Boss łoi ci skórę, gra pokonuje go za ciebie. Nowy pomysł Sony budzi kontrowersje
Sony patentuje rozwiązanie, dzięki któremu sztuczna inteligencja przejmie ster w grze wideo, radząc sobie z trudnymi etapami blokującymi postęp gracza. Odruchowo jestem na nie, zabija to magię gier.
Czasem zdarza się to najlepszym graczom: giniesz kilka razy z rzędu, aż pojawia się ekran z propozycją zmniejszenia poziomu trudności. Część skorzysta z takiego rozwiązania. Inna część potraktuje sugestię jak potwarz, zaciśnie zęby i podejmie kolejną próbę przejścia wymagającego etapu. W niedalekiej przyszłości gracze zyskają jeszcze jedno rozwiązanie: pomoc AI, która przejdzie za nas trudny odcinek.
Oddajesz kontroler w ręce AI i patrzysz jak sztuczna inteligencja grinduje za ciebie - to nowy pomysł Sony.
Sony złożyło dokumenty w urzędzie patentowym, dotyczące nowego systemu auto-play zastępującego gracza po połączeniu konsoli z Internetem. Rozwiązanie oparte o sztuczną inteligencję pozwala przejąć kontrolę nad rozgrywką, służąc użytkownikowi pomocą w dwóch podstawowych obszarach:
- Przechodzeniu wymagających fragmentów gry
- Grindowaniu - przechodzeniu powtarzalnych aktywności
Skąd sztuczna inteligencja będzie wiedziała, jak pokonać dany etap gry? Nauczy się tego bezpośrednio z bazy wiedzy zgromadzonej na serwerach PSN, zawierającej fragmenty rozgrywki innych graczy. Każda udana misja, każde wykonanie wyzwanie i każdy pokonany przeciwnik będzie się przekładał na bezbłędną AI, reagującą w czasie rzeczywistym na rozmaite scenariusze gry.
Dla mnie największe kontrowersje wzbudza wykorzystanie AI do grindowania.
Grand to wykonywanie powtarzalnych czynności w grach, niewymaganych do przejścia głównego wątku fabularnego. Grinduje się wykonując np. losowe aktywności w otwartym świecie lub odnawialne misje poboczne. Nagrodą za grind są lepsze przedmioty oraz unikalne osiągnięcia, świadczące o ponadprzeciętnym zaangażowaniu gracza, a także dające mu przewagę nad innymi osobami.
Grind to jeden z podstawowych mechanizmów, którymi producenci gier wydłużają czas potrzebny na pełne przejście swojego dzieła. Chociaż większość graczy nie przepada za grindowaniem, uzależniający i niewymagający charakter takich aktywności sprawia, że jesteśmy w stanie spędzić przy nich setki godzin, czego dowody znajdziemy w takich grach jak Destiny 2, World of Warcrafta czy Assasssin’s Creed Origins.
Zatrudnianie AI do grindowania tworzy dziwaczną pętlę między producentami i graczami. Pierwsi tworzą misje poboczne i aktywności by zatrzymać użytkowników przed ekranami, drudzy wynajmują sztuczną inteligencję by nie dać się przed tymi ekranami usadzić. Zamiast tego przychodzą na gotowe, odebrać nagrody, po tym jak AI przez kilkadziesiąt godzin polowała na wilki w grze cRPG, nabijając poziomy doświadczenia i zbierając wilcze skóry na sprzedaż.
W takiej sytuacji powstaje pytanie: po co właściwie grać?
Gracze lat 80. i 90. tacy jak ja pamiętają czasy, gdy nagrodą za rozgrywkę była… sama rozgrywka. Po prostu. Mięsista. Satysfakcjonująca. Dająca frajdę. Siadaliśmy przed PC, rozgrywaliśmy kilkanaście map w Medal of Honor i tyle. Wystarczyła dobra zabawa z dobrą grą wideo.
Dzisiaj gracze muszą być bodźcowani coraz większą marchewką, by w ogóle usiąść przed konsolą. Na końcu każdej linii zadań ma być egzotyczna broń, a wianuszek wyzwań musi pokazywać towarzyszące im nagrody. Wszystko to polano sosem osiągnięć i trofeów. Czasem mam wrażenie, że jestem nagradzany za sam fakt, że oddycham przed konsolą. Byle tylko w kwartalnym rozliczeniu parametr zaangażowania graczy był wyższy niż w poprzednim.
Sztuczna inteligencja grindująca zamiast graczy dodaje do tej toksycznej relacji nowy wymiar spierniczenia. Producenci będą tworzyć zawartość nie pod człowieka, ale pod AI, natomiast gracze będą się wysługiwali AI by tę zawartość ominąć i dostać nagrody. Satysfakcjonująca rozgrywka, stanowiąca prawdziwe serce każdej gry, zostanie wykluczona z równania. Cóż za piękne czasy.
Oczywiście sam patent Sony nie sprawia, że system auto-play to pewniak szykowany na kolejną konsolę PlayStation. Ponadto wielu producentów - zapewne głównie japońskich - wciąż będzie kładło silny nacisk na jakość rozgrywki, opierając się nowoczesnym trendom. O ile jednak dawniej imponujący pancerz trzeba było zdobyć własnym zaangażowaniem, współcześnie coraz częściej można go kupić, a w przyszłości być może będzie można zlecić jego zdobycie AI. Nie jest to perspektywa, która szczególnie do mnie przemawia.