Zegar zagłady wskazuje rychły koniec ludzkości. Zostało nam tylko 90 sekund
W 1947 roku naukowcy z Uniwersytetu w Chicago uruchomili specjalny zegar, który miał ludzkości wskazywać jak blisko znajduje się prawdziwej zagłady. Twórcami pomysłu byli naukowcy zajmujący się energią atomową, bo i to zagrożenie wówczas wydawało się najniebezpieczniejszym dla całej ludzkości.
Na przestrzeni ponad siedemdziesięciu lat wskazówkami zegara zagłady oprócz broni atomowej poruszały zmiany klimatu, przełomowe odkrycia w zakresie nanotechnologii i nauk biologicznych, czy w końcu niekontrolowany rozwój sztucznej inteligencji.
Ważne jednak jest to, że nigdy w historii wskazówki nie znajdowały się tak blisko północy (która oznacza zagładę) jak teraz.
Zegar zagłady działa już niemal osiem dekad
Informacja ta jest szczególnie niepokojąca kiedy uświadomimy sobie, że między momentem uruchomienia zegara zagłady a dniem dzisiejszym ludzkość przetrwała całą zimną wojnę, u której szczytu sytuacja na świecie była w stanie równowagi chwiejnej. Jedna nerwowa reakcja mogła wówczas doprowadzić do wojny atomowej, która nawet gdyby nie doprowadziła do całkowitej zagłady ludzkości, oznaczałaby miliony zabitych. Wtedy to zegar zagłady wskazywał dwie minuty do północy.
Nieco później, w 1991 roku po upadku Związku Sowieckiego i podpisaniu Traktatu o Redukcji Zbrojeń Strategicznych, naukowcy cofnęli wskazówki zegara zagłady do poziomu "17 minut przed zagładą". Jak pokazała przyszłość, nie był to początek nowego trendu, a jedynie korekta, po której zagrożenie ponownie zaczęło wzrastać.
Pandemia zachorowań na COVID-19 przesunęła wskazówki zegara nieco bliżej północy. Ludzkość znalazła się w 2020 r. zaledwie 100 sekund od zagłady. Choć to niebezpieczeństwo udało się w jakimś stopniu zniwelować, w lutym 2022 roku pojawiło się kolejne i to znacznie groźniejsze. Agresja wojsk Federacji Rosyjskiej na terytorium Ukrainy doprowadziła do niewidzianego od dekad powrotu zagrożenia konfliktem nuklearnym.
Ludzkość ociera się o zagładę
W 2023 roku ludzkość musi mierzyć się zatem:
- z zagrożeniem biologicznym (konsekwencja pandemii koronawirusa SARS-CoV-2),
- ze wszystkimi skutkami galopujących w przyrodzie zmian klimatycznych,
- z zagrożeniem przekształcenia się obecnego konfliktu konwencjonalnego na Ukrainie w konflikt jądrowy.
To właśnie ten ostatni komponent, który zmaterializował się w ciągu ostatnich 12 miesięcy zmusił naukowców z Bulletin of the Atomic Scientists (BAS) do przesunięcia wskazówek zegara zagłady bliżej północy, a konkretnie do 90 sekund przed północą.
Jak przekonywał podczas wczorajszej konferencji prezes BAS: żyjemy w czasach niespotykanego niebezpieczeństwa i zegar zagłady jedynie odzwierciedla tę rzeczywistość. Jeszcze nigdy nie znajdowaliśmy się tak blisko północy, która oznacza zagładę.
Kto odpowiada za wskazania zegara zagłady?
Podejmowana co roku decyzja o wskazaniach zegara zagłady podejmowana jest na podstawie dyskusji 18 ekspertów z dziedzin takich jak dyplomacji, fizyka jądrowa, zmiany klimatu, najnowsze technologie oraz technika wojskowa. Dwa razy w roku eksperci spotykają się i próbują ustalić, w jakim stopniu poszczególne dziedziny zagrażają obecnie ludzkości. Wśród doradców znajduje się obecnie m.in. jedenastu laureatów Nagrody Nobla.
Wskazań zegara zagłady nie powinno się zatem zbywać machnięciem ręki. Jeżeli na nie nie zareagujemy, możemy przez przypadek przekroczyć północ. Ta konkretna północ nie będzie jednak oznaczała początku nowego dnia, przynajmniej nie dla ludzkości.