Zalane ulice, powalone drzewa. To lato jest okropne, a to dopiero początek
Albo tropikalne upały, albo niszczycielskie ekstremalne zjawiska. Zero spokoju, niemal ciągłe wahania. Jeśli ktoś jeszcze zastanawia się, o co chodzi w tych zmianach klimatu, niech po prostu wyjrzy przez okno. Tegoroczne lato jest dobrym podsumowaniem.
Straż pożarna poinformowała, że w poniedziałek strażacy odnotowali 2547 zdarzeń związanych z usuwaniem skutków burz. Najwięcej w woj. wielkopolskim (877) i mazowieckim (765). W Jeleniej Górze, Borkowie na Mazowszu, Warszawie na stacji Okęcie oraz w północnej dzielnicy Bielany pobity został rekord dobowej sumy opadu. „Na Okęciu spadło ponad 90 litrów wody w 24h, a na Bielanach ... prawie 120 litrów” – podsumowało IMGW.
W Jeleniej Górze w ciągu jednej doby spadło 153,4 mm deszczu. Poprzedni rekord z 2001 wynosił 119,3 mm.
Kolejne rekordy spływają. Portal zwielkopolski24.pl donosi, że w Żerkowie (powiat jarociński) zanotowano najwyższy poziom opadów deszczu od 39 lat. Spadło tam aż 107 mm wody w ciągu zaledwie kilku godzin. Miesięczna norma to… ok. 60 mm.
Jak informuje Łukasz Kuliński - Wielkopolski Łowca Burz, w Michałkowie koło Ostrowa Wielkopolskiego w krótkim czasie spadło aż 154 mm deszczu. To ekstremalna wartość, która przekroczyła miesięczną normę opadów ponad dwukrotnie. Rekordowe opady odnotowano również w Sowinie koło Pleszewa (111 mm), Kwiatowie w okolicach Kalisza (110 mm) oraz w Żerkowie w powiecie jarocińskim, gdzie spadło 107 mm deszczu, co stanowi najwyższy wynik w tym miejscu od 1985 roku.
- podsumowuje portal.
Suche liczby mogą niewiele mówić. Więcej przekażą same obrazki. Uszkodzone drzewa, zalane ulice – oto skutki intensywnych opadów:
A przecież raptem kilka dni temu w Polsce mieliśmy do czynienia z siódmą już odnotowaną trąbą powietrzną. Jak relacjonowali świadkowie uszkodziła bądź zerwała co najmniej osiem dachów.
Katastrofa klimatyczna w skrócie
Na naszych oczach wyraźnie możemy obserwować, czym skutkują zmiany klimatu. To przede wszystkim wysoka temperatura - dr hab. Bogdan Chojnicki, klimatolog z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu w programie „Tak jest” przypomniał, że w tym roku mieliśmy już 19 rekordów ciepła! – ale też nasilenie się ekstremalnych zjawisk pogodowych. Dziś opady są krótkie, ale intensywne. Gdy już popada ulice zamieniają się w rwące strumienie.
Trudno będzie tęsknić za takim latem
Albo wysokie temperatury utrudniające jakiekolwiek funkcjonowanie, albo ekstremalne zjawiska pogodowe. A jednak czytając komentarze i tak natkniemy się na mnóstwo w opinii w stylu „przecież zawsze było ciepło” albo że to normalnie, że „w sierpniu trochę popada”.
Pamięć jest krótka i zawodna. Jakiś czas temu w jednej z rozmów wspominaliśmy, jak zwykle wyglądał lipiec. Przeważnie był deszczowy i chłodny. Tak się kojarzył. Urlop w lipcu oznaczał loterię, bo można było trafić na prawdziwe lato, ale i długą serię deszczowych dni. Zdarzało się, że ktoś jechał nad morze i słońce widział przez chwilę.
A dziś nagle upalne temperatury wydają się czymś oczywistym, bo przecież jest lato. W jeden dzień pada niemal dwa razy więcej, niż powinno w ciągu całego miesiąca, a i tak jest wyparcie – „no tak, pogoda bywa kapryśna”. Tymczasem takie niszczycielskie opady to nie wyjątek, a wręcz nowa norma. Jak zanosi się na deszcz to istnieje ryzyko, że wraz z nim szybko pojawią się zalane ulice. Wystarczy, że popada 30 minut, a zabetonowane miasta nie poradzą sobie z nadmiarem wody.
A jednocześnie ciągle zmagamy się z problemem suszy. Nic dziwnego, bo przecież opady są krótkie i mimo wszystko rzadkie.
- Nagłe opady to są tylko nagłe opady. To nie jest coś ustawicznego, co pozwoli nam przetrwać i utrzymać te wody w dłuższym czasie – mówił w rozmowie z TVN 24 prof. Robert Czerniawski, dyrektor Instytutu Biologii Uniwersytetu Szczecińskiego.
Trudno nie być zmęczonym tegorocznym latem. A najgorsze jest to, że istnieje spore ryzyko, że jeszcze za nim zatęsknimy. Bo będzie jeszcze gorzej.