Microsoft z drugą anty-Apple reality ad
Giampaolo to inny typ klienta niż Lauren z pierwszego spotu anty-Mac Microsoftu - wydaje się obeznany w specyfikacjach komputerów, rzuca cyframi i funkcjonalnościami - słowem, wie czego chce. Wie też, że nie chce Maka, o którym mówi tak: "Maki to dla mnie bardziej sprawa estetyczna niż prawdziwa siła komputera. Nie chcę płacić za markę. Chcę zapłacić za komputer". Wybiera HP HDX 16t.
Abstrahując od zasadności przekazu reklamowego (bo z czym tu dyskutować - każdy marketer przedstawia swoja markę w jak najlepszy - we własnym rozumieniu - sposób), uderzające jest to, że prasa i zastępy blogerów przyjaznych Apple wpadają niejako we własne sidła (zresztą po części sam w nie wpadłem i tym wpisem niejako dalej wpadam?), podbijając sukces PRowy producenta Windows. Microsoft już nawet nie kryje faktu, że właśnie o to chodziło. David Webster, szef marki Windows w Redmond, dokładnie wyłuszcza to Danielowi Lyonsowi z amerykańskiego wydania "Newsweeka", tłumacząc, że przekaz reklamowy miał rozsierdzić macuserów prowokując ich do wypowiedzi. A patrząc na to, jak szeroko komentowane są wszelkie wydarzenia wokół Apple w ostatnich latach, skojarzenie marek Windows i Microsoft z dyskursem o fenomenie Cupertino wydaje się przysłowiowym strzałem w dziesiątkę.
Od czasu jak znawcy mediów opisali zjawisko "madonnizacji współczesnej kultury przekazu medialnego" (analizując przypadek Madonny, która pierwsza dostrzegła, że nieważne jak, ale ważne żeby zawsze o niej pisano) wiadomo, że stała obecność w mediach (czytaj świadomości konsumenckiej) przekłada sią na odpowiednie przychody ze sprzedaży. Nie liczy się nawet kontekst pozytywny vs negatywny; ważne, że istnieje się w świadomości medialnej.
Po spektakularnych porażkach reklamowych Microsoftu w ostatnim czasie (vide kreacja z Seinfeldem/Gatesem) - a za takie należy uznać szybkie zaprzestanie kontynuowania kreacji w stylu absurdalnym - Microsoft znalazł w końcu dobrą odpowiedź w technice reality ad. Szczególnie w dobie kryzysu, który również trawi się głównie pożywką medialną, konsumenci oglądają każdego dolara z każdej strony zanim zdecydują się go wydać na nowy sprzęt elektroniczny. Ta strategia przyniesie zapewne Microsoftowi wymierne krótkoterminowe korzyści, ponieważ opozycja cenowa PC vs Mac jest dla wszystkich nadto oczywista. Trudno na razie zauważyć profity długoterminowe tejże strategii, ale znając możliwości portfela panów z Redmond można domniemywać, że wkrótce ujrzymy kolejne kompletnie nowe przekazy reklamowe z zupełnie nowym pozycjonowaniem. Może w tym szaleństwie jest jednak metoda.
Jednakże tym bardziej należy podkreślać pozytywistyczną pracę jaką od lat wykonuje Apple swoimi homogenicznymi przekazami reklamowymi, zarówno w serii Get A Mac, jak i od roku z There's an App for That (reklamy iPhone'a). Ta strategia przypisana jest na długoterminowy sukces, a jej skuteczność można podziwiać już teraz, kiedy świadomość marek Apple, Mac oraz iPhone są wyższe niż kiedykolwiek, a Mac osiąga rekordowe udziały na rynku komputerów osobistych.