Mówią, że to jak wycięcie puszczy amazońskiej. W polskim mieście walczą o las
Protesty w Łodzi pokazują, jak różnie można podchodzić do tematu otaczającej nas zieleni. Potrzebujemy drzew nie tylko w miastach, ale też wokół nich. Nie wszyscy z tym stanowiskiem się jednak zgadzają.

Część terenów leśnych położonych niedaleko łódzkiego lotniska ma zostać przeznaczona pod zabudowę przemysłową. Tak ustalili łódzki radni. Nie zgadza się z tym część mieszkańców, dla których to zbyt ważne miejsce, by pozwolić na powstanie tam hal czy magazynów. Ich zdaniem 30 ha obszar powinien być użytkiem ekologicznym.
- To byłaby katastrofa ekologiczna, te tereny są niezwykle cenne przyrodniczo, to zielone płuca Łodzi. Jeśli je zabudujemy, zmieni się klimat w mieście. Jak można tereny zielone zamieniać w przemysłowe? To jak wycinka puszczy amazońskiej! Czemu władza, która ma się opiekować mieszkańcami, zabiera im to, co najcenniejsze? - mówił w trakcie protestu pod urzędem miasta Leszek Pręcikowski ze Straży Ochrony Przyrody, cytowany przez portal tulodz.pl.
Ten las, to także część naturalnego filtru powietrza, oczyszcza on powietrze docierające do wnętrza Miasta. Jest to naturalny leśny bufor, oddzielający Łódź od szkodliwego oddziaływania m.in. lotniska (zrzuty paliwa przy lądowaniach - w tym metale ciężkie), sortowni odpadów i fetoru osadników GOŚ na Sanitariuszek. Dzięki niemu nie dusimy się w smogu! Ten fragment lasu stanowi rezerwuar wilgoci dla okolicznych obszarów leśnych. Jest to naturalna "gąbka" chłonąca i magazynująca wodę dla całego omawianego obszaru, której nie można się pozbywać w dobie katastrofy klimatycznej, gdy Łódź znajduje się w centrum obszaru suszy w Polsce i Europie. W ramach lasu przeznaczonego do wycinki (sklasyfikowanego jako obszar przemysłowo-usługowy) znajduje się niezwykle cenny teren podmokły. Fragment lasu, o którym mowa, ma charakter (idąc od strony wschodniej – ku zachodowi) najpierw lasu mieszanego bagiennego (LMb) porośniętego przez osikę, aż po las mieszany wilgotny (LMw) i las mieszany świeży (LMśw), z dominacją brzozy, oraz udziałem osiki, dębu, sosny i innych gatunków – podkreślano w petycji, którą w internecie podpisało ponad 2 tys. osób.
"Wasze hale nie dadzą życia - las tak!", "Dziś drzewa, jutro my. Stop wycince" – pisali na transparentach protestujący.
Nie byli jedyni. Innym przekształcenie zielonych terenów jest na rękę, bo w grę wchodzą ewentualne zyski. Gdyby miasto zdecydowało się przeznaczyć tereny leśne na użytek ekologicznych, musiałoby odkupić działki w cenie ok. 25 zł za metr kwadratowy. Rynkowa cena, jak zwraca uwagę portal tulodz.pl, wynosi ok. 250 zł za metr kwadratowy. „Dlaczego mamy być stratni? Chcemy sprawiedliwości” – mówią ci, którzy liczą na zysk.
Według miasta jeszcze nie wiadomo, co mogłoby powstać na ewentualnej zabudowie przemysłowej. Mogą to być hale i magazyny, ale też bloki albo hotel. Póki co nieplanowana jest wycinka drzew, a cały proces będzie skomplikowany, bo trzeba ustalić „kwestie własnościowe”.
- Na tym terenie działki miejskie przeplatają się z prywatnymi – wyjaśnia portalowi tulodz.pl radna miejska Magdalena Gałkiewicz.
Po co nam zielone tereny?
Niedawno tę kwestię poruszali ci, którzy nie zgadzali się z propozycją ułatwiania wycinki drzew na prywatnych działkach. Z jednej strony mamy pogląd, że na własnym terenie można robić co się chce – choć nie do końca, wszak większe gatunki wymagają uzyskania pozwolenia przed ich ścięciem – ale z drugiej pada odpowiedź, że przyroda nie bardzo przejmuje się granicami i tym, co do kogo należy i od jak dawna.
- Z drzewa na naszej działce korzysta wiele ptaków z całej okolicy. To drzewo też produkuje tlen dla sąsiadów. Nie ma nagle takiej magicznej granicy, że „oh, ogrodzenie sąsiada” i tak koniec z korzyści z drzewa – przekonywano na profilu ZaDrzew ZaKrzew.
Ile cennych drzew produkujących tlen czy magazynujących wodę byśmy stracili, gdyby tak łatwo każdy mógłby się ich pozbyć? To pytanie należy rozszerzyć na tereny wokół miast. Kuszące dla władz czy właścicieli okolicznych działek może być przeznaczenie ich pod obszar służący przemysłowi. Wpływy z podatków zasilające budżety, będzie zarobek dla tych, którzy sprzedadzą tereny dużym podmiotom.
Gdzie podzieją się zwierzęta, które stracą kolejne naturalne dla nich tereny? Zapewne będą musiały kierować się w stronę miast, co rodzi kolejne konsekwencje. Wszystko jest ze sobą połączone.
Jeszcze nie wiadomo, co stanie się z drzewami na spornym terenie nieopodal łódzkiego lotniska, ale obawy mieszkańców są zrozumiałe. Rodzi się pytanie, czyja korzyść jest ważniejsza i czy nie powinno się myśleć bardziej długofalowo. Drzewa pomagają w walce ze skutkami katastrofy klimatycznej. Dają schronienie zwierzętom. Można stworzyć miejsce, które będzie pozwalało wypoczywać mieszkańcom. Ale można też przekształcić teren, który zacznie na siebie zarabiać. Co jest ważniejsze? Obawiam się, że odpowiedź łatwo przewidzieć. Bardzo bym się chciał mylić.
Zdjęcie główne: The crybaby / Shutterstock.com