Facebook panikuje i zapomina o zwykłych użytkownikach
O co chodzi z tymi zmianami na Facebooku? Dotychczas to Zuckerberg był “wielkim innowatorem” i to Facebook był wyznacznikiem trendów dla innych portali społecznościowych. Chodź przełomowe funkcje nie pojawiały się codziennie, to zawsze były przemyślane i uzasadnione planem podbicia internetu i uzależnienia setek milionów użytkowników. Jednak w ciągu kilku ostatnich dni pojawiły się oznaki lekkiej paniki - choć Google Plus to 26 milionów zarejestrowanych użytkowników i spadająca aktywność, to mocno wpłynął na Facebooka.
W ciągu praktycznie tygodnia na Facebooku pojawiło się wiele nowości - od automatycznych i uproszczonych list i powiadomień mailowych w formie podsumowań, przez możliwość subskrypcji po podgląd swojego profilu jako ktoś ze znajomych. Dla użytkowników Google Plus wszystko to brzmi bardzo znajomo. Za to dla użytkowników Facebooka to nowości które wprowadzają jeszcze większy zamęt, niż dotychczas.
Przecież ustawienia Facebooka nigdy nie były proste. Dziesiątki menu i podmenu powodują, że ustawienie nawet najprostszych rzeczy czasem urastało do rangi prawdziwego wyzwania. Jednak było to o tyle logiczne, że przeciętny facebookowicz po prostu korzysta z serwisu i nie zastanawia się co, jak i gdzie. Ustawienia i dziesiątki opcji schowane dosyć głęboko nierozpraszają i nie wywołują uczucia przeładowania. Do teraz, bo wprowadzenie tych wszystkich “ficzerów” powoduje konsternację.
Odpowiednik google’owskich kręgów, czyli listy nie jest ani nawet w połowie tak przejrzysty jak na Plusie. Przycisk przypisywania do list i ich edycji znajduje się na profilach i w edycji znajomych, ale brakuje dobrego rozwiązania graficznego umożliwiającego zrozumienie działania list (Diaspora i Plus nie mają sobie równych) i ułatwiającego ich edycję. Trzeba pamiętać, że dotychczas z list korzystała nawet nie połowa użytkowników Facebooka i dla większości jest to nowe rozwiązanie, które trzeba rozgryźć.
Sukskrypcje też nie są najprostszą rzeczą. O ile blogerzy technologiczny i specjaliści od mediów społecznościowych radzą sobie z tym bez problemu, o tyle asymetryczna relacja i możliwość wyboru między dodaniem do znajomych a zasubskrybowaniem jest dla wielu osób ciężka do zrozumienia. W połączeniu z nowymi opcjami publikowania postów i listami subskrypcje wywołują chaos.
Nowości Facebooka same w sobie są dobre i dają więcej możliwości. Serwis dorównuje do konkurencji której widocznie się przestraszył. Za to wielkim błędem jest wprowadzanie wszystkiego niemal na raz. Dotychczas użytkownicy dostawali czas na oswojenie się z jedną funkcją zanim wprowadzano kolejną. To była świetna strategia, bo skutkowała przyjmowaniem się w codziennym użytku prawie wszystkich nowości.
Dodatkowo te nowości były zawsze prawdziwymi nowościami, czyli czymś, czego jeszcze nikt wcześniej nie miał na szerokę skalę. Teraz Facebook jedynie próbuje dorównać do Google Plusa. Czy potrzebnie?
Nie, przynajmniej nie w obecnym tempie. Facebook radził sobie świetnie bez tych funkcji. Zarzucanie 750 milionów użytkowników dużą garścią nowości, które zna z autopsji 26 milionów “plusowców” nie jest przemyślane. Facebook stał się dla zwykłych odbiorców nagle przesycony dodatkami.
Nie tędy droga. Stara strategia wprowadzania wszystkiego po kolei była o wiele lepsza i przejrzystsza. Widać w Facebooku nie mają stalowych nerwów.