Mieszkańcy Helu błagają premiera o pomoc. Inwestor chce zdewastować półwysep
Hotel obiecujący bliskość z naturą wymaga poświęcenia i wycięcia ponad 400 drzew. Mieszkańcy Helu protestują i mają nadzieję, że sprawą półwyspu zajmie się Donald Tusk.

- Te drzewa nie są dla ozdoby. Ten las ma funkcję ochronną. Chroni miasto i jego infrastrukturę przed erozją wiatru i wody. Trzyma korzeniami piasek, z którego składa się cały półwysep. Pod nogami mamy nie beton, nie skały, a piasek wspierany przez otaczające nas drzewa - mówi w rozmowie z "Dziennikiem Bałtyckim" Małgorzata Ostaszewska, mieszkanka Helu i inicjatorka ruchu Ratujmy Helski Cypel.
Drzewa mają ustąpić miejsca planowanej inwestycji. Na cyplu, 300 m od morskiego brzegu, wybudowany zostanie hotel, budynek z apartamentami do wynajęcia i wielopoziomowy garaż. Wszelkie zgody zostały już jakiś czas temu wydane, chociaż plany inwestora niepokoiły m.in. naukowców. Ci zwracali uwagę, że zagrożeniem dla przyrody będą prace związane z budową, choćby w postaci przyjazdu ciężkiego sprzętu. A jak już hotel powstanie, to zwiększy się liczba turystów.
Ich ewentualny przyjazd cieszy z kolei burmistrza. W materiale "Uwaga! TVN" przekonywał, że hotel miastu jest potrzebny, bo zwiększą się wpływy z turystyki, ale też pojawią się nowe miejsca pracy. Hel na inwestycji ma więc skorzystać, a nie tracić – tłumaczył Mirosław Wądołowski. Na pytania "Dziennika Bałtyckiego" jednak nie odpowiedział, podobnie jak inwestor.
Inicjatorka akcji Ratujmy Helski Cypel ripostuje, że miejsc pracy ma być 257, a Hel liczy 2684 mieszkańców. Przewiduje więc, że pracować będą głównie przyjezdni, a argument burmistrza jest nietrafiony.
Mieszkańcy liczą, że inwestycję uda się powstrzymać zanim dojdzie do wycinki. Terminem granicznym jest 15 października, bo właśnie wtedy kończy się okres lęgowy i teoretycznie inwestor może przystąpić do akcji.
"Cypel to nie tartak" – napisali w petycji
Podpisało ją ponad 22 tys. osób. Zwrócono się w niej do premiera ("jako mieszkańca Pomorza, rodowitego Kaszuby, historyka") z apelem o podjęcie działań "zmierzających do stwierdzenia nieważności decyzji o uwarunkowaniach środowiskowych, która została wydana z rażącym naruszeniem prawa, a w konsekwencji decyzji o warunkach zabudowy i decyzji zatwierdzającej projekt budowlany i pozwolenie na budowę".
Proszą również o wstrzymanie wycinki drzew na Helskim Cyplu powołanie na Helskim Cyplu leśnego rezerwatu przyrody w celu "zachowania drzew jako trwałego elementu przestrzeni publicznej, symbolu pamięci, schronienia dla przyrody oraz wartości społecznej".
Może się wydawać, że trudno wyjść zwycięsko ze starcia z planami inwestorów, ale jest to możliwe
Niedawno w Łodzi udało się zachować zielony skwer w centrum miasta. W miejscu drzew miał powstać apartamentowiec z zielonymi dachami. Skala inna, ale motyw podobny – z jednej strony mówi się o bliskości przyrody, a z drugiej wycina się istniejące drzewa, żeby móc budować nowe.
Po protestach mieszkańców - na zagrożonych wycinką drzewach zawiesili kody QR informujące o tym, jak rośliny są ważne - miasto porozumiało się z deweloperem. W ramach rekompensaty zwiększone zostaną parametry innych inwestycji firmy (ale tak, by nie rodzić nowych sporów i kontrowersji), za to mieszkańcy zyskają nową przestrzeń.
"Na stosunkowo niewielkiej powierzchni udało się zaplanować rozwiązania odpowiadające różnym grupom użytkowników", zapowiada miasto, ogłaszając budowę placu zabaw, wybiegu dla psów i alejki z ławkami dla spacerowiczów i osób szukających chwili odpoczynku.
Dominującym elementem skweru pozostaną istniejące drzewa – klony srebrzyste i pospolite oraz kilka lip – które nadadzą temu miejscu wyjątkowego charakteru – podkreśla miasto.
Miała być nowa inwestycja dewelopera (i co z tego, że z zielonym, ekologicznym dachem, skoro dostępnym dla nielicznych), ale będzie teren dostępny dla wszystkich. Presja ma sens, a niemożliwe, wbrew pozorom, czasami istnieje.