REKLAMA

Chrome nr 15 - kiedy to się stało?

28.10.2011 12.09
Chrome nr 15 – kiedy to się stało?
REKLAMA
REKLAMA

Google udostępnił właśnie najnowsze wydanie swojej przeglądarki – Chrome 15. Jest kilka nowości, kilka usprawnień i załatano kilka luk, ale moją uwagę przykuł raczej numer wersji. Ten program ma niespełna 3 lata, a już dobił do wydania nr 15. Szybki rozwój to oczywiście dobra rzecz, zastanawiam się tylko, czy przy takim tempie „wypluwania” kolejnych wersji używanie numerów ma jakikolwiek sens?

W „piętnastce” nie ma jakichś przełomowych nowości – jest pakiet usprawnień i łatek, jest odświeżona „nowa karta”, jest nieco zmodyfikowany interfejs serwisu z aplikacjami + kilka innych drobiazgów. Kilka lat temu takie wydanie zasługiwałoby co najwyżej na numer 14.003 zamiast 14.002 – bo wtedy filozofia numerowania aplikacji była zupełnie inna. „Duże” – tzn. oznaczone koleją liczbą wydanie – to było takie, w którym następowały jakieś radykalne usprawnienia czy modyfikacje. Firefox 3 i Firefox 4 to zupełnie inne aplikacje, nawet niedoświadczony użytkownik odróżniłby je bez problemu. Chrome 14 od Chrome’a 15 nie różni się prawie wcale – ot, załatano kolejne luki i podłubano przy kilku opcjach.

To nie jest tak, że mam coś do zarzucenia Google’owi – to ich produkt, jest bardzo dobry, a firma może z nim robić co chce. Zastanawiam się tylko, czy przy takim modelu rozwijania aplikacji numerki mają jeszcze jakikolwiek sens? Skoro kolejne wersje się od siebie nie różnią niczym, co byłoby widoczne dla użytkownika, to po co temu użytkownikowi informacja, że to jest „czternastka”, a to „pietnastka”? Może lepiej byłoby przesiąść się na model nazewnictwa znany z aplikacji webowych – tzn. pozbawiony informacji o wersji? Codziennie korzystamy z Facebooka, Gmaila czy SkyDrive’a i nikt jakoś nie zastanawia się, które to wersje.

Tradycyjny model nazywania oprogramowania ma sens, gdy prace nad kolejną „dużą” wersją trwają po kilka miesięcy, a zmiany są pakietowane do jednego, konkretnego wydania – gdy w końcu pojawia się wyczekana i zapowiedziana dawno v 2.0, 3.0 czy 10.0, to wtedy faktycznie jest to jakieś wydarzenia i numer wersji ma znaczenie. W przypadku Chrome, gdy „duża” wersja pojawia się co dwa-trzy tygodnie i wprowadza same drobiazgi, to moim zdaniem nieco traci to wszystko sens.

Dodajmy, że ten sam problem zauważyli niedawno programiści Mozilli – organizacja zaproponowała nieśmiało, by na karcie z informacjami o przeglądarce zamiast numeru wersji pojawiała się adnotacja, że jest – lub nie jest – to najnowsze dostępne wydanie. Opór społeczności był jednak na tyle duży, że pomysł szybko zarzucono. Nie zdziwię się jednak, jeśli temat będzie wracał – bo przecież Mozilla również przesiadła się niedawno na przyspieszony cykl rozwoju (nowa „duża” wersja co sześć tygodni) i w Firefoksie numerki zaczną się wkrótce zmieniać bardzo szybko…

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA