REKLAMA

Ktoś w końcu powinien zrobić porządek z Androidem

03.07.2012 13.49
android
REKLAMA
REKLAMA

Google regularnie co miesiąc wypuszcza informacje udziałach konkretnych wersji Androida w całej platformie. Android 2.3 wciąż znajduje się na 64% urządzeń, Android 2.2 na 17,6, a 2.1 na 4,7% urządzeń z systemem od Google’a. Ie Cream Sandwich, który ma już prawie 9 miesięcy jest tylko na niecałych 11% – dokładnie 10,9%. A przecież na horyzoncie już Jelly Bean, czyli Android 4.1, który pewnie dopiero za rok będzie miał jakieś znaczące udziały. I podczas gdy Androidy 2.x nie wnosiły dużych zmian i można było przeboleć powolne aktualizacje, to wersje 4.x zmieniają sporo, zwłaszcza w wydajności. Ktoś w końcu powinien zrobić porządek z Androidem.

 

Dotychczas fragmentacja nie przeszkadzała nawet mi, która lubi Androida i nie widzi dla niego sensownej alternatywy. Tylko, że do wersji 4.0 nie widziałam specjalnego sensu w narzekaniach, że takie opóźnienia w adaptacji są negatywe. Tylko, że od kiedy mam okazję używać najnowszych wersji systemu bez praktycznie żadnych przeszkód (Galaxy Nexus), to widzę, że Google może stawać na głowie, dokonywać świetnych usprawnień, a i tak to nie ma dużego zaczenia, bo użytkownicy zobaczą je dopiero za kilka miesięcy albo nawet gdy wymienią telefony, a w tym czasie konkurencja nadgodni i dorówna Google’owi.

Zresztą nawet Galaxy Nexus, telefon-pokazówka od Google’a stworzony przez Samsunga nie uchronił się przed zapóźnieniem w aktualizacji. Niektóre wersje smartfona dostały Androida 4.0.4 bez żadnego problemu, ale inne, te z dystrybucji Samsunga, zatrzymały się na 4.0.2. Co z tego, powiecie zapewne, przecież to wciąż Ice Cream Sandwich. Racja, ale od wersji 4.0.3 pojawiło się nowe API, zoptymalizowano także działania. Szczegóły, jednak pokazują, jak producenci potrafią negatywnie wpływać na adaptację systemu na zdawałoby się telefonie stworzonym do bycia zawsze na bieżąco!

Minęło osiem i pół miesiąca od premiery Ice Cream Sandwich, a system ten możemy znaleźć tylko na co dziesiątym urządzeniu z Androidem. Wliczając w to smartfony z fabrycznym 4.0 – Galaxy Nexusy sprzedawane w niektórych krajach u operatorów z preinstalowanym, a w Stanach Zjednoczonych nawet w Google Play, wliczając w to Samsunga Galaxy S III, HTC z serii One – X, S i V czy LG Optimus 4X HD. To dosyć świeże urządzenia, jednak na przykład HTC zadebiutowały już trochę czasu temu.

A taki Sony na przykład prezentuje nowe Xperie z Androidem 2.3 Gingerbread zaprezentowanym i wypuszczonym – uwaga – w grudniu 2010 roku, czyli półtora roku temu! To nie to, że system jest już stary, tylko ten system nie posiada już wielu funkcji i jego możliwości są znacznie gorsze niż Androida 4.0! Urządzenia zaprezentowane kilka miesięcy temu, rok temu – im można nawet wybaczyć brak aktualizacji. Ale nowe, topowe urządzenia?

Jasne, nakładki producentów i tak odmieniają często całkowicie system, jak w przypadku Sony. Jednak przez takie działanie właściciele obecnych nowych Xperii nie mogą na przykład zainstalować przeglądarki Chrome, która notabene jest świetna i pewnie w przyszłych wersjach systemu będzie jedyną przeglądarką (jak w Nexusie 7).

Zgodzę się też, że użytkownicy w większości nie zdają sobie sprawy, jaki system mają w telefonie, a co dopiero jego wersję. Jednak skok, jaki dokonał się pomiędzy Androidem 2.3 a 4.0 jest ogromny. Doniesienia o tym, że Samsung Galaxy S II nie dostanie Androida 4.1 są niepokojące – przecież ten telefon ma dopiero rok, kosztuje niemało, a Samsung Galaxy Nexus, czyli telefon wydajnościowo porównywalny, na 4.1 zyskał “nowe życie” i sprawuje się jak całkiem nowy sprzęt. Jeśli faktycznie tak będzie, to będę odradzać wszystkim kupowanie urządzeń z nakładkami producentów i przekonywać, że jeśli już Android, to tylko w Nexusach. A jak nie, to coś z Windows Phone (ale nie od Nokii, bo ta wypuściła właśnie w Polsce Lumię 900 za 2200 złotych, która nie otrzyma Windows Phone 8, a jej aktualizacje zakończą się na Windows Phne 7.8) lub iPhone’a z prostego powodu: te telefony traktowane są poważniej i nikt nie robi sobie żartów z użytkowników.

Nie wiem, jak inaczej to nazwać. Pal licho nowe funkcje, niech w grę wchodzi chociaż bezpieczeństwo systemu poprawiane z wersji na wersję i lepsza wydajność. Przecież producenci i tak potrafią wycinać systemowe funkcje i na ich miejsce wrzucać własne.

A o co chodzi? O sprzedaż, sprzedaż i jeszcze raz sprzedaż. Skoro wyszedł już topowy następca topowego telefonu, to tego poprzedniego traktuje się po macoszemu żeby skłonić do kupowania nowego. Poza tym kto by się przejmował wsparciem smartfonów, za które klienci już zapłacili? Niech kupują więcej i więcej…

To problem, ale jednocześnie zaleta otwartości Androida. Problem dla Google’a, który coraz usilniej stara się promować urządzenia z czystym systemem, z własnym sklepem i usługami, a zaleta dla producentów, którzy mogą oferować alternatywne sklepy i usługi i traktować wersje systemu po macoszemu.

Powtórzę: do Androida 2.3 nie przeszkadzało mi to, bo rewolucji nie było. Teraz jest i wstyd, że jesteśmy my, jako klienci, traktowani wyłącznie jako obiekty, które wydają pieniądze. Brakuje w tym wszystkim szacunku i dobrej woli. Dlatego właśnie nie kupię już nigdy telefonu z Androidem i nakładką – będę świadomie wybierać świetne jakościowo Nexusy, by dostawać wsparcie bezpośrednio od Google’a i to dłużej (skoro Nexus S dostanie Jelly Bean, to pewnie mnóstwo słabszych i starszych słuchawek też by mogło). Google wie, że czysty i wspierany Android ma szanse na sukces i dlatego będzie prezentował własne urządzenia i dbał o nie. Taka miła odmiana w krajobrazie dziesiątek wcale nie starych, ale zapomnianych, Androidowych słuchawek.

Niecałe 11 procent z Androidem 4.0. Co z wami, producenci, jest nie tak? Nie zdziwcie się, jeśli świadomi użytkownicy odejdą do innych systemów i pociągną za sobą tych nieświadomych. Nikt nie lubi być olewany.

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA