Jaki oczyszczacz powierza wybrać? Nie popełnij tych błędów, które ja popełniłem
Na zewnątrz - zimno i smog. We wnętrzu domu albo biura - ciepło, ale za to sucho. Otworzyć okno i trochę poprawić tę sytuację strach, bo zaraz wszystko to, czym sąsiedzi palą w piecach, trafi do naszej sypialni czy salonu. Rozwiązanie jest oczywiste - oczyszczacz powietrza z opcją nawilżania. Tylko jak wybrać odpowiedni i o czym trzeba koniecznie pamiętać przy zakupie?
Przyznaję się, że w tym temacie popełniłem kilka błędów, więc zamiast je powtarzać, możecie z nich wyciągnąć lekcję.
Po pierwsze - czy w ogóle warto zdecydować się na oczyszczacz powietrza z funkcją nawilżania?
Absolutnie tak i piszę to z własnego doświadczenia. Eksperymentalnie wyłączyłem ostatnio na kilka dni mój domowy oczyszczacz powietrza w salonie - efekt? Czujnik wilgotności wskazuje 36 proc., co jest wynikiem zdecydowanie poniżej "zdrowej" normy. To samo zrobiłem z sypialnią i tam pomiar wskazał ledwo ponad 30 proc.
Konsekwencje są poważniejsze niż tylko niekorzystna wartość na wyświetlaczu. Przebywanie w takim zbyt suchym pomieszczeniu jest po prostu niezbyt przyjemne. Do tego po pewnym czasie zaczyna się kaszel i chrapanie, a także ogólne zmęczenie. Dobrze pamiętam, że około rok temu, po wstawieniu oczyszczacza z opcją nawilżania do salonu, przez jakiś czas nie mogliśmy z żoną cieszyć się z tego, jak teraz miło się tu siedzi.
Tak, to potrafi zrobić wielką różnicę - nie tylko w sezonie grzewczym, ale i poza nim. W końcu nie mamy wielkiego wpływu na to, jaka jest ogólna wilgotność poza domem. Nie zawsze też pamiętamy o tym, żeby regularnie otwierać okna. A tutaj - nawet jeśli się zapomnimy - mamy stale utrzymywaną wilgotność w odpowiednim zakresie w zależności od temperatury.
Po drugie - jeden oczyszczacz powietrza na dom to za mało.
To jeden z błędów, które popełniłem na samym starcie. Kupiłem oczyszczacz i cały zadowolony z siebie wstawiłem go do sypialni. Włączyłem, aktywowałem tryb automatyczny - robota skończona. Smog, wirusy, bakterie, alergeny, roztocza, grzyby i nieprzyjemne zapachy pokonane. W starym domu, ze zwierzętami i dwójką alergików - to było naprawdę kluczowe.
Wyszło świetnie - od razu spało się lepiej, było mniej chrapania i zatkanych nosów, sypialnia stała się szybko pomieszczeniem, do którego wchodziło się najprzyjemniej. Tyle tylko, że na sypialni się kończyło. Nawilżanie i oczyszczanie zahaczało jeszcze trochę o biuro ulokowane w sąsiednim pokoju - o ile pamiętało się o zostawieniu otwartych drzwi - ale na tym koniec. Parter domu, gdzie toczy się większość rodzinnego życia, pozostawał właściwie nietknięty wysiłkami oczyszczacza.
Początkowo próbowałem regularnie przenosić oczyszczacz przynajmniej pomiędzy sypialnia a salonem, ale noszenie go po schodach nie było najprzyjemniejszym doświadczeniem. Do tego - szczególnie w sezonie grzewczym - powietrze potrafi się wysuszyć błyskawicznie.
Problem rozwiązało dopiero kupienie drugiego oczyszczacza. Proste i oczywiste, ale z różnych powodów długo się przed tym broniłem. Niepotrzebnie, bo był to strzał w dziesiątkę. Tym bardziej, że parter jest u mnie niemal jedną, otwartą przestrzenią, więc odpowiednio wydajny oczyszczacz okazał się tym jedynym, którego dodatkowo potrzebowałem.
Co automatycznie prowadzi nas do kolejnego punktu.
Po trzecie - dobrze przemyślmy, gdzie ma stanąć dany oczyszczacz powietrza.
Inny sprzęt będzie nam potrzebny do salonu, inny do sypialni, a jeszcze inny do biura. Można oczywiście zawsze brać najlepsze i najdroższe, ale nie ma takiej potrzeby. Jeśli nasze pomieszczenie ma mniej więcej standardową wysokość, to przeważnie możemy kierować się po prostu uproszczonymi zaleceniami producentów, którzy podają sugerowaną powierzchnię pomieszczenia, w którym oczyszczacz sprawdzi się idealnie. A przynajmniej tak jest w przypadku Sharpa, z którego produktów korzystam od ładnych kilku lat.
