Na Marsie słucha się Black Eyed Peas
Zabiegów PR-owych związanych z misją na Marsa ciąg dalszy. Raper will.i.am, członek grupy Black Eyed Peas, swój najnowszy singiel będzie transmitował… z powierzchni Czerwonej Planety. Brzmi to nieco tandetnie, ale to doskonały manewr, by na nowo rozbudzić fascynację kosmosem wśród, nazwijmy to, mniej wykształconej części społeczeństwa.
Z podbojem kosmosu jest pewien problem. Gawiedź interesuje się nim tylko wtedy, kiedy jest odpowiednia dramaturgia. Zimna wojna i „misja załogowa na zupełnie nowy świat” (czytaj: Księżyc) coś takiego zapewniała. Tak samo, jak zapewniają je wszelkiego rodzaju spektakularne katastrofy, tak jak jednego z wahadłowców kosmicznych. A na co dzień? A kogo to obchodzi, robią jakieś badania, ślą tych ludzi w kosmos… a tymczasem nowy sezon telenoweli właśnie rusza na kablówce.
NASA doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Myślę, że nawet słabo wyedukowany człowiek wie, kto to Jurij Gagarin czy Neil Armstrong. To bohaterowie, bo tak też byli kreowani. Rzecz jasna, nie są nimi tylko przez stworzoną wokół nich otoczkę, ale gdyby nie ona, świadomość o ich dokonaniach byłaby znikoma. Nie wierzysz? To bez zaglądania w Wikipedię, wymień proszę choć jednego załoganta ostatniego, historycznego lotu wahadłowca kosmicznego. No właśnie ;-)
NASA potrzebuje rozbudzić fascynację na nowo. Z dwóch powodów. Po pierwsze, dzieciaki, które zaczną się pasjonować gwiazdami pójdą do technikum, dobrej politechniki, zaczną się kształcić w tym kierunku i, kto wie, mogą okazać się błyskotliwymi inżynierami i cennym pracownikiem NASA. Po drugie, amerykańska agencja żyje z pieniędzy publicznych. Musi konkurować z takimi postulatami, jak „in vitro darmowe dla wszystkich!”. Budżet nie jest z gumy. Trzeba komuś zabrać by móc komuś dać. Na przykład jajogłowym okularnikom, którzy zamiast tworzyć nowego iPhone’a wysyłają pojazdy w kosmos.
Na szczęście agencja może liczyć na wsparcie popkultury. Nawiązała współpracę z raperem will.i.am, znanym przede wszystkim jako członek Black Eyed Peas. Muzyk jest marketingową twarzą Intela i ogólnie jest zafascynowany naukami ścisłymi. Propozycję od NASA przyjął, jak twierdzi, z radością.
Jego najnowszy singiel, Reach for the Stars, będzie miał swoją premierę… na Marsie. Piosenkę nada w kosmos, w kierunku Ziemi, łazik Curiosity, który obecnie bada powierzchnię Czerwonej Planety. Jakby ktoś miał wątpliwości i nie oglądał MTV will.i.am jest gwiazdą, jego płyty rozchodzą się w gigantycznych ilościach. Zainteresowanie jest i będzie duże.
- W tekście piosenki zauważam, że niebo to nie jest żadna granica, skoro są już odciski stóp człowieka na Księżycu. Niebo jest wysoko, ale dziecino, nie jest aż tak wysoko. Wiem, że Mars jest daleko, ale dziecino, nie jest aż tak daleko, sięgnijmy gwiazd. Nie przypuszczałem, że pewnego dnia będę miał spotkanie z NASA i nigdy bym nie wpadł na to, że moja piosenka poleci sobie rakietą, wyląduje na Marsie i stamtąd będzie transmitowana na Ziemię. A właśnie to się stanie – opowiada will.i.am na swojej witrynie internetowej. W utworze, jak zapowiada, będzie uczestniczyła orkiestra i chór dziecięcy.
- Chcę wykorzystać moją muzykę i karierę, by inspirować amerykańską młodzież – dodaje. I o to właśnie w tym chodzi. Muzyki will.i.am nie trawię. Ale cieszę się, że w NASA ktoś w końcu zrozumiał znaczenie dobrego PR-u.
Maciek Gajewski jest dziennikarzem, współprowadzi dział aktualności na Chip.pl, gdzie również prowadzi swojego autorskiego bloga.