Dwa rdzenie smartfonom niepotrzebne? Czyżby?
Pisałem niedawno o tym, jak Microsoft nieumiejętnie promuje swoje, w mojej ocenie, bardzo dobre produkty. Nokia najwyraźniej ma ten sam problem. Produkuje świetne urządzenia. A Stephen Elop krytykuje smartfony, które sam niedługo będzie sprzedawał.
Jedną z „wad” systemu Windows Phone jest brak obsługi procesorów wielordzeniowych. Z punktu widzenia użytkownika końcowego, nie ma z tego tytułu żadnej korzyści. System nie jest przez to ani trochę lepszy, ani wydajniejszy. Po prostu nie ma i koniec. Decydując się na smartfony z systemem Microsoftu, musimy mieć świadomość tego, że procesor tam zainstalowany będzie względnie przeciętny.
Zgadzam się jednak z entuzjastami Windows Phone, do których sam należę. Ten system w obecnej formie dwóch rdzeni najzwyczajniej w świecie nie potrzebuje. I tak jak protestuję przed argumentem „to dobrze, że tej obsługi nie ma”, bo jest on zupełnie bez sensu (zaraz wyjaśnię dlaczego), tak porównując przyjemność korzystania z dwurdzeniowego Androida kontra jednordzeniowego Windows Phone’a, ten drugi jest dużo przyjemniejszy. Entuzjaści Androida, skupcie się: nie chodzi mi tu o estetykę (kwestia gustu), wygodę (po prostu, zostawmy to…), a responsywność i płynność działania interfejsu. Nawet jeśli uważacie, że Windows Phone to jedna wielka kicha, to chyba obiektywnie zgodzicie się z tym, że przynajmniej to jedno Microsoftowi wyszło znakomicie. Te smartfony zadyszki nie dostają, animacje interfejsu się nie „tną”, a w co klikniemy, to to się po prostu pojawia.
To ważna rzecz, ale też nie jedyna. Mocy obliczeniowej w kieszeni nigdy nie za wiele. Po prostu. Niezależnie od tego, jak fajnie zoptymalizowany wydajnościowo jest Windows Phone, moc obliczeniowa konkurencyjnych smartfonów jest po prostu większa. Oznacza to, że rozbudowane aplikacje szybciej przetwarzają dane, gry wyglądają ładniej, i tak dalej. Konsumentom, którzy kochają porównywać „tabelkowe” możliwości techniczne telefonów przed ich zakupem, ciężko „wcisnąć” Titana, Lumię i im podobne.
Stephen Elop, CEO Nokii, zdaje sobie z tego sprawę. Dlatego też jak tylko pojawia się to pytanie w dowolnym wywiadzie, próbuje całą sprawę obrócić na swoją korzyść. Problem w tym, że robi to bardzo nieumiejętnie. Po pierwsze, zwraca uwagę, że procesory wielordzeniowe w smartfonach nie są użyteczne, co jest bzdurą, wykazaną w poprzednim akapicie. Po drugie, zwraca uwagę, że dzięki jednordzeniowym procesorom, telefony pracują dłużej na baterii. To już nie jest taka bzdura, ale to nie działa tak, jakby Elop chciał, byśmy myśleli. To prawda, że procesor dwurdzeniowy pracujący na maksimum swoich możliwości, zużywa się znacznie więcej prądu, od tego jednordzeniowego. Problem w tym, że nowoczesne mobilne procesory tak nie funkcjonują. Dodatkowy rdzeń, jeśli nie jest potrzebny, jest „usypiany” i wykorzystywany tylko wtedy, gdy potrzebna jest dodatkowa moc obliczeniowa. Wtedy również te procesory zużywają nieco więcej prądu, ale to już jest tak znikoma różnica w porównaniu do jednordzeniowych, że nieistotna.
Stephen Elop popełnia tu trzy zasadnicze błędy. Po pierwsze, ja jestem świadom tego, jak Windows Phone fajnie działa. Większość potencjalnych klientów nie. Zamiast skupić się na genialnej kampanii reklamowej „Smoked by Windows Phone”, zagłębia się w technikalia. Te z kolei powinny przemówić do bardziej zaawansowanej publiczności, ale ta z kolei zdaje sobie sprawę, że słowa Elopa to bzdury.
A po trzecie, najważniejsze: ciekaw jestem, co będzie mówił Elop już za kilka miesięcy, kiedy pojawią się na rynku dwurdzeniowe Lumie z Windows Phone Apollo. Nagle owe rdzenie staną się użyteczne i bez szkody dla baterii?
Uwielbiam Lumię, uwielbiam Windows Phone’a. Jeżeli o smartfonie można marzyć, to mi marzy się Lumia. Ale czytając tego typu wypowiedzi, po prostu nie mam nic na ich obronę jak i samej platformy…