Przykłady? Jeśli szukamy czegoś do sypialni o powierzchni kilkunastu metrów, nikt nie zabroni nam wstawienia tam najwyższego, najwydajniejszego modelu Sharp Ultimate Air z najwyższej serii, czyli UA-KIL80. Tyle tylko, że sugerowany rozmiar pomieszczenia dla niego to… 62 m2. Trochę przesada.
Bardziej ekonomiczną opcją będzie w tym przypadku zdecydowanie się np. na UA-KIN40 (28 m2), UA-HG40 (28 m2) albo UA-HD40 (26 m2). W każdym z tych przypadków będziemy mieli sensowny zapas i w przyszłości będziemy mogli je bez problemu przenieść np. do kuchni.
A jeśli metrów jest więcej i chcemy obsłużyć np. salon o powierzchni 35 m2? Tutaj już warto rozejrzeć się za wydajniejszymi modelami - np. UA-HD50 (38 m2), UA-HG50 (38 m2) albo UA-KIN50 (również 38 m2).
Nawet w przypadku naprawdę dużych przestrzeni uda się nam znaleźć coś dla siebie. 50 m2? UA-HG60 poradzi sobie z takim pomieszczeniem bez problemu, podobnie jak UA-KIL60. Do naprawdę ogromnych pomieszczeń, w okolicach 60 m2, z powodzeniem możemy natomiast wstawić UA-KIL80.
Po czwarte - sprawdźmy wydajność nawilżania i czy urządzenie wie, jak nawilżać.
Skoro już doszliśmy do wniosku, że opcja nawilżania w oczyszczaczu jest niemal obowiązkowa, warto odpowiedzieć sobie na jeszcze dwa pytania - jak szybko chcemy uzyskać w pomieszczeniu odpowiedni poziom wilgotności i czy sprzęt będzie dobierał samodzielnie odpowiedni poziom wilgotności. Szczególnie to ostatnie jest istotne, bo nie dla każdej temperatury ten parametr powinien być taki sam.
I tak np. w oczyszczaczach powietrza Sharp Ultimate Air nawilżanie realizowane jest w oparciu o przedziały temperatury i zalecane im przedziały nawilżenia. W rezultacie poniżej 18 stopni Celsjusza wilgotność będzie utrzymywana na poziomie ok. 65 proc. Natomiast powyżej 24 stopni - już tylko 55 proc. To spora różnica, bo nikt nie chce mieć np. w sypialni tropikalnego klimatu, a z drugiej strony - w chłodniejszej nocnej porze przyda nam się trochę wyższy poziom wilgotności.
Co do wydajności nawilżania - zwracanie uwagi na ten parametr przyda się głównie w scenariuszach, gdzie oczyszczacz jest co jakiś czas wyłączany. Im większa wydajność (w ml/h), tym szybciej osiągniemy odpowiedni poziom. I tak np. w serii Sharp UA-HG maksymalna wydajność wynosi 630 ml/h, natomiast w serii UA-HD - 660 ml/h, a w serii UA-KIL - 700 ml/h.
Po piąte - sprawdźmy, na ile wystarczą filtry
Z dwóch powodów. Po pierwsze - porządne, naprawdę skuteczne filtry, są drogie. Często kupując teoretycznie tańszy oczyszczacz, możemy szybko przekonać się, że jego zakup nie był aż taką oszczędnością, bo co kilka miesięcy czy rok trzeba wymienić filtr albo cały komplet filtrów, w wyniku czego bardzo szybko dobijamy do ceny droższego - i przeważnie pod wieloma względami lepszego - urządzenia.
Po drugie - wymiana filtrów to nie jest coś, co chce się robić i coś, o czym się regularnie pamięta, nawet jeśli urządzenie nas o tym poinformuje. Im dłużej obejdzie się bez wymiany, tym lepiej.
Ile to przy tym "długo"? W przypadku oczyszczaczy powietrza Sharp Ultimate Air nawet… 10 lat, o ile przestrzegamy zaleceń producenta odnośnie czyszczenia. W przypadku modelu Sharp UA-KIL80 całość jest jeszcze łatwiejsza - urządzenie wyposażono bowiem w automatyczny system czyszczenia filtra kurzu.
Po szóste - zwróć uwagę na detale
Jeśli jest jedna rzecz, na którą miałbym narzekać w moim oczyszczaczu, to to, że… cały czas się świeci, chyba że ręcznie wyłączę podświetlenie panelu. W salonie to nie problem, ale już w sypialni potrafi się trochę dać we znaki.
