Nie ma słońca, ale jest prąd. Wymyślili panele słoneczne, które dają energię nawet w nocy
Główny problem z fotowoltaiką polega na tym, że kiedy słońca nie ma, stają się niemal bezużyteczne. Dotyczy to nie tylko pochmurnych dni, ale przede wszystkim sporej części doby, czyli po zachodzie słońca. Okazuje się, że jest na to sposób, który w niektórych rejonach świata może dosłownie odmienić życie.
Ostatnie słoneczne tygodnie to prawdziwe żniwa dla paneli fotowoltaicznych. Słońce świeciło, co przekładało się na rekordy w produkcji energii. Kiedy jednak słońce zachodzi, panele słoneczne z oczywistych względów przestają być wydajne.
To wciąż spory problem, który jest przeszkodą na drodze do całkowitego postawienia na energię odnawialną. Oczywiście można magazynować energię, jednak w sytuacji, kiedy wciąż działają węglowe elektrownie, taka współpraca jest pewnym utrudnieniem. Słowem: sprawa jest nieco skomplikowana.
A gdyby panele słoneczne wytwarzały energię w nocy?
Według naukowców z kalifornijskiego Uniwersytetu Stanforda jest to możliwe. Wszystko dzięki różnicy temperatur, jaka jest pomiędzy dniem a nocą.
Chodzi o to, że nagrzane panele słoneczne schładzają się bardzo szybko w bezchmurne noce. Na tyle, że stają się zimniejsze niż temperatura wokół nich. Wystarczy ten proces wykorzystać do przechwytywania energii, którą można zamienić na prąd.
I jest to do zrobienia. Z pierwszych testów już udało się uzyskać 50 miliwatów na każdy metr kwadratowy panelu słonecznego. Naukowcy wierzą, że przy kolejnych usprawnieniach i odpowiednich warunkach pogodowych udałoby się dociągnąć do jednego lub dwóch watów na metr kwadratowy.
Prawdopodobnie w domach z telewizorami, lodówkami i wszystkimi innymi rzeczami na prąd nie zrobi to różnicy
Ale już tam, gdzie nie dociera energia elektryczna, nawet tyle może wystarczyć do tego, aby po zmroku korzystać z prostych urządzeń. A że takich rejonów na świecie nie brakuje, praca naukowców może być bardzo ważna.
