Photoblog się zamyka. Dla wielu był ważniejszy niż Instagram
Kolejny polski wielki serwis społecznościowy przechodzi do historii. Popularność Photobloga była krótka, ale burzliwa. Mam wrażenie, że dla osób urodzonych we wczesnych latach 90. to przez moment był najważniejszy serwis. Choć może nie każdy chciałby się do tego przyznać.

Informujemy, że nasz serwis zostanie zamknięty 31 marca 2023 roku - napisali twórcy na facebookowym profilu. Do tego czasu każdy, kto miał tam konto, ale dawno z niego nie korzystał, powinien pobrać swoje zdjęcia na pamiątkę.
"Dziękujemy za cały ten czas spędzony razem i za wspólnie tworzone treści - miliony zdjęć oraz setki milionów komentarzy" – dodali autorzy.
Nie ma w tym cienia przesady. W latach 2008 - 2009 był to jeden z najważniejszych portali społecznościowych w Polsce - obok takich legend jak Nasza klasa czy Fotka.pl. Dane z Gemiusa z tamtego okresu mówią o milionie odwiedzających miesięcznie i 700 tys. photoblogerach.
Nazwa Photoblog mówiła wszystko
Mieliśmy tam zdjęcia i miejsce na krótkie opisy. To właśnie one sprawiały, że na przełomie mojej podstawówki i gimnazjum Photoblog był swoistą kroniką towarzyszką tamtych czasów. Pamiętniki pozwalały śledzić, kto się z kim trzyma, a kogo tym razem nie pozdrawia. Obecność u kogoś na fotce symbolizowała potwierdzenie przyjaźni, brak – rodzący się konflikt.
Ducha tamtych czasów przywołała Siksa w jednym ze swoich felietonów na łamach "Dwutygodnika":
Nie usunęłam z niego nic, kochałam go i chciałabym po raz kolejny pozdrowić wszystkie moje koleżanki, z którymi wybierałyśmy się o świcie na sesje zdjęciowe, by ubrane w boho sukienki udawać na mrozie, że jesteśmy z bajki Tori Amos. Nasze fotospędy były niczym innym jak włóczeniem się po różnych miejscówkach Gniezna w celu zbudowania sobie kontentu na ważną dla nas wtedy platformę. Stwarzałyśmy tam siebie (…) Pod moimi zdjęciami czasami pojawiały się jakieś rozbudowane formy narracyjne, ale najczęściej jakiś angielski cytat z piosenki lub po prostu link do utworu na YouTubie.
Być może to specyfika mojej grupy, być może tak było w całej Polsce, ale Photoblog był głównie zabawą koleżanek. Nie przypominam sobie, by któryś z moich kolegów miał tam konto i coś tam publikował, nie licząc komentarzy w stylu "PoZdRo". Za to po szkole, zanim szliśmy na boisko czy odpalaliśmy GTA: San Anderas, sprawdzaliśmy, czy jakieś podsumowanie dnia, świeżo po lekcjach, już się pojawiło.
Mam wrażenie, że Photoblog był chwilową modą
Intensywną, istotną, ale tylko przez chwilę - może rok, może dwa, góra trzy. Potem ważniejsze stały się takie portale jak Nasza Klasa, MySpace czy rzecz jasna Facebook. Załapałem się jednak na okres, kiedy nieznajomych w sieci poznawało się lepiej dzięki ich opisie na Gadu-Gadu, profilu na LastFM czy właśnie koncie na Photoblogu.
W 2009 roku "Magazyn Sukces" opisał karierę Sebastiana Michałowskiego i Tomasza Chmielewskiego, czyli twórców. Gdy Photoblog zaczynał zdobywać coraz większą popularność, twórcy wiedzieli, że ich serwer tego nie wytrzyma. Żeby zapewnić technologiczny rozwój, niezbędne były finanse. Zamiast kredytu czy pożyczki od bliskich, Chmielewski postawił na wyjazd zagraniczny.
W Anglii nalewałem farbę do puszek, pakowałem chusteczki, byłem dozorcą. Wróciłem z gotówką i za 7 tys. zł wykupiliśmy serwer - opowiadał.
Poważne pieniądze przyszły, gdy wprowadzono płatne konta. W 2008 rozpoczęła się współpraca z Agorą. Chociaż od lat można było mieć wrażenie, że to martwy serwis, ktoś z niego korzystał. Co jednak najważniejsze, pozostały wspomnienia.
"Moje pierwsze artystyczne fotki pierwsze wiersze i wspomnienia przelane w słowach i zdjęciach. Mój pamiętnik" - właśnie takich opisów Photobloga w komentarzach pod komunikatem o śmierci portalu nie brakowało.