Smartfon zjada telewizor. Nowe dane nie pozostawiają złudzeń
Choć telewizor wciąż stoi w centrum naszego salonu, to coraz częściej przegrywa ze smartfonami. Polki i Polacy raczej oglądają treści wideo na telefonach, a nie na klasycznym ekranie.

Badanie przeprowadzone przez SW Research na zlecenie platformy Megogo na grupie 1060 osób pokazuje wyraźną zmianę hierarchii domowych ekranów. Ponad 73,9 proc. ankietowanych przyznaje, że najchętniej ogląda wideo na smartfonie. Telewizor wybiera 68,6 proc., a więc minimalnie mniej.
Ten układ sił dobrze oddaje rzeczywistość, w której ekran telefonu jest zawsze pod ręką – w komunikacji miejskiej, w łóżku, w kolejce do lekarza czy w przerwie w pracy. Chociaż telewizor wciąż pozostaje ważnym centrum domowej rozrywki, to jednak właśnie smartfon daje poczucie pełnej elastyczności: oglądamy wtedy, kiedy chcemy, i tam, gdzie akurat jesteśmy.
Z raportu wynika również, że wideo coraz częściej rozlewa się na wiele urządzeń. Po komputer lub laptop sięga co drugi badany, a mniejsza, ale wciąż zauważalna grupa korzysta z konsoli, gogli VR czy rzutnika. To sygnał, że odbiór treści audiowizualnych dawno wyszedł poza prosty podział telewizor kontra reszta.
Ile czasu spędzamy przed ekranem?
Jeśli wydaje ci się, że oglądasz wideo codziennie, badanie tylko to potwierdza. Prawie 7 na 10 osób deklaruje, że codziennie poświęca na taki rodzaj rozrywki co najmniej godzinę. Od godziny do dwóch ogląda 31,8 proc. ankietowanych.
Największą grupę stanowią jednak widzowie, którzy spędzają przed wideo od 2 do 4 godz. dziennie – tak odpowiedziało 36,3 proc. badanych. Co 5. osoba (20,8 proc.) przyznaje, że przekracza 4 godz. dziennie, a 9,9 proc. ogranicza się do mniej niż jednej godziny. Tylko 1,1 proc. traktuje wideo jako weekendowy dodatek, a nie codzienny rytuał.
To pokazuje, jak mocno treści audiowizualne wplotły się w nasz zwykły dzień. Część tego czasu zajmuje klasyczne, wieczorne oglądanie filmu lub serialu, ale sporą część zjadają krótkie formaty – rolki, klipy, relacje na żywo i materiały w mediach społecznościowych, konsumowane po kilka minut, ale wiele razy.
Streaming, YouTube i telewizja. Kto tak naprawdę wygrywa?
Badanie SW Research zagląda też głębiej w to, gdzie tak właściwie włączamy wideo. Zestawienie pokazuje ciekawy obraz rynku, w którym zwycięzcy są różni w zależności od kategorii.
YouTube wraz z Twitchem sięga po 60,4 proc. wskazań, co minimalnie wyprzedza serwisy streamingowe, z których korzysta 58,7 proc. badanych. Oznacza to, że użytkownicy równie chętnie sięgają po profesjonalne produkcje serialowe i filmowe, jak po treści tworzone przez twórców internetowych czy streamerów.
Zaskakująco mocno trzyma się tradycyjna telewizja kablowa i satelitarna. Ogląda ją 51,2 proc. ankietowanych – to odrobinę więcej niż treści w social mediach, które zebrały 50,2 proc. wskazań. Telewizja linearna wciąż jest więc ważnym źródłem informacji i rozrywki, nawet jeśli konkurencja rośnie. Telewizję internetową ogląda z kolei 25,2 proc. badanych.
Co tak naprawdę oglądamy?
Niezależnie od ekranu i platformy, wciąż wygrywają klasyki domowej rozrywki: filmy wskazało 68,7 proc. badanych, a seriale 62,7 proc. Widzowie nadal lubią zanurzyć się w dłuższej historii, choć coraz częściej robią to na małym ekranie telefonu.
Na 3. miejscu znalazły się rolki i inne treści z mediów społecznościowych, wybierane przez 53,6 proc. ankietowanych. Dalej w rankingu są kanały informacyjne (45,3 proc.) oraz dokumenty (37,2 proc.). Transmisje sportowe przyciągają 30,2 proc. badanych, a programy rozrywkowe, w tym talk-show, 28,5 proc. Niewielki ułamek widzów wskazuje na inne formaty, takie jak vlogi, podcasty wideo czy mocno wyspecjalizowane kanały tematyczne. Tę kategorię wybrało 0,9 proc. ankietowanych.
Co te liczby mówią o naszej przyszłości przed ekranem?
Wyniki badania układają się w czytelny obraz: smartfon stał się główną bramą do świata wideo, a widzowie spędzają coraz więcej czasu na oglądaniu treści w różnych formach – od pełnometrażowych filmów po kilkusekundowe rolki. Telewizor nie znika z salonu, ale przestaje być jedynym ekranem, do którego warto się dostosowywać.
Przeczytaj także:
Dla platform oferujących telewizję internetową czy innych serwisów streamingowych oznacza to konieczność projektowania usług przede wszystkim pod użytkownika mobilnego: z krótką ścieżką do treści, możliwością przełączania się między urządzeniami i coraz większym naciskiem na wygodę oraz brak reklam. Dla tradycyjnych nadawców to ostrzeżenie, że samo bycie w kablówce już nie wystarczy – widz przyzwyczajony do smartfona oczekuje podobnej swobody także na dużym ekranie.







































