REKLAMA

Lubicie dostawy jedzenia w 15 minut? Zaraz odinstalujecie te apki

Drogo i nieekologicznie - to zdanie szefa inPostu na temat usługi, jaką oferują tzw. dark stores. Model dostaw zakupów w ciągu 15 minut powoli się w Polsce rozwija i zdobył sobie pewną grupę fanów, ale według Rafała Brzoski nigdy nie wyjdzie poza rynkową niszę. W tej opinii może być sporo prawdy, biorąc pod uwagę, jak ekspresowe dostawy drenują kieszenie Polaków.

07.12.2022 05.41
Lubisz dostawy jedzenia w 15 minut? Zaraz odinstalujesz te apki
REKLAMA

Ciemne sklepy jak wiele innych nowinek zadebiutowały w naszym kraju z pewnym opóźnieniem w stosunku do USA i Europy Zachodniej. Rynek był jednak kompletnie niezagospodarowany dlatego błyskawicznie zaroiło się na nim od graczy, próbujących wyprzedzić konkurencję, zgarnąć fajne lokalizację i zadomowić się w świadomości użytkowników.

REKLAMA

Obecnie nad Wisłą mamy już około 10 dark stores

Wśród nich są startupy wyspecjalizowane wyłącznie w tej dziedzinie jak Lisek, ale też marki, które zdążyły już wyrobić sobie rozpoznawalność na nieco innych polach działalności - Wolt, Bolt, należący do Biedronki Biek i marka Żabki Jush!.

Model ich działania jest prosty. Firma wynajmuje sobie w mieście lokal i z zewnątrz wpuszcza do niego wyłącznie kurierów. Przechodząc obok zobaczymy zazwyczaj wyłącznie obklejone szyby. O tym, jaki asortyment znajduje się w środku można tylko pogdybać. I tak ma być. Lokale służą wyłącznie do wydawania gotowych zamówień, które dostawy mają za zadanie dowieźć do domu klienta w nie więcej niż 15 minut.

Przez pewien czas wydawało się, że dark stores mogą stać się przyszłością handlu. W badaniu przeprowadzonym tuż przed wybuchem wojny przez ARC Rynek i Opinie jedna czwarta Polaków potwierdziła, że wie, czym są ciemne sklepy. Aż 64 proc. ankietowanych odpowiedziało, że chętnie korzystałoby z ich oferty. Obiecujące statystyk, prawda?

Od tego czasu zmieniło się wszystko. Polacy wystraszyli się inflacji i zaczęli uważnie oglądać każdą złotówkę. Nawet znana z nieprzesadnie wysokich cen Biedronka narzeka, że promocje typu 3+1 przechodzą do historii, bo klienci nie chcą kupować więcej niż jest to konieczne.

Jak możecie się domyślić ciemne sklepy nie są w czubie takich klasyfikacji. We wrześniu eksperci z ASM Sales Force Agency podliczyli, ile trzeba wydać na skompletowanie koszyka zakupowego w różnego rodzaju sklepach. Okazało się, że w tradycyjnych, stacjonarnych placówkach klient wyda przeciętnie 212,87 zł. W sklepach internetowych było już zdecydowanie drożej, bo cały koszyk kosztuje 246,85 zł. Dark stores zostawiły jednak konkurencję daleko w tyle - zrobienie zakupów kosztuje 256,70 zł. Tak, ponad 40 zł więcej niż w zwykłym sklepie.

W takiej sytuacji zaopatrywanie się w dark stores może wydawać się fanaberią. I to nawet nie moje zdanie, ale Rafała Brzoski. Twórca Paczkomatów twierdzi, że ciemne sklepy nigdy nie wejdą do mainstremu. W rozmowie z „Wiadomościami Handlowymi” milioner podkreśla, że błyskawiczne dostawy są nieekologiczne, co raczej nie spodoba się klientom, u których rośnie poczucie konsumenckiej odpowiedzialności.

REKLAMA

Ale to być może najmniejszy problem. Według Brzoski dark stores są formatem premium i jako takie nie mają szans na upowszechnienie się na rynku.

Dark store’y nie mają przyszłości. Chyba, że mówimy o jednym, dużym graczu globalnym, który zdoła zbudować odpowiednią skalę biznesu. Pytanie o to, ile po drodze trzeba będzie przepalić pieniędzy? - pyta szef inPostu.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA