REKLAMA

Już nie wujek przy stole. Mistrzem "kiedyś to było" są 30-latkowie przy klawiaturze

Albo i nawet znacznie młodsza osoba, bo boomerowanie przestaje być cechą doświadczonych wiekiem. Obiektem westchnień nie są już wyidealizowane lata młodości, ale wydarzenia, które miały miejsce całkiem niedawno. Tym bardziej „kiedyś to było” szokuje, bo przecież powinniśmy pamiętać, że wcale nie było aż tak kolorowo.

copilot klawisz klawiatura opinie
REKLAMA

Zabrzmię jak boomer, ale pamiętam ten okres internetu, kiedy transfer liczyło się w kB – zaczyna swój wątek jeden z użytkowników Reddita.

REKLAMA

Używałem GG, wbijałem na chatroomy, bywałem na różnych forach. Pamiętam z tego okresu wiele rozmów, wymiany zdań, nawet znajomości. Dzisiaj nie jestem w stanie korzystać z tej części internetu. Patrząc na same komentarze to trochę strach/obrzydzenie w to wchodzić.

Jak tłumaczy autor wpisu dziś „nie da się już przedstawić swojego zdania, a w zamian dostać inne, użyć argumentów, przeczytać czyjeś”. Zamiast tego mamy „naskakiwanie na siebie, wyzwiska, wyśmiewanie”. I to nie tylko w internecie, ale również w prawdziwym życiu.

Też pamiętam czasy „tamtego internetu”. Lepszego? Trudno powiedzieć. Na pewno innego. Bardziej dzikiego, nieokiełznanego, a więc przez to może wydawać się, że i naturalnego. Łatwo poczuć nostalgię oglądając filmiki sprzed 10 czy więcej lat, które trafiały wówczas do sieci. Nikt nie kalkulował, po prostu wyciągał telefon i kręcił to, co uznawał za ciekawe i śmieszne. Tak samo było z blogami, na których opisywało się zwykłą szarą codzienność.

Z drugiej strony kultowe wręcz hasło „temat poruszany wielokrotnie, proszę używać opcji ‘szukaj’, zamykam wątek” pochodzi przecież z tamtego idealizowanego okresu. „No i właśnie dlatego kiedyś to było!” - krzykną ci, którzy marzą o pewnym porządku i szanowaniu zasad, o tym, by czuwał nad nami moderator dbający o wspólnotę. Z jednej strony ochrona przed bałaganem, z drugiej ustalona z góry hierarchia i konieczność podporządkowania się. Nikogo nie obchodziło, że szukałeś i teraz chcesz się dowiedzieć.

Właśnie dlatego zapamiętałem to trochę inaczej

Wspólnoty te były bardzo często wsobne, ekskluzywne, z dystansem podchodzące do nowych, co wcale nie jest pozytywną cechą. Nie wszystkie i nie zawsze, to jasne, ale jeśli myślę o dawnych forach internetowych, to pierwszym skojarzeniem jest elitarność. Trzeba było z mozołem tworzyć swoją reputację, by z szarej myszki stać się kimś, komu warto odpisać. A kiedy już miało się skromny, ale jakiś staż, z pewną pogardą oceniało się nowych użytkowników.

Czy w tym wąskim i szacownym gronie bardziej uważano na słowa? Niekoniecznie. Dobitnym przykładem jest choćby piosenka Kultu z 2001 r. Kazik w utworze „Forum internetowe” opisał może jeszcze nie hejt, ale coś w rodzaju malkontenctwa, które było widoczne z jego perspektywy w wirtualnym świecie. Oczywiście możemy to tłumaczyć to tym, że artysta jest zawsze na świeczniku, a przez to uderza w niego więcej ciosów, ale jest to zapis tego, że internetowe forum sprzed lat wcale nie było krainą sprawiedliwych pochwał i merytorycznej krainy. Musielibyśmy cofnąć się znacznie dalej niż czasy GG, aby poszukać tego lepszego internetu. I naprawdę wątpię, byśmy go znaleźli.

Może się wydawać, że „tamten” internet był lepszy, nastawiony na kontakt z drugim człowiekiem, naturalny i prosty, ale tak naprawdę był po prostu zamknięty. Społeczności siłą rzeczy były małe, często anonimowe, ukryte za awatarami i nickami. Brudy prano we własnym gronie. Nie brakowało jednak wulgarnych komentarzy pod artykułami. Dziś, co może faktycznie szokować, już nikt nie przejmuje się, że skrajne opinie wygłaszane są z nie anonimowych kont. Maski opadły, ale hejt pozostał. Zawsze, niestety, był.  

Najwidoczniej rozczarowanie współczesnością jest jednak na tyle duże, że mitologizuje się nie aż tak odległą przeszłość

To zresztą efekt tego, że świat pędzi i to w zawrotnym tempie. Nostalgiczny okres to już czasy sprzed pandemii. I jakby się nad tym zastanowić jest to wręcz naturalne odczucie, bo przecież rok 2019  wydaje się tak niewinny, tak beztroski, tak spokojny w porównaniu z naszą rzeczywistością.

Tylko ta tęsknota za tym, co było, idzie naprawdę daleko. Nagle okazuje się, że sala gimnastyczna z materacami zamiast bramek była pięknym miejscem, z duszą i klimatem. Taki właśnie komentarz pojawił się na Twitterze przy okazji dyskusji o warszawskiej szkole z boiskiem na dachu.

Owszem, to Twitter, więc niewykluczone, że ktoś zrobił sobie żart. Jeśli nawet była to parodia wujkowego mitologizowania własnej – dlatego lepszej – młodości to okazała się strzałem w dziesiątkę. Na szczęście wiele osób pisało, że w życiu nie wróciłoby do swojej sali gimnastycznej, za to rozegrałoby niejeden mecz na dachu, ale nie brakowało też głosów poparcia.

Podobne komentarze pojawiały się w dyskusji o młodzieży, która poszła do szkoły, i nie poradziła sobie z obsługą komputerów. Wiele osób pukało się w głowy i przypominało sobie własne lata młodości, wcale nie aż tak odległe, kiedy to jak ktoś nawet czegoś nie wiedział, to albo pytał innych, albo popychany ciekawością znajdował odpowiedź.

Być może to kwestia moich doświadczeń, ale mam wrażenie, że u mnie było… różnie. Wcale nie uważam, by moi rówieśnicy wykazywali się nadzwyczajną ciekawością czy specjalistyczną wiedzą. Część tak, ale część nie – i nie zdziwiłbym się, gdyby dziś było podobnie. Tylko te bardziej jaskrawe przykłady są lepiej widoczne.

Internet jak dawny stół przy rodzinnej uroczystości

Odniosłem wrażenie, że tego „kiedyś to było” coraz bardziej przybywa. Autorami sądów zaś są wciąż młode osoby, które wspominają okres sprzed 5 czy 10 lat. Czy to możliwe, że w tak krótkim czasie nastąpiła ogromna degrengolada obyczajów i zachowań, więc krytyczne opinie o teraźniejszości są na miejscu? Słyszę gromkie „tak”, które wypowie część, ale ja będę upierał się jednak przy swoim „nie sądzę”. Dlatego dziwi mnie, że tak szybko niektórzy zaczęli w lepszych barwach przedstawiać nieodległą historię.

A może zawsze tak było? Może ci memiczni wujkowie w fazę „kiedyś to było” też przeszli po 30, ale jako dzieci tego nie zauważaliśmy, bo zajęci byliśmy swoimi sprawami? Tym bardziej że okazją do wychwalania minionych lat były tylko rodzinne spotkania, więc rzadko kiedy tego typu opowieści się słyszało. Teraz wystarczy zajrzeć na Twittera i zostać zalanym wspomnieniami o pięknym okresie 2015-2019.

REKLAMA

Jest też inna opcja: będąc otoczonym przez boomerów samemu trzeba przyjąć taką taktykę, by nie być tym, kogo się krytykuje, udowadniając przy tym, że młodsi są jeszcze gorsi? Ot, wirtualna wersja wojskowej fali - najpierw oni gnębią nas, a potem my nowych.

Nieważne która opcja jest bliższa prawdy - to po prostu przykre, że nie ma możliwości, aby od tego się odciąć. Widocznie współczesny świat też nie daje odpowiedniej satysfakcji i tej trzeba szukać w tym, co minęło.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA