Gdzie ten Timeline na Facebooku, czyli co pozostało po zapowiedziach rewolucyjnych zmian
Wcale nie tak dawno Facebook ogłosił wprowadzenie dużych zmian, w tym Open Graph czy Timeline. Minęło półtora miesiąca, kurz i kontrowersje opadły i co? Jest Ticker, działa. Są “Top Stories”, które odbiły się czkawką, bo po użytkownicy chcieli przywrócenia chronologicznego sposobu wyświetlania wpisów i Facebook to właśnie zrobił. A co z Timeline’em? Miał opowiadać historie, zmienić oblicze Facebooka a wciąż go nie ma. Ciężko nie zauważyć, że w tym czasie Google Plus prze do przodu i staje się coraz bardziej pełnoprawną społecznościówką. Facebook zaczął po prostu napotykać problemy każdego dorosłego koncernu.
O Timelinie od samego początku wiadomo było, że zostanie wprowadzony w ciągu kilku tygodni. Jednak po drodze pojawiła się pewna przeszkoda - serwis Timelines.com, który pozwala na tworzenie dowolnych osi czasu z wydarzeniami. Timelines pozwał Facebooka, bo słowo “timeline” to od ponad 2 lat zarezerwowany znak towarowy. Sąd odrzucił prośbę o nakaz wstrzymania ucuchomienia Timeline’u na Facebooku. Sprawa ma kilka warstw, bo na przykład na początku ruch na facebook.com/timelines, czyli fanpage serwisu przekierowywany był na facebook.com/timeline, czyli stronę usługi Facebooka.
Facebook tłumaczy, że słowo” timeline” jest generyczne, a Timelines odpiera argumenty ładnie zaznaczając, że nie chce zniszczyć ani wstrzymywać rozwoju Facebooka, a chronić markę, na którą pracował od lat. Trudno nie przyznać im racji w argumentacji, że Facebook składa wnioski o zastrzeżenie nazw takich jak “wall” czy “like” i pozywa innych za używanie w nazwach “book”, a sam wprowadza i nazywa usługę polegającą na ułożeniu chronologicznym danych tak samo jak Timelines. Przedstawiciele serwisu tłumaczą, że nikt z Facebooka nie skontaktował się z nimi i nie poprosił o pozwolenie na użycie zarejestrowanego znaku.
I choć sąd oddalił wniosek blokujący Timeline na Facebooku, to proces toczy się dalej. Timeline’u na Facebooku jak nie było, tak nie ma, mimo że minęło już ponad 6 tygodni od jego premiery. W sieci to wieczność - o Timelinie już się nie mówi i nie pisze, temat przestał być gorący i stał się co najwyżej letni. Nie wiadomo co powoduje takie opóźnienie, ale możliwe, że po trosze Facebook wstrzymuje się z powodu chęci uniknięcia problemów prawnych.
Tym bardziej, że poszedł za głosami przeciwnymi wyświetlaniu w kanale najważniejszych według algorytmu postów bez możliwości ustawienia ich chronologicznie i właśnie wprowadza możliwość wyłączenia “topowych” na górze. Niby drobna zmiana, ale bardzo znamienna - przedstawiciele Facebooka zarzekali przecież, że ten sposób wyświetlania postów jest najlepszy i nie ma sensu go zmieniać. W tle i bez huku wprowadzają zmiany zgodne z tym, czego chcą użytkownicy.
Tymczasem Google Plus w swoim dość szybkim tempie wprowadza kolejne udogodnienia i zmiany, które coraz mocniej pozycjonują go nie tylko jako agregator i łącznik między różnymi usługami, ale także jako konkurencję dla Facebooka - świetnym przykładem są na przykład strony biznesowe. Pozostaje tylko czekać na udostępnienie API. Widać teraz też dużą różnicę między sposobem działania obu gigantów - Facebook zapowiada nowości, które będą dostępne kiedyś tam w odległej przyszłości, a Google po prostu przedstawia usługi i od razu je wprowadza.
Dzisiaj ocena tego, co Facebook przedstawił na konferencji f8 jest już inna i doprawiona o perspektywę czasu - miała być rewolucja, nowe sposoby na prezentowanie historii życia, wykorzystywanie aplikacji i prezentowanie treści a na razie nic z tego nie weszło do użytku. Z dużej chmury mały deszcz - warto więc patrzeć bardziej krytycznie na wszystkie konferencje, które zapowiadają przełom i brać poprawkę na to, że życie zweryfikuje, czy, jak i kiedy nowości wejdą do użytku.
Facebook przestaje być młodym, dynamicznym startupem - to już wielka firma, która musi liczyć się z problemami, i co najważniejsze nauczyć się z nimi radzić. Inaczej czeka ją stagnacja.