REKLAMA

Nowe technologie i miasta nie są kompatybilne z kobietami. Widać zmiany, ale przychodzą zdecydowanie za wolno

Nowość w Uberze pozwala zamówić przejazd dla znajomej osoby i w naszej aplikacji śledzić, czy bezpiecznie dotarła na miejsce. Nowinka, wdrożona we współpracy z feministyczną organizacją, wydaje się być bardzo potrzebną odpowiedzią na problem molestowań seksualnych. W końcu kobiety w ostatnich miesiącach na całym świecie były ofiarami kierowców przewozów zamawianych przez aplikacje. Wiecie, co jest w tym szczególnie zaskakującego? Że opcja pojawiła się dopiero teraz.

02.04.2023 16.51
uber
REKLAMA

Na spotkaniu zaproponowałyśmy takie rozwiązania, z których same chciałybyśmy korzystać jako użytkowniczki i pasażerki - mówiły przedstawicielki SEXEDPL, z którymi współpracuje Uber. To najlepiej pokazuje, że na teoretycznie oczywiste rzeczy trzeba było długo czekać. Ale tu muszę uderzyć się w pierś: ten fakt dotarł mnie dopiero teraz, po lekturze książki "Miasta dla kobiet".

Kobiety od dawna musiały wypracować nawyk informowania bliskich, że już dotarły na miejsce – szczęśliwie i bez kłopotów. Leslie Kern, autorka książki, zwraca uwagę, że mężczyzna nie kazałby kumplowi napisać SMS-a z informacją, że dotarł już do domu.

REKLAMA

To nasz sposób okazywania solidarności – zapewniania się nawzajem, że jesteśmy świadome mnóstwa niebezpieczeństw i irytujących sytuacji, z którymi styka się każda podróżująca samotnie kobieta. Taka prośba o wiadomość, upewniająca nas w tym, że koleżanki będą zerkały na telefon albo skrzykną się, żeby przyjść po nas do klubu czy na stację, to akt tworzenia więzi.  

Mężczyzna - co wcale nie jest pozytywną cechą - przeważnie nie ma potrzeby, by dzielić się swoją lokalizacją, więc to może tłumaczyć, dlaczego w wielu przypadkach na tę opcję tak długo trzeba było czekać.

Kobiety rzecz jasna wykorzystywały najpierw budki telefoniczne, a potem komórki, by przekazywać wiadomości o tym, gdzie są i czy wszystko w porządku, ale najbardziej uderzające jest to, że muszą to robić. Świat technologii w zasadzie nie znalazł lekarstwa na wydawałoby się tak prosty problem, jakim jest stworzenie prostej i łatwo dostępnej rzeczy: uważaj, ktoś wie, gdzie jestem i co się ze mną dzieje. Owszem, można udostępniać swoją lokalizację, ale wcale nie było dostępne to od razu, pojawiło się dopiero po latach funkcjonowania czy to Map Google, czy Messengera. Na dodatek fakt, że aplikacje służące do podróżowania reagują dopiero teraz, po historiach z gwałtami, najlepiej pokazuje efekt wykluczania połowy populacji i niezastanawiania się, jakie ma potrzeby.

W swojej książce Kern napisała, że przez to, że miasta były projektowane przez mężczyzn, dziś służą głównie im. Bardzo łatwo się o tym przekonujemy w momencie, kiedy poruszamy się nie tylko po polskich miastach inaczej niż samochodem. Wąskie, zaniedbane chodniki, kiepska komunikacja miejska, brak usług publicznych w okolicy miejsca zamieszkania – to m.in. efekty "męskiej" wizji tworzenia miast, w której jak coś trzeba załatwić, to wsiada się w samochód.

Już wcześniej Criado Perez w książce "Niewidzialne kobiety. Jak dane tworzą świat skrojony pod mężczyzn" pisała o szwedzkim przykładzie, gdzie zauważono, że brak odśnieżania chodników uderza właśnie w kobiety. To one częściej poruszają się pieszo i to one cierpią, kiedy najpierw przejezdne czyni się ulice (w domyśle – by mężczyznom było wygodniej), a o reszcie myśli się w dalszej kolejności, o ile w ogóle.

Przykład Ubera pokazuje, że technologia jest w zasadzie niezbędna, aby uczynić życie w mieście nie tyle co wygodniejszym, ale bezpieczniejszym

Tyle że możliwość przejazdu z inną kobietą lub też śledzenie naszej trasy w aplikacji innej osoby to wciąż nowości, na dodatek wdrażane w usługach, które nie dla każdego są oczywistym wyborem. Jeżeli chcesz czuć się bezpieczniej, czekaj, aż ktoś o tobie pomyśli, a potem płać więcej, niż np. za jazdę autobusem.

Książki takie jak "Miasto dla kobiet" czy "Niewidzialne kobiety" pokazują, jak przez lata miasta, ale też wiele innych dziedzin czy technologii, wykluczały przeszło połowę światowej populacji. Nie sprawimy, że wyeliminuje się gwałcicieli czy innych niegodziwców, a na miasta projektowane przez kobiety i dla kobiet jeszcze musimy poczekać. Ale warto zwrócić uwagę, że usprawnienia jak te w Uberze:

  1. pojawiają się tak późno, dopiero po licznych atakach;
  2. w zasadzie tylko tam.
REKLAMA

A co z resztą aplikacji do podróżowania? Komfort, że ktoś bliski wie, czy jedziemy do celu, bez konieczności bezpośredniego informowania go o tym wiadomościami, jest w zasadzie luksusem. Jest mi głupio, że wcześniej o tym nie pomyślałem, a przecież tak jest. Samo udostępnienie lokalizacji, na które pozwala choćby Google, to jednak za mało. Skoro od lat kobiety w ten sposób budowały więź, informując się, gdzie są, to dlaczego tak mało aplikacji uczyniło z tego punkt wyjścia?

Kern zauważa, że nawet tak pozornie oczywiste i obiektywne rzeczy, jak przepisy dotyczące na ochrony przed działaniem wiatru uwzględniają statystyczną osobę o posturze przeciętnego dorosłego mężczyzny. "Mało komu przyszłoby do głowy, że dyskryminacyjne podejście do płci może wpływać na wysokość i umiejscowienie wieżowców albo przepływ powietrza przez zabudowę – a jednak" – dodaje autorka.

Przykład Ubera udowadnia, że niewiele trzeba, aby technologia pozwoliła poczuć się bezpiecznie. Taka oczywista, a mimo wszystko drobna zmiana, przecież nie ułatwia życia tylko kobietom: być może sami poczujecie się lepiej, jeśli zamówicie ze swojej aplikacji przejazd młodszemu rodzeństwu, rodzicom albo po prostu koledze. I w tym rzecz -  potrzebujemy świata i technologii, który nie będzie skrojony pod jedną i określoną grupę odbiorców.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA