Biorą się za głośnych pasażerów. Naprawdę trzeba ludzi wychowywać?
Koniec ze słuchaniem muzyki, przeglądaniem TikToka i głośnymi rozmowami w tramwajach i autobusach – w Łodzi chcą znaczącego rozszerzenia strefy ciszy.

O pomyśle łódzkich radnych pisze portal tulodz.pl. Wzorem krakowskiej uchwały w pojazdach komunikacji miejskiej miałyby powstać strefy ciszy.
- Sam często korzystam z komunikacji publicznej i zdarza się, że muszę słuchać, jak ktoś głośno rozmawia przez telefon o prywatnych sprawach. Bywa to irytujące i uciążliwe. Wielokrotnie też zgłaszają mi takie uwagi sami mieszkańcy, którzy też jadą danym kursem – argumentuje radny Marcin Gołaszewski, jeden z autorów interpelacji.
Łódzcy urzędnicy chcą przeanalizować pomysł i obserwować, jak sprawdzi się w innych miastach.
Problem zachowania ciszy w pojazdach lokalnego transportu zbiorowego został dostrzeżony i stanowi chociażby jeden z tematów poruszanych w ramach prowadzonej w pojazdach MPK Łódź kampanii edukacyjnej – odpowiedział na interpelację wiceprezydent Łodzi, Tomasz Piotrowski.
Rzeczywiście często pojawiają się porady, aby nie przeszkadzać innym pasażerom. Nie wszyscy korzystają jednak z sugestii i włączają muzykę nawet wtedy, gdy zapomnieli zabrać słuchawek.
Dlatego też w pociągach Polregio w woj. pomorskim strefa ciszy to nie tylko skrawek wagonu, jak w składach PKP Intercity. Wywołało to zdumienie wśród części pasażerów. Hałas w przestrzeni publicznej traktowany jest dziś jako norma, a próby ograniczenia dźwięków wydają się często czymś absurdalnym.
Z takim podejściem próbują walczyć w Krakowie. Powstał projekt uchwały zakazującej "używania telefonów komórkowych i innych urządzeń elektronicznych z włączonym głośnikiem lub zestawem głośnomówiącym w krakowskiej komunikacji miejskiej".
Czy zakazami stworzymy lepszą, bo cichą rzeczywistość?
Droga jest z jednej strony kontrowersyjna, bo zakłada, że ludzi trzeba siłą wychować, skoro nie potrafią – według niektórych – zachować się tak, jakby ci tego chcieli. Z drugiej strony nikt nie chce jednak kneblować ust. Chodzi jedynie o stworzenie miejsc, gdzie myśli się również o innych. Z tym mamy dzisiaj duży problem. Strefy ciszy to luksus. Jedynie w wybranych momentach w sklepach robi się ciszej, nie puszczana jest głośna muzyka, a komunikaty nie atakują uszu.
Żyjemy w naprawdę dziwnej rzeczywistości, skoro niektórych szokuje np. fakt, że na lotnisku nie emituje się głośnych informacji. Jesteśmy tak przyzwyczajeni do hałasu, że pretensje ma się do tych, którzy zwracają uwagę, a nie tych, którzy – być może – zachowują się za głośno. To hałas jest dziś naturalnym skojarzeniem, czymś, co pozwala rozpoznać miasto (dźwięki samolotów, aut, imprez, ludzi), ale i przedmieść czy wsi (dźwięki małych lotnisk, maszyn rolniczych, skargi na wiatraki, pompy ciepła, quady jeżdżące przez lasy). Nie istnieje już prosta granica pomiędzy tym, co głośne, a tym, co ciche – wszystko hałasuje, tyle że inaczej, po swojemu.







































