Fire oraz Kindle Fire HD w dwóch rozmiarach oraz z łącznością 4G.
Czytniki e-książek to przede wszystkim e-papier, czyli e-ink. Elektroniczny atrament sprawia, że czyta się podobnie jak tradycyjną książkę czy gazetę. Oczy nie męczą się jak w przypadku ekranów LCD czy AMOLED, a bateria wystarcza nawet na kilka tygodni użytkowania. W dodatku rozwiązanie to nie jest stosunkowo drogie.
Nic więc dziwnego, że na rynku pojawia się multum konkurencyjnych e-czytników. W ostatnim czasie polska sieć Empik zmieniła firmowany przez siebie budżetowy produkt Trekstora z wersji LCD na e-papier. W sklepach znajdziemy także wiele innych urządzeń, których ceny zaczynają się od 299 zł i kończą na ponad 1 tys. Warto jednak unikać szczególnie tych tańszych rozwiązań.
Owy czytnik dostępny w Empiku, nie dość że ma toporny wygląd, to jeszcze prędkość działania oraz dostępne czcionki pozostawiają wiele do życzenia. Podobnie jak wiele innych tego typu produktów.
W porównaniu do tanich alternatyw, czytniki Amazona mogą wydawać się wyjątkowo drogimi urządzeniami. W rzeczywistości Kindle kosztuje niewiele więcej od promowanego przez Empik e-czytnika. Co więcej, podstawowa wersja z reklamami w USA kosztuje 69 dol., czyli na dziś ok. 220 zł. Niestety sprowadzenie jej do Polski w sposób bezpośredni nie jest jeszcze możliwe. Natomiast kupując np. na Allegro zapłacimy ok. 330 zł za tę wersję Kindle'a. To tylko 30 zł więcej od ceny czytnika Empiku. W zamian użytkownik otrzymuje Wi-Fi, dzięki któremu może bezprzewodowo wysyłać e-książki, przeglądać zasoby sklepu Amazona, otrzymywać codziennie prenumeratę, np. Gazety Wyborczej. Wszystko w przyjazny i intuicyjny sposób.
Wokół Kindle powstał ekosystem usług. Posiadając czytnik oraz aplikację na smartfona, tablet oraz komputer, nasze książki automatycznie się synchronizują, więc nieważne gdzie czytamy, zawsze zastajemy książkę w tym miejscu, gdzie wcześniej skończyliśmy czytać. W dodatku większość e-księgarni oferuje bezpośrednią wysyłkę e-booków na naszego Kindla. Z łatwością też można przesyłać dokumenty i przeglądane strony za pomocą oficjalnych i nieoficjalnych wtyczek do przeglądarek internetowych. Tego niestety większość z konkurencyjnych produktów nie ma.
Obecnie z e-czytnikami jest trochę podobnie jak z odtwarzaczami mp3 kilka ładnych lat temu - dostępne były naprawdę wszędzie i często w okazyjnych cenach. Jednak mało które sprawdzały się rzeczywiście dobrze przez długi czas. Często też okazywało się, że iPody shuffle czy nano w cale nie były znacznie droższe w stosunku do konkurencji. Teraz bardzo podobnie jest z Kindle od Amazonu.
E-papier to jedno ze wspanialszych rozwiązań technologicznych w ostatnim czasie. Jeśli czytacie często, to warto się zastanowić nad e-czytnikiem, szczególnie że e-książki są dostępne ostatnio w licznych promocjach. Zakup e-czytnika warto jednak przeprowadzić w sposób świadomy - przejrzeć dostępne na rynku pozycje, te które są dostępne w sklepach, dotknąć ich i ocenić. Czasami warto pamiętać, że gorycz niskiej jakości pozostaje na długo, natomiast słodycz niskiej ceny szybko ulatuje.