Wielkie miliardy z Unii dla polskiej armii. Trzy najważniejsze tematy
Gigantyczne, największe w historii pieniądze unijne na bezpieczeństwo, trafić mają do Polski. I już wiadomo, na co chcemy je wydać.

Kiedy Unia Europejska uruchamiała program SAFE, wspólny europejski mechanizm finansowania obronności, wielu ekspertów mówiło o historycznym przełomie. Po raz pierwszy w dziejach Wspólnoty państwa członkowskie zgodziły się wspólnie zaciągnąć kredyt na gigantyczną kwotę 150 mld euro, by zwiększyć swoje zdolności militarne. Teraz wiemy, że największym beneficjentem tego programu będzie Polska, która ma do dyspozycji aż 43 mld euro.
Podczas posiedzenia sejmowej Podkomisji Stałej do spraw Budżetu i Finansów Sił Zbrojnych przedstawiciele rządu i przemysłu obronnego zdradzili, że pieniądze z SAFE przeznaczone zostaną na trzy filary bezpieczeństwa Polski i modernizacji Wojska Polskiego.
Europejskie pieniądze mają więc posłużyć przede wszystkim rozwojowi wojsk dronowych, mobilności armii oraz systemów obrony powietrznej. W skrócie: chodzi o to, by polska armia szybciej się przemieszczała, widziała więcej i reagowała szybciej na zagrożenia z powietrza.
To nie przypadek. W ostatnich latach wojna w Ukrainie pokazała, jak ogromne znaczenie mają drony i zdolność do błyskawicznego przerzucania wojsk. Polska, inwestując w te trzy obszary, chce nie tylko zwiększyć swoje bezpieczeństwo, ale też rozwinąć krajowy przemysł obronny, który już dziś produkuje nowoczesne bezzałogowce, radary czy systemy rakietowe.
Oznacza to, że Polska poza wydaniem europejskich pieniędzy na drony i obronę przeciwlotniczą zainwestuje też w mobilność, która w tym przypadku może oznaczać nie tylko nowe śmigłowce transportowe, których rozpaczliwie nam brakuje (co udowadniają kolejne powodzie), ale także rozwój dróg czy np. budowę mostów.
SAFE, czyli europejski kredyt bezpieczeństwa
Program SAFE (ang. Security and Armed Forces Enhancement) został uchwalony podczas polskiej prezydencji w Radzie Unii Europejskiej. To właśnie Warszawa była jednym z głównych orędowników pomysłu, by Europa wspólnie finansowała inwestycje w obronność.
Mechanizm jest prosty, choć skala robi wrażenie. Kraje Unii wspólnie zaciągną niskooprocentowany kredyt w wysokości 150 mld euro, spłacany przez 45 lat. Pieniądze mają trafić nie tylko na zakup broni i amunicji, ale też na modernizację infrastruktury: dróg, mostów i linii kolejowych, które w razie wojny staną się kluczowe dla przerzutu wojsk.
Dla Polski to szansa, by wzmocnić zarówno wojsko, jak i cywilne zaplecze logistyczne. Niektóre inwestycje, jak modernizacja mostów czy dróg dojazdowych do poligonów przyniosą korzyści nie tylko armii, ale też mieszkańcom regionów, gdzie powstaną.
Więcej na Spider's Web:
Rząd szykuje listę projektów
Jak poinformował w Sejmie Marceli Niezgoda, pełnomocnik MON ds. Obsługi Funduszu Bezpieczeństwa i Obronności, obecnie trwają prace nad przygotowaniem listy konkretnych projektów, które będą finansowane z SAFE. Rząd musi przedstawić ją Komisji Europejskiej jeszcze w tym roku.
Polska oczekuje również wytycznych dotyczących zwolnienia z podatku VAT dla projektów realizowanych w ramach programu SAFE – mówił Niezgoda. To ważne, bo przy miliardowych inwestycjach każdy procent podatku oznacza setki milionów euro różnicy.
Polska może stać się centrum europejskiej obronności
Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, SAFE może być dla Polski tym, czym dla Niemiec był Plan Marshalla po II wojnie światowej - potężnym impulsem rozwojowym. Dzięki środkom z tego programu polskie firmy zbrojeniowe – jak Huta Stalowa Wola, WB Group, PIT-RADWAR czy Mesko mogą stać się eksporterami technologii obronnych na skalę europejską.
Co więcej, inwestycje w infrastrukturę i logistykę mogą w praktyce zmienić Polskę w hub transportowy NATO i Unii Europejskiej. Wschodnia flanka sojuszu już dziś zaczyna przypominać potężny korytarz strategiczny, który musi być przygotowany na szybkie przemieszczanie wojsk w razie zagrożenia.