Marzy ci się amerykańskie obywatelstwo? Natychmiast skasuj social media
Propozycja inspirowana polityką Donalda Trumpa zakłada konieczność weryfikacji kont społecznościowych kandydatów na obywateli Stanów Zjednoczonych. Lepiej uważać na swoje posty na Facebooku

Jak nietrudno się domyślić, w odpowiedzi na zapowiedź administracji prezydenta Donalda Trumpa dotyczącą wprowadzenia obowiązku udostępniania historii kont społecznościowych przez osoby ubiegające się o obywatelstwo, zielone karty, azyl lub status uchodźcy, powstała burzliwa debata na temat granic bezpieczeństwa narodowego, prywatności i wolności słowa.
Propozycja, ogłoszona przez Urząd ds. Obywatelstwa i Imigracji (USCIS), zakłada rozszerzenie procesu weryfikacji o analizę aktywności na platformach takich jak Facebook, Instagram czy X (dawny Twitter). Celem ma być zwiększenie skuteczności identyfikacji zagrożeń poprzez gromadzenie danych, które - według USCIS - są niezbędne do rygorystycznej oceny wnioskodawców. Krytycy wskazują jednak na ryzyko nadużyć, stygmatyzację grup imigranckich oraz precedens, który może prowadzić do inwigilacji obywateli Stanów Zjednoczonych.
To też jest ważne:
Inwigilacja i stalking na social mediach - dla bezpieczeństwa obywateli
Propozycja USCIS bezpośrednio nawiązuje do rozkazu wykonawczego nr 13780 z 2017 r., zatytułowanego Ochrona Stanów Zjednoczonych przed terrorystami i innymi zagrożeniami bezpieczeństwa narodowego, który nakazywał agencjom federalnym wdrożenie wszelkich dostępnych środków w celu identyfikacji zagrożeń wśród imigrantów.
Dokument ten, podpisany przez Trumpa w pierwszym dniu urzędowania, stał się fundamentem dla szeregu restrykcyjnych polityk imigracyjnych, w tym zawieszenia programu przyjmowania uchodźców oraz cofnięcia statusu TPS (Tymczasowej Ochrony) dla obywateli Wenezueli i Haiti. Nowa propozycja USCIS wpisuje się w szerszą strategię administracji, zmierzającą do ograniczenia legalnej imigracji poprzez zaostrzenie kryteriów kwalifikacyjnych - co potwierdza m.in. projekt Heritage Foundation Project 2025, postulujący radykalne cięcia w liczbie wiz.
Od 2019 r. Departament Stanu wymagał od osób ubiegających się o wizy (głównie z krajów muzułmańskich) podania pięcioletniej historii kont społecznościowych. W przeciwieństwie do obecnej propozycji dotyczyło to jednak wyłącznie wnioskodawców spoza Stanów Zjednoczonych, a nie rezydentów starających się o zmianę statusu prawnego.
USCIS planuje objąć nowymi wymogami ponad 3,5 mln osób rocznie, w tym kandydatów na obywateli, co -według szacunków agencji - zwiększy obciążenie administracyjne o 286 tys. godzin pracy rocznie. W praktyce oznacza to konieczność zatrudnienia dodatkowych pracowników lub przekierowania zasobów z innych działów, co budzi wątpliwości ekspertów co do wykonalności projektu.
Nie wszyscy popierają tę formę bezpieczeństwa. Co z wolnością wypowiedzi i tajemnicą korespondencji?
Organizacje broniące praw imigrantów, takie jak Catalyze/Citizens, określiły propozycję jako autorytarny nadzór, który zmusza osoby ubiegające się o legalizację pobytu do samoocenzurowania się w obawie przed konsekwencjami. Beatriz Lopez, dyrektorka wykonawcza Catalyze/Citizens, ostrzegła, że dziś celem są imigranci, jutro - obywatele sprzeciwiający się polityce Trumpa. Podobne obawy wyraża Amerykańska Unia Wolności Obywatelskich (ACLU), wskazując na historyczne przypadki nadużyć w monitorowaniu społeczności muzułmańskich za pomocą narzędzi cyfrowych.
Eksperci z Electronic Frontier Foundation podkreślają, że analiza postów społecznościowych obarczona jest wysokim ryzykiem błędów, zwłaszcza w kontekście różnic kulturowych i językowych. Przykładowo żart lub metafora użyta przez obywatela kraju objętego konfliktem może zostać uznana za poparcie dla terroryzmu przez urzędnika nieznającego lokalnego kontekstu. Kathleen Bush-Joseph z Migration Policy Institute zwraca uwagę na brak jasnych wytycznych co do tego, jakie treści będą uznawane za niepokojące. W efekcie decyzje mogą podlegać subiektywnej interpretacji, prowadząc do arbitralnego odrzucania wniosków.
