Abonament-marzenie? Jeszcze nie teraz...
Tablet, laptop, smartfon – już za jakiś czas ten zestaw urządzeń może stanowić niemal podstawowe wyposażenie każdego domu lub nawet użytkownika. Każde z nich ma sens jednak praktycznie tylko wtedy, kiedy jest na stałe połączone z siecią, współdzieląc z pozostałymi swoje zasoby. Idealnym rozwiązaniem jest więc karta SIM z pakietem danych dla każdego z nich, a najlepiej jeśli można by było je wszystkie obsłużyć za pomocą jednego pakietu, minimalizując wydatki i formalności przy podpisywaniu kolejnych umów (lub czas na wycieczkę do sklepu po kartę prepaid). Zaledwie miesiąc temu ucieszyliśmy się na wieść, że nawet polscy operatorzy rozważają wprowadzenie takiego rozwiązania i problemy są już wyłącznie po stronie technicznej. Nie powinniśmy jednak popadać w euforię – do rzeczywistego wprowadzenia tego typu usług w naszym kraju może być jeszcze bardzo daleko.
Po pierwsze, „bariery techniczne”, które zostały w poprzednich artykułach opisane jako „łatwe do rozwiązania” mogą być w rzeczywistości o wiele bardziej skomplikowane niż mogło by się to nam wydawać. Wszystko zależy w dużej mierze od tego, na jakiej platformie „stoi” obecnie system rozliczeń operatora, który rozważałby taką możliwość. Jeśli jest wystarczająco nowy – na tyle nowy, aby był w stanie do określonego konta abonenckiego przypisać nie tylko zbiór kart SIM, ale również konkretne usługi i rozliczać je właśnie na zasadzie „wspólnoty” – problem jest mniejszy, choć niestety nie zerowy.
W przypadku, kiedy jednak system bilingowy nie posiada niezbędnych udogodnień, operator musi rozważyć aktualizację platformy. Nie jest to jednak aktualizacja podobna do tej, której setki razy dokonywaliśmy np. na naszych telefonach – nie jest nawet porównywalna, jeśli chodzi o stopień złożoności. O wiele bardziej przypomina ona instalowanie zupełnie nowego systemu na naszym komputerze (oczywście nie chodzi o klikanie w kółko „Next”). Przy czym, jeśli coś nie wyjdzie nam przy zmianie systemu – najwyżej stracimy kilka plików. Jeśli natomiast podobny błąd zrobi operator, koszta i konsekwencje mogą być wręcz dramatyczne. Do tego przeprowadzenie takiej aktualizacji pochłania ogromne środki, zarówno finansowe jak i ludzkie. U jednego z krajowych operatorów podobne przejście zajęło kilkanaście miesięcy niesamowicie intensywnej pracy. Nikt więc nie zdecyduje się raczej na takie posunięcie jedynie w celu zapewnienia swoim klientom funkcjonalności, o której dopiero zaczynają nieśmialo myśleć.
Inną możliwością rozwiązania tego „problemu technicznego” jest próbowa samodzielnego dostosowania istniejącej platformy pod nową usługę. W tym przypadku jednak również potrzebne są ogromne środki, wiedza i umiejętności, które pozwolą na uniknięcie potencjalnie katastrofalnej w skutkach awarii.
Kolejną barierą jest rozgraniczenie usług prepaid i postpaid, które mogą opierać się na różnych platformach i na różnych platformach mieć gotowe, trudne (lub niemożliwe) do przeniesia usługi. Jeśli zainstnieje taka sytuacja, wprowadzenie rozwiązania opisanego jako „abonament-marzenie” może być jeszcze kosztowniejsze, bo wymaga od operatora równoczesnej pracy nad tak naprawdę dwoma osobnymi rozwiązaniami (choć oczywiście dla klienta końcowego wyglądać to będzie tak samo).
Jeśli jednak założymy, że problemy techniczne nas (i naszych operatorów) nie dotyczą i zależy to tylko i wyłącznie od ich chęci, w dalszym ciagu rychłe wprowadzenie naszego marzenia w życie nie wydaje się zbyt prawdopodobne.
Przede wszystkim, co jest raczej oczywiste, nie jest ono praktycznie w żadnym przypadku atrakcyjne dla operatora. Oprócz konieczności wdrożenia (co zawsze wiąże się z jakimiś kosztami, chociażby marketingu), w naturalny sposób mogłoby to wpłynąć na o wiele efektywniejsze zużywanie wykupionych przez klientów pakietów danych, które w obecnym czasie w dużej części są po prostu marnowane. W ten sposób nie dość, że wykorzystywalibyśmy dokładnie taki „ruch”, jaki wykupiliśmy decydując się na pakiet danych, to do operatora trafiało by mniej pieniędzy. Jeśli korzystacie obecnie z kilku urządzeń z osobnymi kartami SIM i pakietami danych, policzcie ile z nich marnuje się każdego miesiąca - to jest czysty zysk dla naszego dostawcy internetu, nie obciążony kosztami związanymi z koniecznością „przenoszenia” naszych danych po swoich sieciach. A gdzieś muszą znaleźć się pieniądze chociażby na zamortyzowanie coraz niższych cen (coraz droższych) smartofnów i tabletów, które możemy wybrać w abonamencie.
Nie zapominajmy też, że sytuacja opisana na samym początku wpisu, gdzie każdy z nas ma dwa lub trzy urządzenia na stałe podpięte do internetu jest w naszym kraju dopiero „melodią przyszłości” i takim zestawem mogą pochwalić się w głównej mierze jedynie prawdziwi zapaleńcy. Nawet jeśli więc operator przymknąłby oko na wysokie nakłady konieczne do wdrożenia specjalnej usługi, to nie wiadomo nawet jak bardzo skorzystałby na tym... marketingowo. Zbyt mało (jak na razie) osób mogło by zareagować naprawdę pozytywnie, powodując że w okół całego zamieszania nie powstała by niezbędna „pozytywna otoczka” i do czasu, kiedy takie rozwiązanie było by nam wszystkim naprawdę potrzebne, pokryło by się grubą warstwą kurzu, którą za jakiś czas trzeba by było znów (za ciężkie pieniądze) przypomnieć wszystkim nowozainteresowanym.
Nie znaczy to jednak, że nigdy nie będziemy mieć dostępu do abonamentu-marzenia (geeka). Operatorzy muszą po prostu brać pod uwagę również obecne zapotrzebowanie (tak jak np. ostatnio karty prepaid z pakietami danych) i to właśnie w nie inwestować – na pozostałe przyjdzie jeszcze czas. Może nie dziś, nie jutro i nie za miesiąc, ale za rok lub niewiele więcej będziemy mieć praktycznie na 100% możliwość wyboru rozwiązania, które z łatwością „podoła” naszym wszystkim internetowym gadżetom. I wtedy „jedna karta by rządzić nimi wszystkimi” stanie się rzeczywistością.