Pokazałam zagranicznym znajomym, jak żyje się w Polsce. Byli w szoku, gdy zobaczyli, co mogę robić telefonem
Na własną ojczyznę niezwykle łatwo narzekać, mając informacje z pierwszej ręki o negatywnych aspektach życia w kraju. Nie odbiorę nikomu przywileju narzekania, lecz zapytam: czy kiedykolwiek doceniłeś postęp cyfryzacji w Polsce? Bo z tego akurat możemy być dumni.
Gdy spytamy przeciętnego Polaka o to, co myśli o Polsce, jego odpowiedź będzie prawdopodobnie nacechowana negatywnie. Pojawią się przykłady wojen politycznych, problemów społecznych i gospodarczych. Gdzieś w tle przewinie się może nawet nawiązanie do "dziury zabitej dechami" czy "zacofania".
Natomiast gdyby zapytać o dumę to przeciętny Kowalski wspomniałby o kuchni, noblistach, wydarzeniach historycznych czy husarii. A który Nowak czy Kowalski wspomniałby o technologicznym zaawansowaniu codziennego życia jako polskiej dumie i radości?
Automaty paczkowe rozsiane po całym kraju. Takie rzeczy tylko w Polsce
Nie widzimy tego i przyzwyczailiśmy się, że idąc do Lidla, mijamy dziesiątki paczkomatów InPost i automaty paczkowe innych firm, za zakupy płacimy w kasie samoobsługowej i w dodatku telefonem lub zegarkiem. A gdy kasa zawiadamia kasjera o konieczności weryfikacji wieku wyciągamy mObywatela. To nie jest standard w innych krajach.
Mam pewną przyjemność posiadania sporej grupy znajomych zza granicy. Połączyły nas niszowe hobby, a specyfiką rozmów o hobby jest fakt, że w pewnym momencie wyjdą one poza jego ramy, dotykając tematów z życia wziętych.
- Muszę odebrać paczkę - odpowiadam spoglądając w telefon podczas rozmowy głosowej.
- Z poczty?
- Nie, z automatu.
Wprawiłam w niemałe osłupienie mojego znajomego z Azji Południowo-Wschodniej opisując system działania, na którym opiera się automat paczkowy, dobrze znanego nam z osiedlowych Paczkomatów InPostu, automatów Orlen Paczka czy Allegro One Box. Wszelkiego rodzaju automaty istnieją wszędzie, podobnie jak numery telefonów czy firmy kurierskie, ale abstrakcją dla niego była informacja, że system oparty na wszystkich tych elementach nie tylko istnieje, ale i jest rozsiany z gęstością większą niż kościoły w Polsce (a to stanowi treść dość popularnego mema).
Przez długi czas nie myślałam o nienoszeniu portfela. Jeden moment zmienił moje podejście
Inną przyjemnością jest dla mnie posiadanie narzeczonego z Bałkanów. Więc mimochodem, tu i ówdzie pokazujemy sobie nawzajem różnice pomiędzy naszymi krajami. Jakież było zdziwienie, gdy nie byłam w stanie pokazać przyszłym teściom żadnego banknotu polskiego złotego. Bo zwyczajnie ich nie wyciągam z bankomatu, nie mając takiej potrzeby. I rzeczywiście było to zdziwienie, że w Polsce da się żyć bezgotówkowo - a potem przyszedł szok: w Polsce da się żyć dosłownie bez karty, robiąc wszystko telefonem lub nawet zegarkiem.
Płatność bezgotówkowa telefonem, dokumenty w aplikacji mObywatel, bilety kolejowe i autobusowe kupowane i przechowywane w telefonie. Samego narzeczonego zaskoczyły nie tylko kasy samoobsługowe, ale i ich powszechność - w większości dużych sieci dyskontów można wejść do sklepu z oczekiwaniem, że będzie tam kasa samoobsługowa, która na wielu poziomach po prostu ułatwia życie.
Cieszę się z bycia Polką, ale nie z powodu krówek czy Lewandowskiego
Faktem jest, że w wielu przypadkach motorem napędowym przestawienia się na elektroniczne rozwiązania była pandemia, ale obecnie nie jest niczym dziwnym widzieć emerytów czy mieszkańców mniejszych miejscowości, posługujących się kartami płatniczymi czy smartfonami do płatności. Co jest przeciwieństwem sytuacji, których można doświadczyć na dość sporą skalę w Niemczech, gdzie społeczne zaufanie do przedsiębiorstw przetwarzających płatności jest niskie, a więc nadal należy mieć gotówkę w ręce. A to dla jednego z moich znajomych mieszkających za naszą zachodnią granicą to również powód do frustracji. Inny opowiadał, jak któregoś dnia zapomniał portfela z gotówką i miał problem z zakupem wody mineralnej, bo w czterech kolejnych sklepach w dzielnicy, w której się znalazł nie było możliwości płacenia kartą. W stolicy Niemiec.
Pomijając relacje międzyludzkie, podobne nastroje zdziwienia, jak wiele czynności w Polsce jest opartych na technologii, można zauważyć także wśród obcokrajowców odwiedzających Polskę. Turystów, studentów, osoby w delegacji czy imigrantów. Z czystej ciekawości często przeglądam grupy na Facebooku czy serwisie Reddit, w których licznie można znaleźć takie osoby. A wraz z nimi liczne pytania o działania e-recept, płatności BLIK-iem czy zakładanie konta bankowego "na selfie".
Polska na pewno nie jest najbardziej rozwiniętym technologicznie krajem świata, ale pod względem cyfryzacji usług konsumenckich możemy stawać w szranki z innymi krajami. Używane przez nas rozwiązania nie są oczywiście bezawaryjnie i niejednokrotnie - mówiąc kolokwialnie - po prostu się "wysypują". Nie zmienia to faktu, że, my Polacy, bardzo często nie doceniamy technologii, z której korzystamy codziennie. A szkoda, bo jesteśmy przykładem tego, jak powinna postępować cyfryzacja społeczeństwa.
Może zainteresować cię także: