Światło męczy nie tylko ludzi. Wystarczy drobna zmiana, żeby wszystkim żyło się lepiej
Zaburzone zostały naturalne procesy roślin – mówi polska naukowczyni. Rośliny, podobnie jak ludzie i zwierzęta, mają coraz większy problem w zorientowaniu się, jaka jest właściwie pora.

Ciepłe, wiosenne i słoneczne popołudnie. Park pełen jest ludzi. Leżą na kocykach, grają w badmintona, bawią się z psami. Środek tygodnia, a przypomina bardziej połowę wakacji i sezonu urlopowego. Wiosna w pełni, ale lampy jeszcze się nie przestawiły. Od zmiany czasu trochę już minęło, a one nadal świecą tak, jakby powinien panować mrok.
Być może to tylko awaria albo zwykłe niedopatrzenie – choć wpis na ten temat widziałem na osiedlowej grupce wcześniej, więc najwyraźniej długo pozostała niezauważona przez odpowiedzialne za porządek osoby. Nawet jeśli powody zbędnego oświetlania uliczek przy pełnym słońcu są błahe, to jednak cała sytuacja symboliczna. Dobrze pokazuje nasze podejście do światła.
Niech świeci, skoro może
W rozmowie z PAP dr inż. Anna Kołton, prof. URK z Katedry Botaniki, Fizjologii i Ochrony Roślin Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie, podkreśla, że wcale nie chodzi o to, że powinniśmy całkowicie zrezygnować ze światła.
- Jednak w ostatnich latach jego ilość wzrosła tak bardzo, że zaburzone zostały naturalne procesy roślin; ich cykl dnia i nocy – wyjaśnia.
Światło to dla rośliny informacja, co się dzieje, gdzie jest, jaka jest pora dnia i roku. Ona na to wszystko reaguje i na podstawie nawet niewielkich zmian w intensywności i składzie spektralnym światła wie, kiedy rozpocząć jakieś procesy (np. rano) i kiedy je zakończyć (np. wieczorem). Światło zmienia więc jej metabolizm, wzrost, rozwój; wpływa na to, czy będzie już kwitła, czy rozpocznie procesy starzenia itd. Problem zaczyna się wtedy, gdy do naturalnego światła dołącza sztuczne w nocy – tłumaczy.
Co się wówczas dzieje? Dla roślin to sygnał, że cały czas trwa dzień lub że nie ma tradycyjnego „przejścia” pomiędzy porami roku. Przez to naturalne procesy, takie jak „zahamowanie wzrostu, przygotowanie do spoczynku, spowolnienie fotosyntezy czy zmiana ustawienia liści”, nie rozpoczynają się we właściwym czasie. Dochodzi do licznych zaburzeń.
- [Rośliny] wcześniej wypuszczają liście i kwiaty. I może się to z pozoru wydawać niegroźne - przecież szybciej zobaczymy piękne oznaki wiosny. Ale jeśli rozwój roślin nie jest zsynchronizowany z temperaturą, to przymrozki mogą zniszczyć zbyt szybko rozwinięte liście czy pąki. Co więcej, jeżeli kwiaty pojawią się wcześniej niż zapylające je owady, może dojść do poważnych zaburzeń w rozmnażaniu roślin i całych ekosystemach - mówi ekspertka.
Naukowczyni zwraca uwagę, że problem zanieczyszczenia światłem to jedna z niewielu kwestii, którą można w miarę łatwo i szybko rozwiązać. Wystarczy po prostu mniej świecić. Mamy już narzędzia i technologie, które na to pozwalają. Wystarczy gasić światła tam, gdzie nie są potrzebne. Stawiać na czujniki ruchu. Albo instalować bardziej przyjazne dla otoczenia lampy o ciepłej barwie.
- My bardzo lubimy używać światła w dużych ilościach, ale nie wszystko, co lubimy, jest pozytywne. Musimy się czasem zastanowić, jakie będą tego dalsze konsekwencje – przekonuje w rozmowie z PAP badaczka.
Niestety ciągle tej refleksji brakuje. Oświetlamy wszystko, co możliwe – stadiony, rzeźby, pomniki, reklamowy. Nie mówiąc już o żarówkach instalowanych w chodniku, które świecą prosto na drzewa – przez całą noc. Tylko po to, aby pokazać, że możemy, że nas stać?
Zwiększenie natężenia mroku może być trudne do zaakceptowania – mało kto chciałby wrócić do oświetlenia sprzed rewolucji industrialnej. Najpewniej musielibyśmy na nowo przedyskutować nasze podejście do społeczeństwa dobrobytu, bezpieczeństwa, życia zawodowego, stylu życia i całego kontekstu społecznego. Światło świadczy też o bogactwie, a najmocniej i najobficiej są rozjarzone wielkie miasta i kraje rozwijające się – pisał szwedzki badacz nietoperzy Johan Eklöf w swojej książce „Manifest ciemności”.
I chociaż misja pod tytułem „mniej świecić” wydaje się najprostszą do zrealizowania, to pewnie właśnie z powodów, o których wspomniał Eklöf, jest jednocześnie niemałą utopią.