– YouTube nie jest moim miejscem pracy w tradycyjnym tego słowa znaczeniu. Część opcji monetyzacji mam wyłączonych, na kanale dla dzieci wyłączone są chyba wszystkie, bo nie chodzi mi o to, aby zarabiać tam jak najwięcej, lecz bym trafiał z treściami edukacyjnymi i naukowymi do jak największej grupy ludzi. Moim planem minimum jest to, żebym nie musiał do tego dokładać. Ważniejsze jest to, by moi odbiorcy w komfortowych warunkach mogli zobaczyć treści, które dla nich przygotowuję. I tak wszystkie pieniądze, które kanał zarabia, w całości przeznaczam na działalność statutową fundacji Nauka To Lubię. Dzięki temu mogę tworzyć treści na drugi mój kanał "Nauka to Lubię Junior" – mówi Tomasz Rożek. I dodaje, że dzięki temu jest w naprawdę komfortowej sytuacji. – Nawet nie wiem, jak działa algorytm. Nie wiem zresztą, czy ktokolwiek wie, jak on działa. Ale wiem na pewno, że się zmienia. Kiedyś filmy dłuższe powyżej 10-12 minut miały niskie zasięgi niezależnie od tematu, a teraz nawet dłuższy film na aktualny temat może mieć bardzo duże zasięgi. Widzę te zmiany, ale mam to szczęście, że nie muszę gonić za tymi zmianami i próbować zrozumieć działanie algorytmu, bo monetyzacja jest dla mnie sprawą co najmniej drugorzędną. Gdyby moim celem było zarobkowanie, to faktycznie musiałbym postępować zupełnie inaczej. Pewnie musiałbym z nauki czy edukacji przenieść się na inne tematy – dodaje.