Świat nauki w szoku. Setki uczelni zamieszanych w przekręt
To naprawdę gruba afera. Międzynarodowe śledztwo ujawnia 1,5 tys. podejrzanych prac naukowych, 460 uczelni i rozbudowaną sieć fałszywych autorstw.

W ciągu kilku lat opublikowano ponad 1,5 tys. podejrzanych artykułów naukowych, w które zaangażowanych było blisko 460 uczelni z całego świata. Zidentyfikowana przez badaczy sieć firm powiązana z Ukrainą może być jedną z największych tzw. fabryk publikacji w Europie. Skala procederu naprawdę przeraża.
Szajka, która mogła zatruć światową naukę
W toku kilkuletniego dochodzenia badacze natrafili na ślady działalności firmy, która oferowała nie tylko wsparcie redakcyjne czy językowe, ale także możliwość zakupu autorstwa w artykułach naukowych. Z pozoru legalna firma konsultingowa działająca m.in. z Kijowa powiązana była z publikacjami zawierającymi elementy typowe dla niskiej jakości opracowań: fałszywe dane, nieprawidłowe cytowania oraz podejrzenia o manipulowanie procesem recenzji. Najczęściej korzystali z niej naukowcy z Ukrainy, Kazachstanu i z Rosji, ale zasięg sieci obejmował aż 46 krajów i niemal 460 instytucji akademickich.
Wbrew powszechnym przekonaniom, proceder nie ograniczał się jedynie do doktorantów czy młodych badaczy. W wielu podejrzanych publikacjach znaleziono nazwiska profesorów, kierowników jednostek badawczych i doświadczonych wykładowców. Skala procederu oraz stopień zaangażowania osób na wysokich stanowiskach wskazują na głęboki kryzys etyczny w środowisku naukowym.
Kryzys systemu naukowego
Zaistniała sytuacja obnaża słabości światowego systemu publikacyjnego, który premiuje liczbę publikacji kosztem ich jakości. Presja związana z wymaganiami awansowymi i grantowymi sprzyja korzystaniu z nieetycznych usług. Fabryki publikacji doskonale odnajdują się w tej rzeczywistości – stale zmieniają domeny, przenoszą działalność do innych krajów i tworzą własne czasopisma, stając się jednocześnie trudne do wykrycia i jeszcze trudniejsze do wyeliminowania.
Przeczytaj także:
Eksperci obawiają się, że wykorzystywanie AI do generowania tekstów naukowych jeszcze bardziej utrudni walkę z fałszywymi publikacjami. Wygenerowane przez algorytmy teksty mogą z łatwością przejść przez wstępne etapy recenzji, szczególnie w czasopismach o niższym rygorze. Problem staje się tym poważniejszy, im bardziej automatyzowane są procesy weryfikacji. Wyniki śledztwa pokazują nie tylko skalę zjawiska, ale też jego odporność na mechanizmy kontrolne. Mimo wykrycia nieprawidłowości, wiele czasopism nie wycofało publikacji, a uczelnie nierzadko nie podjęły żadnych kroków wobec zaangażowanych w proceder pracowników akademickich.
*Źródło zdjęcia wprowadzającego: Ground Picture / Shutterstock