Czego więc szukać? W moim przypadku byłby to czujnik światła - obecny np. w modelu Sharp UA-KIL60 - który po wykryciu zgaszenia światła automatycznie zmniejsza natężenie podświetlenia panelu sterowania. Tak, to naprawdę drobnostka, ale zdecydowanie potrafi podnieść satysfakcję z użytkowania sprzętu, jeśli absolutnie wszystko działa tak, jak należy.
Warto więc dokładnie sprawdzić specyfikację urządzeń, które nas interesują - właśnie w poszukiwaniu takich drobiazgów.
Po siódme - sprawdź głośność
Kluczowe, jeśli chcemy postawić oczyszczacz w sypialni, ale istotne też w innych pomieszczeniach - nikt nie lubi słuchać głośnego szumu w trakcie oglądania serialu czy jedzenia obiadu.
Jaki poziom głośności można uznać za faktycznie cichy? Sharp podaje, że jego model UA-KIL60, który uznawany jest za referencyjnie cichy, w najcichszym trybie pracy generuje zaledwie 20 dB. To mniej więcej tyle, ile szept, a trzeba pamiętać, że to sprzęt o naprawdę wysokiej wydajności, dedykowany do największych pomieszczeń.
Po ósme - dobierzmy oczyszczacz do… wyglądu pomieszczenia
Może brzmieć dziwnie, ale wbrew pozorom jest dość istotne - w końcu oczyszczacza powietrza z powodów technicznych nie możemy wcisnąć do kąta pokoju czy za szafę. Musi stać w odpowiednim, często po prostu widocznym miejscu.
Na szczęście wybór na rynku jest spory - również w obrębie oferty danego producenta. Sharp ma np. nagradzaną serię UA-KIL, ale nawet modele z atrakcyjnej cenowo serii UA-HD mają bardzo przyjemny, minimalistyczny wygląd. Zresztą mogę to potwierdzić, bo sam mam oczyszczacz z tej serii w domu i naprawdę pasuje do każdego pokoju.
I bonus - jonizacja
Celowo zostawiłem tę opcję na koniec - nie dlatego, że jest najmniej ważna, ale dlatego, żeby przypadkiem nikt jej nie przegapił. Chociażby dlatego, że trudno mi sobie po moich dotychczasowych doświadczeniach wyobrazić zakup oczyszczacza powietrza bez tej funkcji.
Od strony technicznej brzmi ona dość skomplikowanie. Urządzenie emituje dodatnie i ujemne jony, te wiążą się na powierzchni wirusów, alergenów, bakterii, grzybów i podobnych, po czym - wraz z procesem utlenienia - następuje rozkład białka danej cząsteczki i unieszkodliwienie jej. W skrócie - pozbywamy się tych wszystkich rzeczy, których nie chcemy mieć w otoczeniu, a efektem końcowym jest woda, która krąży sobie w powietrzu. Jednocześnie wyrównywana jest równowaga jonowa, która przeważnie w naszym otoczeniu zaburzana jest chociażby przez urządzenia elektroniczne. Tyle od strony technicznej.
Od strony praktycznej jonizacja, szczególnie z wykorzystaniem technologii Plasmacluster Sharpa, to prawdopodobnie najlepsza rzecz, która dotarła do mnie przy okazji zakupu oczyszczacza.
Jak wygląda to w praktyce? Włączamy odpowiednią funkcję, odczekujmy około 50-60 minut, po czym wchodzimy do pomieszczenia, w którym powietrze jest zupełnie inne, niż to, które znaliśmy do tej pory z naszego domu. Jest odczuwalnie świeżo, rześko i brakuje jakichkolwiek nieprzyjemnych zapachów.
Konsekwencje? W takim pomieszczeniu po prostu lepiej się śpi, lepiej się pracuje, lepiej też się odpoczywa. Jeśli ktoś cierpiał po powrotach do domu na ból głowy - możliwe, że takie coś mu pomoże. Jeśli ktoś chrapał - możliwe, że to też okaże się rozwiązaniem. Jeśli ktoś ma problemy z alergią głównie w domu - zdecydowanie warto spróbować. Tym bardziej, że dużo wydajniejszego rozwiązania niż filtracja mechaniczna połączona z jonizacją raczej na rynku nie znajdziemy.
O czym trzeba pamiętać w tym przypadku? Głównie o tym, że technologia idzie do przodu. I tak np. moduł Plasmacluster Ion 7000stosowany wcześniej w produktach marki Sharp, potrzebował na usunięcie zapachu dymu papierosowego 90 minut, natomiast na dezaktywację pleśni - 49 minut. Moduł Plasmacluster Ion 25000, obecny w seriach UA-KIN i UA-KIL, potrzebuje na te same czynności odpowiednio 55 i 14 minut.
Aczkolwiek to już detale - w końcu lepiej pozbyć się pleśni, bakterii czy brzydkiego zapachu w odrobinę dłuższym czasie, niż pozostawić je całkowicie nietknięte.