Wprowadzenie obowiązku udostępnienia kont społecznościowych może wywołać tzw. efekt mrożący, skłaniający imigrantów do ograniczania aktywności online. Saira Hussain z Electronic Frontier Foundation zauważa, że wiele osób - zwłaszcza tych z krajów autorytarnych - używa mediów społecznościowych do krytyki reżimów lub organizowania pomocy humanitarnej. Obawa przed inwigilacją ze strony USCIS może zmusić ich do zaniechania tych działań, co stanowi pośrednie naruszenie wolności słowa gwarantowanej Pierwszą Poprawką.
Dla obywateli Stanów Zjednoczonych inwigilacja postów w mediach społecznościowych to żadna nowość
Choć propozycja dotyczy obecnie tylko imigrantów, organizacje prawne ostrzegają, że mechanizmy inwigilacji wprowadzone tymczasowo często rozszerzają się na innych grup. W 2019 r. Biały Dom uruchomił narzędzie do zgłaszania przypadków stronniczości na platformach społecznościowych, które wymagało od użytkowników podania statusu obywatelskiego przed złożeniem skargi.
Choć formularz nie był obowiązkowy, sama jego obecność wzbudziła kontrowersje, sugerując, że rząd może śledzić również obywateli krytykujących władze. Podobne obawy budzą niedawne posty z oficjalnych kont Białego Domu, gloryfikujące Trumpa w monarchicznej estetyce.
Skala przetwarzania danych miałaby być ogromna
USCIS przyznaje, że nowe wymogi wpłyną na 2,5 mln aplikacji rocznie, generując setki tysięcy dodatkowych godzin pracy. Problemem pozostaje nie tylko ilość danych, ale także ich jakość - wiele kont społecznościowych prowadzonych jest anonimowo lub pod pseudonimami, co utrudnia powiązanie ich z konkretnymi wnioskodawcami. Ponadto agencja nie precyzuje, jak zamierza analizować treści w językach obcych lub wykrywać sarkazm/ironię, które często mylą nawet zaawansowane algorytmy AI.
Choć USCIS deklaruje, że wdrożenie nowych procedur nie wiąże się z dodatkowymi kosztami, eksperci wątpią w realność tych zapewnień. Przykładowo analiza jednego konta społecznościowego pod kątem trendów ekstremistycznych wymaga średnio 2-3 godzin pracy wykwalifikowanego analityka. Przy 3,5 mln aplikacji rocznie, nawet pobieżna weryfikacja każdej z nich przekroczyłaby możliwości budżetowe agencji. W konsekwencji może dojść do selektywnego stosowania nowych zasad, faworyzującego wnioskodawców z określonych krajów lub grup etnicznych.
Na szczęście dla Polaków starających się o obywatelstwo jest nadzieja
W 2019 r. dwaj dokumentaliści pozwali administrację Trumpa, argumentując, że obowiązek podawania kont społecznościowych przy wnioskach wizowych narusza Pierwszą Poprawkę, gwarantującą wolność słowa. Choć sąd oddalił ich skargę, ACLU i Knight First Amendment Institute złożyły apelację w 2024 r., wskazując na brak dowodów, że monitoring social mediów poprawił bezpieczeństwo. Analogiczne argumenty mogą pojawić się w przypadku nowej propozycji USCIS, zwłaszcza jeśli agencja nie udowodni, że zebrane dane rzeczywiście służą identyfikacji zagrożeń.
Wymóg udostępniania kont społecznościowych może spotkać się z reakcją ze strony państw, których obywatele czują się dyskryminowani. Przykładowo, w 2017 r. próba wprowadzenia testu wartości dla imigrantów z krajów muzułmańskich wywołała napięcia dyplomatyczne z sojusznikami USA, takimi jak Jordania czy Zjednoczone Emiraty Arabskie. Obecna propozycja, obejmująca wszystkich aplikujących, może zostać odebrana jako kolektywne podejrzewanie imigrantów o złe intencje, co zaszkodzi wizerunkowi Stanów Zjednoczonych jako kraju otwartego. Pomysł może być zatem wkrótce wycofany.
*Ilustracja otwierająca: DannyOliva / Shutterstock