20 lat i koniec, niszczymy. Tego już nie da się zatrzymać
Galerie handlowe znikają z miejskiego krajobrazu, a decyzje o rozbiórkach zapadają jeszcze zanim ustali się, co powstanie w ich miejscu. Tylko czy to jedyne możliwe wyjście i czego nas upadek centrum handlowych uczy?

Właściciel GCH Manhattan złożył wniosek o jego rozbiórkę – informuje portal trójmiasto.pl. Termin nie został jeszcze wyznaczony, podobnie jak skala procesu.
Rozważamy różne możliwości, w tym także uwzględniającą zachowanie podziemnego parkingu. Przede wszystkim zależy nam na możliwie szybkim przeprowadzeniu rozbiórki z minimalnymi jej uciążliwościami – zaznacza spółka FIP Gdańsk Retail.
Serwis trójmiasto.pl przypomina, że losy galerii handlowej znane były od lat. Teraz po prostu czekamy na wbicie ostatniego gwoździa do trumny. Mimo wszystko rozbiórka może być jednak pewnym zaskoczeniem, bo mówimy o stosunkowo młodym obiekcie. Centrum Handlowe Manhattan otwarte zostało w 2004 r. i było wówczas jednym z największych i najnowocześniejszych tego typu przybytków w Polsce.
Co więcej, odpowiedzialni za projekt architekci zostali wyróżnieni w konkursie Stowarzyszenia Architektów Polskich w kategorii "budynek użyteczności publicznej", czym szczyciło się samo miasto. Jury uznało, że galeria "poprzez rzadko spotykaną w obiektach komercyjnych przejrzystość i lekkość ażurowej elewacji" wzbogaciła okolice. Nagrodzeni dziękowali inwestorowi za to, że pozwolił im stworzyć "nietuzinkową, czysto komercyjną budowlę, która stała się zarazem wyróżnikiem przestrzennym, wprowadzającym nową jakość w krajobraz Wrzeszcza".
Z perspektywy czasu te zachwyty mogą wydawać się nieco przesadzone, choć nie można odmówić galerii, że jest dzieckiem swoich czasów. Patrzysz na budynek, a ścieżka dźwiękowa "Magdy M." sama załącza się w tle.
Nagrody nie mają jednak znaczenia – galeria pójdzie do rozbiórki, mimo młodego wieku
Jeszcze bardziej bezwzględne decyzje podejmowane są w Poznaniu, gdzie litości nie okazano raptem ponad dziesięcioletniej Galerii Dębiec. Wybudowany w 2014 r. obiekt już w przyszłym roku zostanie wyburzony. "Dochodzi do absurdalnej sytuacji, gdy burzone są budynki w bardzo dobrym stanie technicznym" – słusznie zauważa Jakub Głaz na łamach portalu "Architektura i biznes".
Nie czas patrzeć na wiek, gdy nie zgadzają się zyski lub niepokoją trendy – mogą odpowiadać właściciele takich miejsc. Z najnowszego raportu Proxi.cloud, Grupy Blix i UCE Research wynika, że liczba klientów w galeriach handlowych nawet podczas letnich wyprzedaży spadła o 3,9 proc. w porównaniu do 2024 r. Klienci z zakupami przenoszą się do sieci, ewentualnie wolą odwiedzać mniejsze sklepy.
Teoretycznie powodów do paniki nie ma - jeszcze. Spada bowiem liczba klientów i długość wizyt, ale za to rośnie ich… częstotliwość.
Wzrost częstotliwości wizyt pokazuje, że Polacy nadal regularnie i chętnie odwiedzają tego typu obiekty, choć spędzają tam mniej czasu. Coraz częściej wybierają się do galerii w konkretnym celu, np. odebrać zamówiony towar, zrobić szybkie zakupy czy odbyć krótkie spotkanie w strefie gastronomiczne – wyjaśniał ten paradoks Mateusz Chołuj z Proxi.cloud.
Niby branża może szukać w tym pocieszenia – i dopasować się do zmian – jednak nie da się nie zauważyć trendu. Co chwila słyszy się o kolejnych galeriach handlowych do wyburzenia. W Warszawie krzyżyk postawiono choćby na takich obiektach jak Dom Mody "Klif", Galeria Bemowo czy CH Land. Co w zamian? Głównie nowe apartamentowce.
Bloki mogą powstać w też Krakowie w miejscu jeszcze stojącego centrum handlowego Krokus. Galeria została sprzedana, a według nieoficjalnych informacji, do których dotarł portal lovekrakow.pl, inwestor myśli o mieszkaniach. Niektórzy radni twierdzą, że to dobry pomysł, inni, że wręcz przeciwnie.
"Czy tak ma wyglądać dobre planowanie miasta? Czy tak ma wyglądać przyszłość tych terenów? Czy ktokolwiek zapytał mieszkańców, szczególnie okolicznych czego potrzebują? Jakich funkcji oczekują?" – napisał na swoim facebookowym profilu Łukasz Maślona, wiceprzewodniczący Rady Miasta Krakowa, współzałożyciel Koalicji Ruchów Krakowskich "Wspólnie dla Miasta".
Można się zastanawiać, czy to nie jest lekcja, którą dają nam szykowane do wyburzenia galerie handlowe
Wcześniej panował hurraoptymizm i takie miejsca powstawały nawet blisko siebie, co dziś jak się wydaje odbija się czkawką. "Decydenci byli jednak głusi na głosy krytyki i robili wszystko, by nasycić Poznań jak największą ilością metrów kwadratowych handlu" – pisał Jakub Głaz o poznańskich molochach, ale przecież to nie problem wyłącznie stolicy Wielkopolski. W sąsiedztwie skazanego dziś na wyburzenie CH Manhattan trzy lata później powstała Galeria Bałtycka, oddalona raptem o kilka przystanków od nagradzanego w 2004 r. obiektu. I takich przykładów znajdziemy pewnie więcej w całym kraju. Obecnie wspólna egzystencja sklepowych kolubryn przestaje się opłacać.
Dziś jesteśmy mądrzy, ale kto mógł dwadzieścia lat temu przewidzieć, że zakupy tak drastycznie się zmienią - powiedzą obrońcy handlowych molochów. Albo że biurowce przestaną być potrzebne, wszak i one znikają z miejskiego krajobrazu, ustępując miejsca nowym blokowiskom. Z perspektywy czasu łatwiej osądzać, ale w tym rzecz, by dokładnie planować i zastanawiać się, po co się buduje i komu najbardziej na tym zależy. Właśnie po to, żeby dwadzieścia lat później nie musiały wjeżdżać koparki.
Rozwaga jest potrzebna, tym bardziej że to nie do końca tak, że mieszkań w Polsce brakuje. Owszem, chętnych pewnie znajdziemy bez problemu, ale ceny są tak duże, że nie wszyscy mogą sobie pozwolić na wieloletnie kredyty. Za to mieszkania kupowane są w tzw. celach inwestycyjnych i przez to nierzadko stoją puste przez długie miesiące.
Taki proceder chcą ukrócić Katowice. Miasto uznało, że niesprzedane nieruchomości nie realizują celów mieszkaniowych, a więc należy się od nich 30-krotnie wyższa stawka podatku. Nie brakuje osób, które uznały, że ten pomysł warto przenieść na grunt innych miast. Są nawet pierwsze efekty:
Ma to sens, skoro w polskich miastach mamy do czynienia wręcz z nadpodażą mieszkań, jak pisała na Bizblogu Agata Kołodziej:
Tymczasem, w niektórych miastach Polski górka nowych mieszkań, która wciąż rośnie, bo więcej się buduje niż kupuje, jest tak duża, że tzw. czas wyprzedaży wynosi 8-9 kwartałów, podczas gdy równowagę na rynku mamy, kiedy wskaźnik ten wynosi 4-5 kwartałów. Mamy ewidentnie nadpodaż mieszkań, a skoro w takiej sytuacji deweloperzy nie obniżają cen, to znaczy że właśnie je przetrzymują, czekając na lepsze czasy, czyli niższe stopy i wzrost zarobków Polaków.
Do tej górki dosypane mają zostać kolejne nieruchomości, które wyrosną w miejscu niepotrzebnych galerii handlowych. A co, jeśli pomysł Katowic jednak się sprawdzi i deweloperzy zostaną zmuszeni do obniżenia cen już istniejących mieszkań, rynek w końcu się nasyci, a demografia zrobi swoje, bo przecież Polska ma się wyludniać? Owszem, nie wszędzie, ale to przecież czynnik, którzy trzeba brać pod uwagę.
Dlatego potrzebna jest dyskusja i zastanowienie się, czy burzenie to jedyne wyjście. Może lepiej skorzystać z tego, co jest i po prostu przerobić? Warto też zastanowić się, czy na pewno jedyną alternatywą są kolejne apartamentowce.
Zdjęcie główne: Patryk Kosmider / Shutterstock.com